Zawodnicy HydroTrucku do meczu z Polpharmą przystępowali po serii dwóch kolejnych zwycięskich meczów wyjazdowych. Podopieczni Roberta Witki zdobyli m.in. Halę Mistrzów we Włocławku, a także wygrali z Kingiem w Szczecinie. Radomianom przeciwko outsiderowi, który przed własną publicznością w trwającym sezonie rozegrał sześć meczów i wszystkie przegrał - przyświecał jeden cel. Mianowicie HydroTruck chciał pokusić się o komplet oczek i wciąż rywalizować o miejsce gwarantujące udział w Suzuki Pucharze Polski.
Sęk w tym, że o triumfie i zarazem przerwaniu fatalnej serii, myśleli również koszykarze trenowani przez Marka Łukomskiego. Przed rozpoczęciem meczu zawodnicy Polpharmy okupowali ostatnią lokatę w stawce 16. drużyn wygrywając w tylko jednym pojedynku na dziesięć rozegranych!
Tymczasem mecz ku uciesze miejscowej publiczności rozpoczął się zdecydowanie lepiej dla Polpharmy. Miejscowi potrzebowali 180. sekund, by wypracować siedmiopunktowe prowadzenie. Na szczęście dwa szybkie rzuty trzypunktowe Roda Camphora nakazywały sądzić, że przyjezdni złapią właściwy rytm i tylko kwestią czasu będzie, kiedy wyjdą na prowadzenie.
Tak się nie stało. Zespół z Radomia nie radził sobie z ofensywnymi akcjami starogardzian i po pierwszych 10. minutach przegrywał 19:14.
W połowie drugiej ćwiartki gospodarze za sprawą celnego rzutu Bretta Prahla prowadzili już 30:16, a radomianie mieli ogromne problemy ze skutecznością. To nie był koniec słabszej dyspozycji radomian. Na nieco ponad trzy minuty przed końcem pierwszej połowy, ponownie przy biernej postawie defensywy gości zapunktował Jonathan Williams i zrobiło się 32:18. Dopiero wtedy o czas poprosił trener Witka. Trudno przewidzieć, jakich argumentów w stosunku do swoich podopiecznych użył opiekun HydroTrucku, ale ci w końcu zaczęli prezentować ekstraklasową formę. Od stanu 35:24, punkty do końca drugiej kwarty zdobywali wyłącznie radomianie, którzy zakończyli ją remisem, po 35.
Tymczasem bardzo źle w drugą połowę weszli goście. HydroTruck nie wyciągnął wniosków z początku meczu i tym razem pozwolił rywalom na zdobycie pierwszych ośmiu oczek! Ambitnie walczący zespół z Radomia, po raz kolejny wzniósł się jednak na wyżyny możliwości i do końca trzecich 10. minut, zniwelował straty do dwóch punktów.
O losach pojedynku decydować miała zatem ostatnia kwarta. Ledwo się ona rozpoczęła a za „trzy” celnie przymierzył Marcin Piechowicz i HydroTruck wyszedł na pierwsze prowadzenie w meczu.
To właśnie ten koszykarz był motorem napędowym radomian w początkach kluczowej części gry. Na punkty zawodnika odpowiadali koszykarze Polpharmy i w hali na Kociewiu wciąż było bardzo gorąco.
Pięć minut przed końcową syreną jednym oczkiem prowadził zespół gości, a o przerwę poprosił szkoleniowiec Witka. Ten miał świadomość, jak blisko kolejnej wyjazdowej wygranej są jego podopieczni. Sama końcówka, to kolejny dreszczowiec w wykonaniu radomian. Ciężar gry na własne barki wzięli wówczas Obie Trotter i Camphor. Dwa celne rzuty wolne tego ostatniego zawodnika, spowodowały że na 22. sekundy przed zakończeniem radomianie wygrywali 82:78 i przypieczętowali wygraną!
Polpharma Starogard Gdański - HydroTruck Radom 78:86
Kwarty: 19:14, 16:21, 28:26, 15:25.
Polpharma: Williams 11, Gołębiowski 16, Paliukenas 2, Prahl 11, Wilkins 22, Kołodziej 3, Stokes 8, Urbański 0, Załuski 0, Dzierżak 2, Motylewski 1, Śliwicki 0.
HydroTruck: Trotter 10, Camphor 23, Bogucki 15, Lindbom 17, Mielczarek 2, Piechowicz 11, Wall 4, Stankowski 0, Wątroba 0, Zegzuła 4.
