Sporo się działo w ostatnich dniach w Radomce. Zacznijmy od zmiany trenera. Riccardo Marchesiego zastąpił Błażej Krzyształowicz. Co spowodowało, że akurat w tym momencie taka decyzja? Tuż przed startem fazy play-off i przed final four Pucharu Polski.
- Na pewno nasze wyniki są dalekie od oczekiwań, zarówno zarządu, jak i drużyny oraz kibiców. Dlatego podjęliśmy, można powiedzieć, że takie ryzyko i próbę dania impulsu zespołowi.
Można powiedzieć, że to próba uratowania sezonu? Czy to trochę za duże słowa? Bo jednak szóste miejsce na koniec fazy zasadniczej to chyba wynik poniżej oczekiwań.
- Grubo poniżej oczekiwań. Zeszły sezon był szalony i udało nam się trafić praktycznie ze wszystkimi transferami. To się jednak nie zawsze udaje, co widać teraz. Nie mówię o umiejętnościach zawodniczek, ale bardziej o zgraniu, chemii i iskrze. Tutaj bardzo duże pole do popisu ma nowy trener. Mamy nadzieję, że ten efekt nowej miotły zadziała. Pomimo tego, że jesteśmy na szóstym miejscu, to wszystko dalej jest w naszych rękach. W pierwszej rundzie play-off z ŁKS-em oczywiście będzie bardzo trudno, ale to pokłosie tego, jak wyglądał nasz cały sezon do tej pory.
Błażej Krzyształowicz był ostatnio trenerem drugiego zespołu w Lokomitowie Kaliningrad. Propozycja jego zatrudnienia w Radomce pojawiła się nagle?
- Na pewno przyczyną zmiany trenera był brak wyników, które by nas zadowalały, a przede wszystkim brak dobrej gry i nadziei na przyszłość. Nie widzieliśmy możliwości, że będzie lepiej i stąd taka decyzja. To nie jest też tak, że wszystkiemu winny jest trener Marchesi. My jako zarząd i prezes też się bijemy w piersi. Uważamy, że zespół mógł dać więcej od siebie, żeby ten wynik był lepszy. Więc każdy jest temu po trochu winien. Chciałbym jednak wprost powiedzieć, że to trener Marchesi budował drużynę, przy naszej pomocy i akceptacji. Pewne wybory i transfery, które nie wypaliły poszły troszkę na jego konto i przyspieszyły tę decyzję, że trzeba coś zmienić. Nie będę mówił o nazwiskach, bo wiemy, jakich zawodniczek z nami już nie ma. Rozmawialiśmy i szukaliśmy rozwiązań na przyszły sezon. Jednym z kandydatów był właśnie Błażej Krzyształowicz. Na pewno to, że dołączył do nas już teraz, jest spowodowane tym, co się dzieje za granicą. Prawdopodobnie jednak i tak byśmy się już na tym etapie pożegnali z trenerem Marchesim. Ta decyzja kiełkowała w nas od jakiegoś czasu. Błażej podjął się ciężkiego zadania, bo wiadomo, że to nie jego zespół, nie jest przez niego przygotowany. I czapki z głów przed nim, że chce próbować pomóc ten sezon, tak jak powiedziałeś, uratować. Dla mnie już awans do finału Pucharu Polski będzie sukcesem. W play-offach będzie ciężko, ale nie składamy broni i próbujemy.
Zanim dojdzie do fazy play-off, czeka was turniej finałowy Pucharu Polski. Po raz trzeci Radomka jest w najlepszej czwórce. Zagracie z Legionovią, z którą w tym sezonie już dwukrotnie przegraliście.
- Trener Krzyształowicz mówi, że rewolucji i nagle prochu nie wymyśli, ale na pewno będą drobne korekty w systemie blok-obrona i mam nadzieję, że będą one działały. Final Four Pucharu Polski to super impreza. Puchar zawsze rządzi się swoimi prawami. Cieszymy się, że kibice będą na trybunach. Ten finał w Nysie ma swój klimat, warto na nim być sportowo i marketingowo. Ja jestem dobrej myśli. Będzie to duża promocja dla naszego zespołu, ale też dla Radomia i sponsorów.
PEŁNA ROZMOWA DO ODSŁUCHANIA POWYŻEJ.
***
Tymczasem już teraz zapraszamy na relację na żywo prosto z Nysy z półfinałowego meczu Tauron Pucharu Polski kobiet. E.Leclerc Moya Radomka Radom o awans do finału powalczy z IŁ Capital Legionovią Legionowo!