- Lewy jesteśmy z Tobą. Taki napisał widniał na koszulkach zawodników Radomiaka, którzy wyszli na mecz z Podbeskidziem. Przesłanie miało związek z poważną kontuzją, jakiej w ostatnim meczu z Wigrami Suwałki nabawił się pomocnik Mateusz Lewandowski. Już wiemy, że niezwykle doświadczonego piłkarza czeka długa przerwa w treningach a na boiska najwcześniej powróci w 2020 roku.
https://www.cozadzien.pl/zdjecia/radomiak-radom-podbeskidzie-bielsko-biala-zdjecia/59895
Tymczasem zgodnie z oczekiwaniami mecz zapowiadany, jako szlagier kolejki rozpoczął się od ciągłych ataków Zielonych. To właśnie liderzy rozgrywek Fortuna 1 Ligi narzucili rywalom swój styl gry i usiłowali dość szybko otworzyć wynik rywalizacji. Próby strzałów owszem i były, ale Rafał Leszczyński, nie musiał interweniować.
W 20. minucie po raz pierwszy futbolówkę chwycił Mateusz Kochalski, jednak uderzenie sprzed pola karnego Jakuba Bierońskiego, nie było na tyle groźne, by mogło zaskoczyć golkipera. Trzy minuty później Górale już prowadzili. Marko Roginić wykorzystał niefrasobliwość defensyw gospodarzy i wyszedł sam na sam z Kochalskim. Wprawdzie kibice domagali się odgwizdania spalonego, jednak chorągiewka arbitra liniowego nie została uniesiona do góry, a napastnik ulokował futbolówkę w siatce. Ten sam zawodnik chwilę później nie wykorzystał już identycznej sytuacji. Jakby tego było mało, to w 28. minucie defensywa radomian popełnia kolejny poważny błąd, jednak tym razem próba przelobowania Kochalskiego przez Adriana Rakowskiego, okazała się minimalnie niecelna.
Stracona bramka odbiła się na przebiegu meczu, a miejscowi już tak zaciekle nie atakowali. Dopiero w doliczonym czasie precyzyjne podanie do Macieja Górskiego posłał Mateusz Michalski, jednak Górski, źle złożył się do strzału i nie trafił w bramkę.
Gorzej dla lidera druga połowa rozpocząć się nie mogła. Już w 50. minucie przyjezdni podwyższyli na 2:0. W środkowej strefie boiska piłkę stracił Rafał Makowski i Roginić wyprowadził kontratak. Zdobywca pierwszej bramki posłał ją do Łukasza Sierpiny, a pomocnik strzałem tuż przy słupku, po raz drugi zmusił do kapitulacji Kochalskiego.
W 57. minucie bramkę kontaktową próbował strzelić Rossi Leandro, ale został w ostatniej chwili zablokowany przez dwóch defensorów i dość lekki strzał bez problemów chwycił Leszczyński. Kilka chwil później swoich szans próbował Mikita, ale i tym razem został zablokowany.
Przyjezdni za to szukali kolejnego gola po kontratakach. Na szczęście dla beniaminka te były nieskuteczne.
Już w 71. minucie doskonałą pozycję w polu karnym wypracował sobie Makowski, ale jego strzał niezwykle ofiarną interwencją zblokował Filip Modelski. Dopiero w 73. minucie Damian Nowak dał kibicom nadzieje na korzystne rozstrzygnięcie. Lewą stroną boiska przebiegł Mikita i wyłożył futbolówkę Nowakowi a ten z najbliższej odległości wepchnął piłkę do pustej bramki.
W już doliczonym czasie gry przyjezdni dobili gospodarzy. Po raz kolejny sam na sam z Kochalskim wyszedł Ivan Gomez i posyłając tuż obok niego piłkę ustalił wynik meczu.
Radomiak Radom – Podbeskidzie Bielsko-Biała 1:3 (0:1)
Bramki: Nowak (73.) - Roginić (23.), Sierpina (50.), Gomez (90.)
Radomiak: Kochalski - Abramowicz, Grudniewski, Cichocki, Jakubik, Karwot (82. Banasiak), Makowski, Michalski (60. Nowak), Mikita, Leandro, Górski (46. Kaput).
Podbeskidzie: Leszczyński - Modelski, Komor, Figiel, Danielak (76. Gomez), Sierpina, Bieroński (64. Sopoćko), Roginić, Jaroch, Osyra, Rakowski.