Walka, charakter, ambicja. Żadnego z tych trzech czynników nie zabrakło dziś w drużynie radomskiej ROSY. Podopieczni Wojciecha Kamińskiego fatalnie zaczęli spotkanie, ale po świetnej pogoni odrobili straty. Jak mawia przysłowie: "liczy się to, jak kończysz", a "Smoki" na finiszu zagrały fantastycznie i zasłużenie sięgnęli po pierwsze zwycięstwo w Lidze Mistrzów.
Ewidentny falstart
W pierwszej kwarcie obejrzeliśmy typowy mecz walki. Mimo że to odniesienie stosuje się głównie przy okazji meczów piłki nożnej, nie sposób lepiej opisać pierwszą odsłonę gry w wykonaniu koszykarzy ROSY i Banvitu. Sporo strat, fauli, chaotycznej gry... Znacznie lepiej w mecz weszli goście, którzy szybko objęli wysokie prowadzenie - 7:0. Po pięciu minutach "Smoki" nieco odżyły i odrobiły straty, ostatecznie przegrywając 15:11, jednak wciąż nie był to zespół ROSY jaki znamy z poprzednich wystepów w Lidze Mistrzów. Radomianie byli przede wszystkim nieskuteczni - zaledwie 19% rzutów z pod kosza osięgnęło cel. Choć Turkowie również nie błyszczeli w tej statystyce z 36% celnością, w zupełności im to wystarczyło.
Druga kwarta nie przyniosła poprawy gry radomskiego zespołu. Słabą skuteczność "Smoki" nadrabiały rzutami osobistymi, ale rywale wydawali się być poza ich zasięgiem. Grali lepiej i szybciej, byli bardziej zorganizowani i przeważali przez całe piętnaście minut. Na pierwsze punkty w tej partii musieliśmy chwilę poczekać, gdyż na początku drugiej odsłony obydwa zespoły raziły nieskutecznością zarówno pod koszem, jak i w rzutach za trzy. Banvit wygrał wysoko, ale zasłużenie, aż 18:8. Ozdobą tej kwarty był kontratak Turków zakończony rzutem Vidmara. Akcja, której nie powstydziłyby się zespoły NBA pogrążyła jednak naszych koszykarzy w marazmie, który utrzymał się aż do końca pierwszej połowy meczu.
Drugie życie ROSY
Metamorfoza ROSY dokonała się w przerwie za sprawą, jak powiedział sam zainteresowany, mocnej rozmowy Wojciecha Kamińskiego ze swoimi podopiecznymi. Już w trzeciej kwarcie zobaczyliśmy poprawę gry radomian, przede wszystkim w defensywie. Wciąż jeszcze zdarzały się pojedyncze błędy, ale to rywalr częściej odbijali się od naszej obrony. Świetną partię rozegral Michał Sokołowskim, który zdobył sześć punktów - w tym pierwszy celny rzut zza koła. Po trzeciej kwarcie wygranej 15:7 zmniejszyliśmy stratę do zaledwie sześciu oczek. Jasne było, że w ostatniej odsłonie "Smoki" zdołają jeszcze powalczyć o końcowe zwycięstwo, ale nikt nie spodziewał się tego, co zaprezentowali nasi koszykarze.
Ostatnia kwarta była bowiem popisem gry ROSY. Fantastycznym pokazem siły, charakteru i ambicji. Udany kontratak, zatrzymanie Damiana Kuliga w ataku i chwilę później radomianie doprowadzili do remisu. Doping na hali MOSiR-u wzmagał się z każdą minutą, co niosło grę "Smoków". Skuteczność podopiecznych Wojciecha Kamińskiego z rzutów z dystansu wciąż kulała, jednak mimo przewagi Banvitu przy stanie 48:42 rozpoczęła się szalona pogoń naszego zespołu. Najpierw kontratak rywali zatrzymał wracający Michał Sokołowski, a następnie Harrow trafił z pod kosza. Na dwie minuty przed końcem meczu odebraliśmy Turkom kolejną piłkę, a Patrik Auda wykonał jakże odważny, ale co najważniejsze celny, rzut za trzy punkty. Chwilę później Czech wykończył kolejną akcję i mimo niewykorzystanej szansy na podwyższenie, po raz pierwszy tego wieczora wyszliśmy na prowadzenie, 49:48.
To co stało się później to wspólna zasługa naszej obrony i trenera Kamińskiego, który mądrze pokierował zespołem na trzydzieści sekund przed syreną kończącą spotkanie. Banvit odzyskał piłkę, ale taktyczne faule radomian oddalały Turków od naszego kosza. W końcu goście zdecydowali się na dramatyczny rzut ostatniej szansy, który nie przyniósł zamierzonego skutku. Hala MOSiR-u dosłownie eksplodowała. Wszechobecna radość udzieliła się każdemu, kto tego dnia zdecydował się dopingować ROSĘ z wysokości trybun. "Smoki" wreszcie ziały ogniem i dosłownie "usmażyły" rywala, odnosząc pierwsze w tym sezonie zwycięstwo w grupie C koszykarskiej Ligi Mistrzów.
Ważne zwycięstwo z pewnością "zbuduje" ROSĘ przed trudnym spotkaniem ze Stelmetem Zielona Góra. Mimo dobrej gry obronnej, przed meczem z zielonogórzanami radomianie muszą poprawić skuteczność w ofensywie, a przede wszystkim rzuty z dystansu. W meczu z Banvitem tylko dwukrotnie na osiemnaście prób trafili do kosza za trzy punkty. Mistrzowie Polski przyjadą do Radomia w najbliższą sobotę, 11 listopada. Początek meczu, z którego tradycyjnie przeprowadzimy dla Państwa relację live w naszym serwisie, o godz. 12.40.
ROSA Radom - Banvit Bandirim 49:48 (11:15, 8:18, 15:7, 15:8)
ROSA: Punter 11, Auda 10, Sokołowski 9, Harrow 9, Zajcew 6, Piechowicz 4 oraz Witka (C), Bojanowski, Szymański
Banvit: Thomas 9, Vidmar 8, Kulig 7, Gecim 6, Taylor 6, Caloiaro 6, Altintig 2, Akyel 2, Rautins 2