https://www.cozadzien.pl/zdjecia/kibice-na-meczu-radomiak-radom-jagiellonia-bialystok-zdjecia/102561
Od pierwszych minut Radomiak toczył z Jagiellonią równorzędny bój. Grę "Zielonych" można było docenić, bo choć nie wynikało z niej duże zagrożenie to przede wszystkim podopieczni Bruno Baltazara potrafili zneutralizować zagrożenie ze strony mistrza Polski. Mistrza, napędzonego wyjazdowym zwycięstwem w eliminacjach Ligi Mistrzów z litewskim FK Poniewież 4:0. Radomiak przebywał na połowie gości, zakładał pressing, próbował konstruować ciekawe i kombinacyjne akcje. Często brakowało jednak zrozumienia. Najlepszym przykładem była para Jan Grzesik i Vagner. Reprezentant Republiki Zielonego Przylądka popisywał się efektownymi piętkami, ale jego intencji nie odczytywał defensor Radomiaka.
https://www.cozadzien.pl/zdjecia/radomiak-radom-jagiellonia-bialystok-zdjecia/102563
Jeśli chodzi o konkretne sytuacje, w 6. minucie z rzutu wolnego dośrodkowywał Bruno Jordao, strzelał Vagner, ale jego uderzenie zostało zablokowane przez defensorów Jagiellonii. Chwilę później Vagner dośrodkowywał, uderzał Grzesik, ale niestety niecelnie. W 19. minucie mistrz Polski powinien objąć prowadzenie. Szybka kontra, dobre zagranie Dominika Marczuka i pudło Jesusa Imaza, które Hiszpanowi mogło się śnić po nocach, gdyby białostoczanie tego spotkania nie wygrali. Chwilę później Imaz ponownie próbował swoich sił, ale jego strzał dobrze zablokowali obrońcy.
Z minuty na minutę "Jaga" była coraz częściej pod bramką Macieja Kikolskiego. Nie udało się po kombinacyjnej akcji, więc na uderzenie sprzed szesnastki zdecydował się Jarosław Kubicki. Niestety dla radomian, piękny strzał pomocnika wylądował w bramce. Futbolówka po drodze odbiła się jeszcze od poprzeczki, a sam Kikolski nie miał żadnych szans na skuteczną paradę. Nic dwa razy się nie zdarza? Nie tym razem. Cztery minuty później znów z dystansu uderzył Kubicki. Rezultat? 0:2 dla Jagiellonii. Tym razem pomocnik huknął w lewy dolny róg bramki wypożyczonego z Legii golkipera.
Dobra gra i dwa szybkie ciosy wyprowadzne przez Jagiellonię mocno wytrąciły Radomiaka z gry. Trener Bruno Baltazar postanowił wpuścić na boisko świeżą krew. Zdjął bezbarwnego Rafała Wolskiego i Bruno Jordao, w ich miejsce pojawili się Leandro oraz Luizao. Odmieniony Radomiak od samego początku drugiej połowy ruszył do ataku i odrabiania strat.
Druga część gry rozpoczęła się idealnie dla naszej ekipy. W 50. minucie defensor Jagiellonii - Sławomir Abramowicz sfaulował Joao Peglowa, a sędzia wskazał na jedenasty metr. Rzut karny na gola zamienił Leonardo Rocha. Bez wątpienia był to przełomowy moment dla tego spotkania, bowiem "Zieloni" od tego momentu uwierzyli, że są w stanie odwrócić jeszcze losy tego pojedynku. Szkoda, że chwilę później dobrego dośrodkowania Grzesika nie zdołał przeciąć żaden z naszych zawodników, bo już w 56. minucie mielibyśmy remis.
Niewykorzystana sytuacja mogła zemścić się w 58. minucie. Błąd defensywy, piłka spadła pod nogi Kristoffera Hansena, który wrzucił ją na głowę Lamina Diaby`ego-Fatigi, ale ten z bliska fatalnie spudłował. Potem inicjatywę znów przejął Radomiak. W 63. minucie Vagner dośrodkował do Rochy, ale nasz napastnik nie trafił w światło bramki. Chwilę później jego strzał został zablokowany, podobnie zakończyła się potem próba Vagnera.
W 76. minucie kibice wstali z miejsc, ale ich radość była przedwczesna. Po rzucie rożnym uderzył Mateusz Cichocki, ale piękną paradą popisał się Sławomir Abramowicz. Golkiper "Jagi" był bezradny 60 sekund później, gdy po raz drugi pokonał go Rocha, wykorzystując dobrą akcję "Zielonych". Radomianie nabrali wiatru w żagle. Zanim jednak ruszyły huraganowe ataki ze strony Radomiaka, szansę miał wprowadzony na boisko Afimico Pululu. Dobrze z jego uderzeniem poradził sobie jednak Kikolski. Podobnie jak Abramowicz, który po raz kolejny popisał się efektowną paradą po strzale z dystansu.
W 86. minucie Radomiak powinien objąć prowadzenie. W sytuacji sam na sam z golkiperem gości znalazł się Peglow, ale zamiast w siatce, piłka przeleciała nad poprzeczką. I jak bolesna była ta pomyłka, radomianie przekonali się chwilę później. Akcja Jagiellonii, piłka trafiła w polu karnym do wprowadzonego na boisko Mikiego Villara, który nie dał szans Kikolskiemu i ponownie wyprowadził białostocki klub na prowadzenie. Radomiak próbował jeszcze odrobić wynik, ale niestety, stworzone okazje nie przyniosły już trzeciego gola...
Bez wątpienia była to bardzo bolesna porażka naszego zespołu. Radomiak zagrał bardzo dobry mecz, ale zadecydowały szczegóły. Na pewno można pochwalić podopiecznych Bruno Baltazara za powrót do gry i doprowadzenie do remisu, bo w ostatnich sezonach z odrabianiem strat Radomiak miał duży problem. Pozostaje jednak ogromny niedosyt, bo przy remisie stuprocentową okazję na zwycięskiego prawdopodobnie gola zmarnował Peglow. A Jagiellonia, jak wytrawny i doświadczony bokser, przetrwała trudny moment, a chwilę później wyprowadziła decydujący cios.
Kolejne spotkanie Radomiak rozegra w niedzielę, 4 sierpnia. Jego rywalem będzie inny uczestnik europejskich pucharów - Śląsk Wrocław. Początek wyjazdowego pojedynku o godz. 17:30.
Radomiak Radom - Jagiellonia Białystok 2:3 (0:2)
Leonardo Rocha 52' (k), 77' - Jarosław Kubicki 34', 40', Miki Villar 88'.
Radomiak: Kikolski - Ouattara, Rossi, Cichocki, Grzesik - Peglow (90+1' Cielemęcki), Jordao (46' Luizao), Alves, Wolski (46' Leandro), Vagner (90+1' Sarmiento) - Rocha.
Jagiellonia: Abramowicz - Sacek (89' Stojinović), Haliti, Dieguez, Moutinho, Kubicki (71' Nguiamba), Romanczuk, Marczuk (71' Villar), Imaz (89' Skrzypczak), Hansen, Diaby-Fadiga (63' Pululu).
Żółta kartka: Abramowicz.
Sędziował: Piotr Lasyk (Bytom).