Tylko przez pierwsze cztery minuty mecz rozgrywany w Ergo Arenie miał wyrównany przebieg. Kolejna faza pierwszej kwarty należała już do zawodników z Radomia. HydroTruck szybko wypracował sobie kilkupunktową przewagę, która pod koniec siódmej minuty wynosiła już 10 oczek. Wówczas piłkę w obręczy kosza Trefla umieścił Paweł Dzierżak i było 23:13. Trener Marcin Stefański jednak nie reagował, licząc na szybkie przełamanie jego podopiecznych. Tak też się stało, bo kwarta otwarcia zakończyła się ich przegraną, ale już tylko 26:21.
Kolejne 10 minut otworzył rzut trzypunktowy A.J. Englisha. Najlepszy strzelec rozgrywek dwoił się i troił w ataku, by radomianie utrzymywali przewagę. Za to w 14 minucie po dystansowym trafieniu Antohny’ego Irelanda drużyna prowadzona przez Marka Popiołka wygrywała - 36:29. Ostatnie fragmenty pierwszej połowy, to już skuteczniejsza gra w defensywie Trefla i zamienianie kontrataków na punkty. Nic więc dziwnego, że niemalże rzutem na taśmę, sopocianie na przerwę schodzili prowadząc 47:46. Stało się tak po wsadzie piłki do kosza przez Josha Sharme.
https://www.cozadzien.pl/zdjecia/hydrotruck-radom-legia-warszawa-7588-zdjecia/76507
Bardzo zacięty przebieg miała także trzecia kwarta. Radomianie wciąż dysponowali wysoką, bo blisko 50-procentową skutecznością rzutów z dystansu, ale rywale nie zamierzali tanio sprzedawać skóry. Oni również odpowiadali przyjezdnym celnymi rzutami i w 28 minucie na świetlnej tablicy wyników było 65:62. Niestety do końca tej ćwiartki HydroTruck nie zdobył już żadnego punktu, a sopocianie dodali ich do swojego dorobku cztery i w dużo lepszych nastrojach wychodzili do decydującej kwarty. Radomianie mogli liczyć wówczas na to, że ich przeciwnicy nieco opadną z sił, bowiem w trakcie ostatniego tygodnia rozegrali dwa mecze w ramach FIBA Europe Cup.
https://www.cozadzien.pl/sport/koszykarze-hydrotrucku-radom-nie-sprostali-legii-warszawa/76504
Pierwsze fragmenty czwartej kwarty tego nie potwierdzały, ponieważ Trefl wypracował sobie 9. punktową przewagę. Za to w jej połowie o czas poprosił trener Stefański, bo HydroTruck odrobił część strat i przegrywał zaledwie 75:73. To zapowiadało emocje w ostatnich fragmentach pojedynku. Tak też było, bowiem rozpoczęła się tzw. gra nerwów. Mnożyły się błędy popełnianie przez oba zespoły i przede wszystkim brakowało celności. Dopiero na 120 sekund przed końcową syreną jeden z dwóch rzutów wolnych wykorzystał English, a 30 sekund później za „dwa” przymierzył Ireland i było 78:75 dla HydroTrucku! Podmęczeni sopocianie wciąż nie mogli trafić do kosza radomian i w samej końcówce – goniąc wynik – zaczęli faulować rywali. Ci na szczęście przewinienia zamieniali na punkty. Na 40 sekund przed końcem meczu o kolejny czas poprosił Stefański, bo wtedy Trefl tracił do HydroTrucku pięć punktów, a jego podopieczni pozostawali celnego trafienia od siedmiu minut! Ostatecznie, to goście z trudnego terenu wywieźli komplet oczek triumfując 85:80.
Trefl Sopot – HydroTruck Radom 80:85
Kwarty: 21:26, 26:20, 22:16, 11:23.
Trefl: Szlachetka 8, Franke 10, Sharma 19, Moten 16, Kolenda 13, Ziółkowski 0, Leończyk 4, Gruszecki 10.
HydroTruck: Moore 12, English 17, Ireland 25, Zegzuła 0, Kraljević 14, Dzierżak 11, Zalewski 0, Wall 3, Ostojić 0, Lewandowski 3.