W następnej kolejce zmagań drugiej ligi, w Radomiu gościć będziemy Gryf Wejherowo. Ekipa z Pomorza jest swego rodzaju ewenementem na tym poziomie rozgrywek. W dwóch ostatnich sezonach Gryf rzutem na taśmę utrzymał się w lidze, a ubiegłej wiosny był jednym z najlepiej punktujących zespołów w lidze, dzięki czemu wydostał się z ostatniego miejsca w tabeli. Sprawcą obydwu cudów był Jarosław Kotas - trener, który zasłynął swoimi prostymi i szczerymi wypowiedziami, często nie owijając w bawełną. Ten szkoleniowiec opuścił jednak Wejherowo, bo... nie potrafił zdać egzaminu, po którym otrzymałby licencję uprawniającą do trenowania zespołu na szczeblu centralnym. Ten sam trener przyznał zresztą, że Gryf to ekipa budowana z piłkarzy lokalnych, a on sam "ma problemy z zebraniem kadry na mecze w środku tygodnia, bo chłopaki pracują". Wychodzi więc na to, że trenowana przez amatora drużyna składająca się z pół-zawodowców, potrafi przetrwać w drugiej lidze. Przed sezonem jednak zapowiadano walkę o coś więcej i to, póki co, Gryfowi wychodzi całkiem nieźle. Co jeszcze powinniśmy wiedzieć o Gryfie?
Królowie własnego podwórka
Gryf Wejherowo to drużyna, która w bieżącym sezonie nie wygrała jeszcze wyjazdowego spotkania. W trzech pojedynkach ekipa z Pomorza zaliczyła remis i dwie dotkliwe porażki. Gryf urwał punkty tylko beniaminkowi rozgrywek, Resovii, po czym z kolejnych dwóch wyjazdów wrócili na tarczy. Najpierw w Łodzi lepszy okazał się Widzew (3:1), a potem ekipę z Wejherowa kompletnie skompromitowała Pogoń Siedlce, która na własnym stadionie rozbiła rywali 7:2. Warto przyjrzeć się bliżej skrótowi tego meczu, bo dziewięć bramek w jednym spotkaniu nie zdarza się zbyt często.
Mimo tak fatalnego bilansu meczów wyjazdowych, Gryf utrzymuje się w górnej połówce tabeli. A to dlatego, że wejherowianie, podobnie jak Radomiak, doskonale radzą sobie na własnym podwórku. W ostatniej kolejce na Pomorzu punkty stracił lider rozgrywek - Siarka Tarnobrzeg. Gryf obecnie ma na koncie 12 "oczek" i traci do "Zielonych" tylko dwa punkty. Podobieństw jest zresztą więcej. Gryf, tak jak Radomiak, strzelił w tym sezonie 13 bramek. Tylko jeden zespół w lidze może się pochwalić lepszą ofensywą niż radomianie i wejherowianie i powinno to być dla "Zielonych" ostrzeżenie, bo Gryf, mimo utraty latem Piotra Okuniewicza (strzelec zwycięskiego gola dla Gryfa podczas ostatniej wizyty tej ekipy w Radomiu), wciąż potrafi postraszyć rywali.
Lista strzelców goli dla Gryfa rozkłada się dość równomiernie. Po trzy trafienia na koncie mają Krzysztof Wicki (napastnik przesunięty do linii obrony) i Kamil Włodyka. Tego pierwszego, z racji zawieszenia za kartki, zabraknie w Radomiu, co będzie sporym osłabieniem wejherowian. Wciąż będzie jednak trzeba uważać na Piotra Kołca, Adriana Liberackiego czy Macieja Koziarę, którzy dwukrotnie trafili do bramki w tym sezonie. Podopieczni trenera Zbigniewa Szymkowicza, który zastąpił na trenerskim stołku "legendarnego" Jarosława Kotasa, niezwykle groźni są zwłaszcza w końcowych minutach pierwszej i drugiej połowy. W ostatnim kwadransie każdej z połów strzelili dotychczas po cztery bramki.
Wszystko gra
"Zieloni" mogą jednak stawić opór skutecznej ofensywie rywali. Największym postępem, jaki Radomiak poczynił pod wodzą trenera Dariusza Banasika, jest skuteczna gra w tyłach. Dotychczas Radomiak stracił zaledwie trzy gole w ośmiu meczach, z czego zaledwie jedną bramkę w meczach rozgrywanych na własnym stadionie.
A ofensywa? Tak jak wspominaliśmy, Gryf najlepiej radzi sobie w końcówkach każdej z połów, ale wtedy traci też najwięcej bramek. Dekoncentrację wejherowian przed zejściem do szatni lub końcem spotkania wykorzystano aż 10 razy. Radomiak może poszukać szansy w ostatnich kwadransach obydwu połów, ale dotychczas najczęściej trafiał w... środku. W przedziale minut 16-30 padły trzy, a od 61 do 75 minuty gry padły cztery gole dla "Zielonych".
Przygotowania Radomiaka do meczu z Gryfem zakładały m.in. grę wewnętrzną na jednym z treningów. Poza tym w ekipie "Zielonych" wszystko przebiega po myśli trenera Dariusza Banasika. Zespół jest w pełni zdrów, nikt nie pauzuje też za kartki. Na "żółtko" muszą jednak uważać Jakub Wawszczyk i Maciej Świdzikowski. Obydwaj mają już na koncie trzy napomnienia i w przypadku kolejnego, wypadną z gry na jedno spotkanie.
Tylko jedna wpadka
Historia spotkań z Gryfem jest po stronie Radomiaka. "Zieloni" wygrali z ekipą z Wejherowa trzykrotnie, dwa razy dzielili się z nią punktami, a jedynej porażki doznali w rundzie wiosennej poprzedniego sezonu. Tamten mecz może być jednak koszmarem, który do dziś śni się piłkarzom Radomiaka. Wówczas, po słabym spotkaniu, piłkarzy żegnały gwizdy. Z drugiej strony - właśnie trzy ostatnie mecze z Gryfem to spotkania, w których Radomiakowi nie udało się wygrać. Czy dobra passa w pierwszych domowych spotkaniach pozwoli ekipie Dariusza Banasika przełamać złą serię z Gryfem?
Mecz "Zielonych" z Gryfem poprowadzi arbiter z Kielc. Damian Gawęcki w swojej karierze sędziował Radomiakowi trzykrotnie. Kielczanin nie jest dobry talizmanem - w meczach, które prowadził Radomiak dwukrotnie musiał uznawać wyższość rywali. Tylko raz "Zielonym" udało się wygrać: w poprzednim sezonie, z Siarką Tarnobrzeg. W trzech meczach sędzia Gawęcki podyktował dwa rzuty karne i pokazał dwie czerwone kartki.
Początek spotkania Radomiak - Gryf w sobotę, 8 sierpnia, o godz. 17. Relację LIVE z tego meczu będzie można śledzić na portalu cozadzien.pl.
