https://www.cozadzien.pl/sport/enea-czarni-radom-spadli-z-plusligi-po-jedenastu-latach/99951
Michał Nowak, cozadzien.pl: Po 11 latach spadacie z PlusLigi. Co powiedzieć po tym ostatnim meczu i po całym sezonie?
Michał Ostrowski, środkowy Enei Czarnych Radom: - Ten mecz z Cuprumem to jest chyba takie odzwierciedlenie tego całego sezonu w naszym wykonaniu. Bardzo chcieliśmy, prowadziliśmy w drugiej partii 21:17, set był na wyciągnięcie ręki, a ostatecznie go przegraliśmy. Potem się nie podnieśliśmy. To jest dobre podsumowanie sezonu, że staraliśmy się, walczyliśmy, ale brakowało jakości i kropki nad "i", żeby "przepchnąć" ten mecz. Na pewno brakło też trochę doświadczenia.
Jesteś wychowankiem Czarnych, więc dla ciebie to chyba bardzo trudny moment? Co zrobić, aby się podnieść po spadku?
- Na pewno to jest jedna z gorszych chwil w moim życiu. Kawał serca przez te wszystkie lata zostawiłem i na pewno ciężko jest to przeżyć... Trzeba się podnieść, to nie koniec świata. Klub musi ustalić, jaką drogę chce obrać, co chce budować. Na pewno jest potencjał żeby się odbić. Są kibice, którzy wierzą w ten klub i mimo tak słabego sezonu nas nie zostawili. Jest na czym budować. Trzeba stworzyć zespół, który będzie walczył o powrót do PlusLigi. Jest jednak już późno, rynek jest przetrzebiony. Więc to, jak to zrobić, to już pytanie do działaczy. Jest potencjał, żeby w Radomiu siatkówka była znowu na dobrym poziomie. To miasto i klub zasługuje na PlusLigę.
Kibice nie zostawili was w tych trudnych momentach. Dostaliście od nich wsparcie, nawet po tym ostatnim przegranym spotkaniu. Pamiętamy, że oni byli z Czarnymi od zawsze, również w tych najcięższych latach, gdy zespół grał w drugiej lidze. Kibice - to chyba właśnie coś, na czym tę przyszłość można budować?
- Tak, to jest bardzo dobry fundament, żeby się odbudować. Jest zainteresowanie, kibice przychodzą na trybuny, klub kibica żyje tymi meczami. Czasem im się naprawdę dziwiłem, że przy takich meczach, jakie graliśmy w tamtym sezonie, czy na początku tego, że oni dalej przychodzą i kibicują. To na pewno bardzo dobry fundament, żeby zbudować mocną drużynę. Kibice zawsze byli w Czarnych ważni i mam nadzieję, że dalej, mimo tego spadku, będą kibicować temu klubowi.
Odkąd w tym sezonie zmienił się trener, to zaczęliście być drużyną, a nie indywidualnościami jak w pierwszej pierwszej fazie sezonu. Czy ta zmiana na stanowisku szkoleniowca nie była zbyt późna? Ty masz swoje zdanie na ten temat?
- Mam swoje zdanie, ale nie chcę o tym mówić publicznie. Myślę, że nie ma sensu wypowiadać się o osobach, których już nie ma w tej chwili. Na pewno to jednak naturalnie, że po zmianie psychologicznie odżyliśmy i ta gra naprawdę w wielu meczach wyglądała bardzo dobrze i byliśmy zadowoleni. Zwłaszcza w Radomiu, gdzie wcześniej przez ponad dwa lata nie potrafiliśmy wygrywać. Ta pogoń w końcówce sezonu się nie udała z kilku powodów. To jednak nie jest czas, żeby to roztrząsać.
Mentalnie chyba też odżyliście po pierwszej wygranej w Radomiu po dwóch latach? Od początku stycznia wygraliście u siebie pięć spotkań i w końcu zaczęliście się czuć pewnie we własnej hali.
- Tak to generalnie powinno wyglądać, że we własnej hali powinniśmy być mocni. Ta wygrana z Lwowem na początku stycznia na pewno nas zbudowała. Wcześniej było kilka meczów, gdzie mieliśmy szanse, ale nie zapracowaliśmy na tyle, aby wygrać spotkanie. Od momentu, w którym zwyciężyliśmy, weszła nowa wiara. Na pewno ustabilizowaliśmy przyjęcie i łatwiej nam się grało. Dobra gra w tym elemencie pozwalała nam wygrywać mecze.