Swoją 45-letnią twórczość
artysta podsumował krótko.
- To był czwartek, 8 marca 68 roku. Koło południa poszliśmy na nielegalny wiec na uniwerek. Wiec w obronie dwóch studentów - Adama M. i Seweryna B. Już po godzinie zaczęło się - ZOMO i ORMO i milicja... pałki białe, pałki czarne, woń gazu. Trudno to opisać. To był początek wydarzeń marcowych. Wówczas jako pracę dyplomową robiłem cykl ilustracji do opowiadania Aleksandra Sołżenicyna „Jeden dzień z życia Iwana Denisowicza”, rzecz o łagrach. Niestety okoliczności nie sprzyjały temu tematowi, musiałem go zmienić. Potem jak co roku w Bieszczady. 21 sierpnia obudził nas ryk helikopterów - czarne z czerwonymi gwiazdami, leciały na południe do Czechosłowacji. To był mój 68 rok, w którym ukończyłem Akademię Sztuk Pięknych. Minęło trochę lat, poświęciłem sporo czasu na malowanie i rysowanie, efekty tu prezentuję. Od prawie dziewięciu lat mieszkam na Wschodnich Kresach Unii Europejskiej, 160 km. od Białorusi i 200 km Ukrainy - powiedział Krzysztof Mańczyński.
Wypowiedź to charakterystyczna, bo na na obrazach Mańczyńskiego rzeczywistość metafizyczna często przeplata się z polityczną właśnie. Mańczyński jest mistrzem krajobrazu - kilkoma pociągnięciami pędzla potrafi wyczarować brzeg rzeki, łąkę, kościółek, połoninę, poletko, wiejską chałupę. Zachwycają jego przetworzenia miejskiej architektury - mało kto potrafi tak skomponować na obrazie mur, zaułek, płaszczyzny dachów. Widać, że wszystko to jest poprzedzone refleksją, podbite medytacją. Ale z drugiej strony Mańczyński jest ironicznym i bystrym obserwatorem rzeczywistości politycznej, społecznej. Gdzieś tam wklejona w obraz polska flaga, krzyżyk, reklamowy baner, tytuł z gazety, podniesiona pięść, kolejka zmęczonych ludzi, cień twarzy za kratami - to w twórczości doświadczonego artysty część niezwykle ważna.
-Jestem zachwycony wernisażem i tym, że przyszło tak dużo ludzi. Dużo znajomych, których nie widziałem całe lata. Cieszę się, że miałem okazję spotkać kolegów. Będę kontynuował swoją twórczość, dopóki będę miał siłę, błędów się ustrzec nie mogę. Uczę się na błędach i głupim umieram – mówił.
Krzysztof Mańczyński urodził się 8 kwietnia 1940 r. w Radomiu.
W latach 1962–1968 studiował na Wydziale Malarstwa i Grafiki na
Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. W 1968 r. uzyskał dyplom
w pracowni ilustracji książkowej pod opieką prof. Jana Marcina Szancera.
W swoim dorobku twórczym ma ponad 30 wystaw indywidualnych (m.in.
w Radomiu, Kielcach, Busku, Miechowie, Lwowie – Ukraina, Columbus – USA,
Edynburgu – Wielka Brytania), brał również udział w ponad 150 wystawach
zbiorowych w kraju i za granicą.Jest laureatem wielu nagród artystycznych.