Ś. p. Marski-Marjański
Dziś o godzinie 9 rano w sali „Federacji” przy ul. Kozienickiej odbyła się uroczysta akademja ku czci ś.p. Kapitana Józefa Marjańskiego.
Po przysiędze, jaką złożyli zebrani, p. Surma w krótkich, lecz treściwych słowach powołał nam przed oczy świetlaną postać ś. p. kpt. Marjańskiego, jako bojownika o Wolność i Niepodległość Ojczyzny, dla której żył, którą ukochał i na ołtarzu której złożył życie w ofierze.
Zmarłego za zasługi udekorowano krzyżem „Virtuti Militari”, złożonym na ręce jego córki.
Uroczystość została zakończona okrzykiem, wzniesionym przez majora Salwika, na cześć Wolnej i Niepodległej Polski, Jej Pierwszego Marszałka oraz wszystkich tych, którzy dla niej oddali życie.
Następnie zebrani udali się do kościoła Garnizonowego na uroczystą mszę żałobną za duszę ś. p. Zmarłego Bojownika.
Ziemia Radomska nr 71, 26 marca 1933
NIESZCZĘŚLIWY WYPADEK
W dniu 24 bm. o godz. 13-ej przy ul. Trawnej 9 spadł ze schodów II-go piętra na I-sze piętro Socha Józef, lat 10, zam. przy ul. Południowej 5, odnosząc ogólne potłuczenie. Wymienionego umieszczono w szpitalu Starozakonnych, stan jego zdrowia jest zagrożony. Socha trudnił się żebraniną i z tego to powodu znalazł się na schodach domu Nr. 9 przy ul. Trawnej.
Ziemia Radomska nr 71, 26 marca 1933
Z monografji
Radomia
Jeżeli ktoś obcy chciałby po dobrym obiedzie u p. Wierzbickiego, dowiedzieć się coś ciekawego o naszem mieście, to usłyszy na pewno mało zachęcające wiadomości.
Miasto przedstawia się na pierwszy rzut oka zupełnie banalnem i nie ma zewnętrznie nic atrakcyjnego.
Zapewne nie posiada ono przeszłości Krakowa lub widoków Warszawy, lecz jest jednem z najstarszych miast Polski, posiada swą historję a nawet niejeden zabytek świadczący o dawnej kulturze, tylko dużo pomników przeszłości rozsypało się lub zaginęło z biegiem wieków bez śladu.
Od ubiegłego wieku począwszy, zaczęto jednakże interesować się przeszłością a więc konserwować zabytki, zbierać różne pamiątki i pisać o Radomiu, tak że dziś można sobie mniejwięcej utworzyć pewien obraz całości.
Naturalnie prace w tej dziedzinie nie są zakończone i bodaj że można więcej zrobić niż już zostało zrobione.
Ziemia Radomska nr 70, 27 marca 1934
Zniewagi
W dniu 19 b. m. w godzinach rannych, w czasie wykonywania obowiązków służbowych został znieważony słownie szeregowy P. P. przez Goldberg Rywkę, zam. przy ul. Targowej 8, a posiadającą jatkę z mięsem przy ul. Traugutta 45. Dochodzenie prowadzi się.
Ziemia Radomska nr 62, 15 marca 1935
Pan Sawaryn znajduje się już
na wolności
Szlachetny czyn jego kolegów
W dniu wczorajszym do Urzędu Śledczego w Radomiu zgłosiła się delegacja urzędników I-szego Urzędu Skarbowego, która złożywszy kaucję w sumie zł. 2000 (dwa tysiące Pożyczka Narodowa) zwróciła się z prośbą do p. sędziego śledczego o zwolnienie go do rozprawy. Pan sędzia śledczy przychylił si ę do prośby urzędników, przyjął kaucję i jeszze tego samego dnia p. Sawaryn uzyskał wolność.
Należy podkreślić szlachetny czyn kolegów oskarżonego, którzy podjęli starania o zwolnienie ich byłego zwierzchnika i kolegi, ofiarując na ten cel dość pokaźną kaucję.
Ar.
Ziemia Radomska nr 69, 24 marca 1935
Remont gmachu starostwa
Obecnie w szybkim tempie przeprowadzony jest wewnętrzny remont gmachu starostwa
Remont ma za zadanie przystosowanie gmachu do celu jakiemu on służy.
Ziemia Radomska nr 71, 27 marca 1935
Samobójstwo
młodej dziewczyny
Pobliska Jedlnia (letnisko) była terenem dramatu, jaki rozegrał się w ubiegłą niedzielę.
Młoda, 19-letnia Barbara Slósarska popełniła po uprzedniem odbyciu spowiedzi i przyjęciu komunji samobójstwo wystrzałem z rewolweru.
Przyczyny desperackiego kroku młodej dziewczyny są nieustalone. Zachodzi jednak przypuszczenie. Że podłożem samobójstwa była miłość.
Ziemia Radomska nr 71, 27 marca 1935
Tragiczna śmierć dziecka przed drzwiami
opieki społecznej
Onegdaj poczekalnia wydziału opieki społecznej była terenem przykrego zdarzenia, które wymową swą dokładnie oświetla porządki magistrackie.
Oto z chorem dzieckiem na ręku zgłosiła się do wydziału opieki społecznej kobieta – nazwiskiem Gregorek zamieszkała na Koniówce, aby uzyskać pomoc dla chorego dziecka.
Bezduszna formalistyka, której nie natchnęły życiem gromkie proklamacje obecnych włodarzy miasta – zrobiła swoje.
Kobieta przez dłuższy czas błąkała się od urzędnika do urzędnika, bezskutecznie starając się o pomoc.
W pewnej chwili krzyk matki zwiastował śmierć dziecka w murach opieki społecznej.
Zaiste przykry i wymowny wypadek.
Ziemia Radomska nr 72, 28 marca 1935