Pierwsza kwarta tylko w pierwszej części miała niezwykle wyrównany przebieg. Im bliżej było końca, tym warszawianie uzyskiwali przewagę. Już po siedmiu minutach jej trwania dwa faule na swoim koncie zapisał lider gości Mateusz Bartosz i trener Krzysztof Szablowski posadził go na ławce dla rezerwowych. To jednak goście utrzymywali prowadzenie, a radomianie nie byli już tak skuteczni, jak w sobotnim starciu i po 10 minutach przegrywali 22:17.
https://www.cozadzien.pl/zdjecia/hydrotruck-radom-dziki-warszawa-zdjecia/91488
Druga ćwiartka rozpoczęła się od bardzo dobrej obrony w wykonaniu obu zespołów. Minuty mijały a żadna z drużyn nie była w stanie uzyskać punktu. Sytuacja zmieniła się dopiero po blisko pięciu minutach, gdy kosz rywali odczarował w tym czasie Damian Jeszke. W odpowiedzi spod kosza przymierzył Bartosz a czas wziął Robert Witka. Przerwa poskutkowała, bo w 17 minucie i trafieniu Kaheema Ransoma mecz rozpoczynał się od nowa... Po serii czterech kolejnych oczek HydroTruck wyszedł na prowadzenia a ostatnie kilkadziesiąt sekund kibice oglądali na stojąco. Radomianie wciąż imponowali w defensywie, ostatecznie pozwalając uzyskać Dzikom tylko cztery oczka!
https://www.cozadzien.pl/zdjecia/hydrotruck-radom-dziki-warszawa-zdjecia/91488
Tuż po zmianie stron gospodarze wypracowali sobie nawet 10-punktową przewagę, ale dość szybko, bo po zaledwie trzech minutach rywale ją zniwelowali. Na ostatnią ćwiartkę HydroTruck wychodził prowadząc 52:51 mając świadomość, że to może być ostatnie 10 minut w walce o finał. Miejscowi robili jednak wszystko, żeby tak się nie stało a ciężar zdobywania punktów na własne barki wzięli zmiennicy a więc: Jakub Zalewski i Kacper Rojek. Po ich trafieniach w 34 minucie radomianie wygrywali 65:57. Punktowa seria warszawian spowodowała, że na cztery minuty przed końcowa syreną o czas poprosił trener Witka. Wtedy jego podopieczni prowadzili zaledwie jednym oczkiem. Na domiar złego parkiet na 2:25 przed końcem opuścił Jeszke, popełniając piąty faul. Na 16 sekund przed końcem Dziki prowadziły 71:68, bo dwa rzuty wolne trafił Przemysław Kuźkow, a radomianie zupełnie się zagubili. Rzutu z dystansu nie trafił Zegzuła co oznaczało, że miejscowi nie awansują do Energa Basket Ligi.
HydroTruck Radom – Dziki Warszawa 72:74
Kwarty: 17:22, 18:4, 17:25, 20:23.
HydroTruck: Ransom 16, Rojek 5, Zegzuła 10, Jeszke 22, Patoka 3, Sowa 0, Górzyński 0, Zalewski 10, Wall 2, Formella 0, Sadło 4, Pietras 0.
Dziki: Motel 2, Aleksandrowicz 8, Czujkowski 13, Bartosz 17, Kuźkow 13, Azor 12, Komenda 0, Grochowski 3, Janik 0, Griszczuk 6, Wojciechowski 0, Munyama 0.