Obie drużyny z zupełnie innymi celami podeszły do ostatniego meczu w 2021 roku. Czarni wygrali dwa ostatnie pojedynki i pierwszą rundę zasadniczą zakończyli z bilansem 11:4, zaś radomianie na półmetku rozgrywek mieli na koncie cztery zwycięstwa i 11 porażek. Ich 14 pozycja na 16 drużyn z pewnością nie była szczytem marzeń. Ponadto goście, którzy przed starciem z beniaminkiem faworytami nie byli, to przeciwko słupszczanom wybiegli dodatkowo osłabieni brakiem Filipa Kraljevića i Daniela Walla. Trener Mihailo Uvlain mógł skorzystać jedynie z Pawła Dzierżaka, który w ostatnich trzech przegranych pojedynkach był nieobecny, a także z Filipa Zegzuły. Temu drugiemu dał jednak zdecydowanie mniej minut.
Pomimo różnicy dzielącej obie drużyny w tabeli, na parkiecie zupełnie nie było jej widać. Zanim Mikołaj Witliński uzyskał pierwszy punkt dla gospodarzy, to ci przegrywali 0:4. Miejscowi dość szybko doprowadzili do wyrównania, ale przez kolejnych siedem minut kwarty otwarcia dużo lepiej spisywali się ich przeciwnicy. Hydroruck nie tylko bardzo dobrze bronił, ale i imponował skutecznością rzutową. Na 10 oddanych rzutów za „dwa” radomianie trafili aż osiem. Nic więc dziwnego, że to oni, jak najbardziej zasłużenie wygrali tę część różnicą siedmiu punktów.
Przez ponad trzy minuty kolejnej kwarty Czarni uzyskali cztery oczka (wszystkie z rzutów wolnych) i przegrywali 20:29. Nic dziwnego, że czas wziął opiekun miejscowych. Rewelacyjny beniaminek zupełnie nie miał pomysłu na sforsowanie defensywy outsidera i nie prezentował się, jak na czołowy zespół ligi przystało. Czas przyniósł spodziewane efekty, ale tylko na chwilę. Od stanu 24:36 gospodarze zdobyli siedem następnych oczek i mogło się wydawać, że powoli zaczęli łapać rytm. Właśnie wówczas grę przerwał Uvalin. Trener miał nosa, bowiem jego zawodnicy nieco odpoczęli i na przerwę to radomianie schodzili prowadząc 10. punktami.
Podobne przebiegi miały trzy ostatnie przegrane przez radomian pojedynki. W nich to HydroTruck prowadził przez większą część gry, by w ostatnich minutach całą przewagę zatracić. Dlatego teraz radomianie po zmianie stron mieli za zadanie, być skoncentrowanymi przez pełne 20 minut i przerwać serię porażek.
Pięć pierwszych punktów po zmianie stron padło łupem Czarnych, którzy poczuli „krew”. Właśnie wtedy rozpoczął się bardzo otwarty i widowiskowy mecz, a na punkty rywali takowymi odpowiadali ich przeciwnicy. Trzecią kwartę wygrali niesieni dopingiem miejscowych kibiców słupszczanie, którzy na kwartę zamknięcia wychodzili remisując z HydroTruckiem, po 63. Tymczasem po dwóch kolejnych rzutach z dystansu nieco lepiej w ostatnią ćwiartkę weszli goście. HydroTruck utrzymywał przewagę przez pięć minut, gdy do kosza trafił Witliński i było 70:71. Od tego momentu, aż do końca trwała zażarta walka o każdym metr parkietu. Na 90 sekund przed ostatnią syreną za trzy punkty trafił Mike Moore i o czas poprosił opiekun Czarnych, bo ci przegrywali 78:81! Wtedy popis skuteczności dali Jakub Musiał i Bartosz Jankowski – szybko wyprowadzając zespół na prowadzenie! Czas wziął podenerwowany Uvalin, a po nim tylko jeden z trzech rzutów wolnych wykorzystał Anthony Ireland. Zamiast remisu na 28 sekund przed końcem meczu było 84:82, a mecz ostatecznie zamknął Błażej Kulikowski.
Grupa Sierleccy Czarni Słupsk – HydroTruck Radom 86:82
Kwarty: 16:23, 22:25, 25:15, 23:19.
Czarni: Jankowski 9, Beech 10, Klassen 10, Witliński 10, Garrett 10, Lewis 22, Musiał 5, Kulikowski 2, Słupiński 2, Young 6.
HydroTruck: Moore 17, Ireland 8, Zalewski 5, Ostojić 22, Żmudzki 0, Hill 8, Dzierżak 9, Zegzuła 3, Lewandowski 10.