Mecz ROSY Radom z Legią Warszawa zapowiadał się niezwykle emocjonująco, choć warszawianie są outsiderem ligi. Mimo to wzmocnienia, które poczynili w trakcie sezonu oraz zmiana szkoleniowca w ekipie "Zielonych Kanonierów" pozwały sądzić, że derby Mazowsza będą niezwykle emocjonującym widowiskiem. Tak też się stało. Legioniści początkowo stawiali opór, jednak różnica klas była widoczna i nasza drużyna szybko skarciła rywali.
Pierwszą kwartę lepiej rozpoczęli koszykarze ROSY. "Smoki" rzuciły sześć punktów z rzędu i nic nie zapowiadało, by choćby na chwilę oddali inicjatywę gościom. Legia rozkręcała się jednak powoli. Trójka Tharpe oraz strata Zajcewa, po której punkty wsadem zdobył Mickelson, sprawiły, że "Wojskowi" zbliżyli się do radomian na niebezpieczną odległość. Goście wykorzystali to chwilę później, gdy trójkę podwyższył Beane. ROSA utrzymywała dystans do Legii, jednak kolejna strata i punkty Walla, a także skuteczna gra Beana sprawiły, że to Legia po pierwszej kwarcie dość niespodziewanie utrzymywała się na prowadzeniu.
Druga kwarta przebiegała już jednak pod dyktando ROSY, choć początkowo Legia utrzymywała prowadzenie. "Smoki" szybko jednak odpłaciły "Wojskowym". W ostatnich minutach drugiej partii ROSA zaczęła budować przewagę, a gra naszego zespołu wyglądała coraz efektowniej. Mnożyły się nasze udane ataki, zbiórki w obronie i co najważniejsze trafienia, także te z podwyższeniem. Ostatecznie piękny wsad Audy zakończył pierwszą połowę meczu, po której prowadziliśmy 38:33.
http://www.cozadzien.pl/zdjecia/rosa-radom-legia-warszawa/44004
Od tego momentu gra naszego zespołu wyglądała coraz lepiej, a goście zaczęli popełniać błędy i tracić piłkę. "Smoki" rzucały głównie spod kosza, bowiem obrona warszawskiej drużyny nie była najlepiej dysponowana. Odpowiedzią na kolejne trafienia radomskich koszykarzy były faule, dzięki którym przewaga rosła bardzo szybko. Zawodnicy ROSY zadbali także, by kibice obejrzeli jak największą liczbę efektownych wsadów w ataku. W taki sposób podopieczni Wojciecha Kamińskiego trafiali aż trzykrotnie. Na koniec trzeciej kwarty ROSA prowadziła 74:49.
W ostatniej partii radomianie nieco się rozluźnili. ROSA częściej ryzykowała, ale też opadła z sił, by wciąż dominować na parkiecie. Nasza przewaga wciąż była jednak niezagrożona. "Zieloni Kanonierzy" stracili natomiast Andrejsa Selakovska, który w debiucie w PLK zszedł z boiska z powodu nadmiaru przewinien. Kolejne wsady notowali Kevin Punter i młody Wojciech Wątroba. W końcówce spotkania udana seria punktowa Legii sprawiła, że goście zwyciężyli w czwartej kwarcie.
Koniec końców, ROSA wygrała i dominuje na Mazowszu. Magicznie grał dziś amerykański czarodziej, Ryan Harrow, który sprytnymi zagraniami zgarniał asystę za asystą. Świetnie zbieraliśmy spod kosza. Choć Legia początkowo walczyła z nami jak równy z równym, "Smoki" szybko pokazały różnicę klas i wygrały z czerwoną latarnią ligi. Kolejnym celem ROSY jest Gdynia. Rezultat meczu z Asseco może bowiem zdecydować o tym, czy nasza drużyna zagra w Warszawie w turnieju finałowym Pucharu Polski.
ROSA RADOM – LEGIA WARSZAWA 94:72 (18:21, 20:12, 36:16, 20:23)
ROSA: Auda 17, Punter 15 (1), Zaytsev 14 (1), Sokołowski 8, Szymkiewicz 8, oraz Harrow 15, Trojan 6, Szymański 3 (1), Zegzuła 3 (1), Piechowicz 3, Wątroba 2.
Legia: Beane 22 (2), Mickelson 16, Andrzejewski 12 (2), Tharpe (1), Kukiełka 0, oraz Robak 6, Wilczek 5 (1), Linowski 2, Wall 2, Šeļakovs 2, Aleksandrowicz 0