Mecz z ŁKS-em Łódź miał być spotkaniem na przełamanie dla radomskiej drużyny. "Zieloni" nie wygrali w lidze od 19 sierpnia, czyli od pięciu kolejek - w tym czasie zanotowali dwa remisy i trzy porażki. W ostatnich dniach głośno było też o mało pozytywnych relacjach na linii Constantin Galca - zarząd klubu i drużyna. Wszyscy liczyli jednak na to, że po sobotnim pojedynku z beniaminkiem na usta wszystkich wróci uśmiech i pojawią się powody do radości.
Początek spotkania to piłka dla koneserów. Mało akcji bramkowych, za to dużo walki w środku pola i niecelnych zagrań z obydwu stron. W 5. minucie zagrożenie pod bramką Radomiaka stworzył Piotr Głowacki, a w 10. minucie w polu karnym ŁKS-u było groźnie za sprawą Pedro Henrique. Na pierwszy celny strzał trzeba było czekać do 18. minuty - wprost w Alberta Posiadałę uderzył Adrian Małachowski. 120 sekund później świetną akcję indywidualną zaliczył Edi Semedo - najpierw jego dośrodkowanie zostało zablokowane, a dobitkę obronił Dawid Arndt.
Po tej sytuacji Radomiak miał rzut rożny, który przyniósł mu gola. Dokładna wrzutka Rafała Wolskiego i precyzyjny strzał Henrique mocno ucieszyły kibiców zgromadzonych na stadionie przy ul. Struga. Chwilę później mogło być już 2:0. Uderzenie Henrique obronił Arndt, a dobitka Wolskiego została zablokowana przez defensora gości.
W 33. minucie doszło do niecodziennej sytuacji. Levent Gulen obejrzał za faul druga żółtą i tym samym czerwoną kartkę. Po interwencji sędziego technicznego, arbiter główny - Karol Arys zmienił swoją decyzję i anulował drugi kartonik, tym samym pozostawiając Szwajcara na boisku. Tak na prawdę nikt na obiekcie nie wiedział, czym kierował się arbiter. To na szczęście nie wybiło radomian z gry i już kilka chwil później cieszyliśmy się z gola. Z narożnika pola karnego chciał dośrodkować Jan Grzesik, ale futbolówka odbiła się od Marcina Flisa i wpadła do siatki zdezorientowanego golkipera ŁKS-u. W doliczonym czasie gry sprzed szesnastki uderzył Christos Donis, ale piłka minęła słupek bramki łodzian.
Dobrą dyspozycję z pierwszej odsłony, Radomiak podtrzymał w drugiej połowie. W 46. minucie z dystansu uderzył Henrique, ale pewnie złapał ją Arndt. Pięć minut później w podobnym miejscu na strzał zdecydował się Wolski - futbolówka poleciała jednak obok słupka. W 57. minucie dośrodkowanie głową wykończył Henrique, ale fenomenalną interwencją popisał się Arndt.
Potem tempo nieco spadło i ten moment gry mógł wykorzystać ŁKS. Najpierw w 68. minucie piłkę z linii bramkowej wybił Michał Kaput, a chwilę później łodzianie trafili do bramki Radomiaka, ale sędzia pokazał spalonego. To podziałało na Radomiaka jak płachta na byka. 60 sekund później dośrodkowanie Luisa Machado, strzał Ediego Semedo i golkiper ŁKS-u nie miał najmniejszych szans na skuteczną interwencję. Ten gol praktycznie rozstrzygnął już losy rywalizacji. Beniaminek stracił nadzieję na odrobienie wyniku, a Radomiak chciał już spokojnie dograć ten mecz. Dobry wynik spowodował, że szansę gry otrzymał wychowanek akademii Radomiaka Radom - Jakub Snopczyński, który pojawił się na placu gry w 86. minucie.
Wynik ostatecznie już nie uległ zmianie i Radomiak mógł po bardzo długiej przerwie cieszyć się ze zwycięstwa. Teraz przed podopiecznymi Constantina Galki dwa tygodnie przerwy ze względu na reprezentacyjną przerwę. Kolejne spotkanie "Zieloni" rozegrają w niedzielę, 22 października. O godz. 12:30 zmierzą się z Koroną Kielce.
Radomiak Radom - ŁKS Łódź 3:0 (2:0)
Pedro Henrique 20, Marcin Flis 37 (s), Edi Semedo 69.
Radomiak: Posiadała - Grzesik, Luizao, Cestor, Abramowicz - Edi Semedo (70' Castaneda), Donis, Kaput (86' Snopczyński), Wolski (75' Lisandro Semedo) - Machado (86' Leandro), Henrique (75' Rocha).
ŁKS: Arndt - Monsalve, Flis, Głowacki, Gulen (46' Dankowski) - Małachowski, Ramirez (67' Fase), Mokrzycki - Szeliga (46' Louveau), Tejan (31' Pirulo, Janczukowicz (84' Jurić).
Żółta kartka: Gulen.
Sędziował: Karol Arys (Szczecin).
Widzów: 8161.
