Na wtorkowej konferencji prasowej Marzena Wróbel zapowiedziała interwencję w sprawie zwolnień nauczycieli. - Tradycyjnie od 4 lat ten temat powraca. Jak wynika z moich informacji, 97 radomskich nauczycieli otrzyma wypowiedzenia. Około dwustu z nich zostaną zmniejszone etaty. To są szokujące informacje, biorąc pod uwagę fakt, że w Radomiu bezrobocie ma charakter strukturalny, utrzymujący się od lat na dość wysokim poziomie. Władze miasta powinny dbać o istniejące miejsca pracy. Zamierzam napisać w tej sprawie pismo do prezydenta Andrzeja Kosztowniaka – powiedziała posłanka.
Marzena Wróbel przedstawiła też dane z Powiatowego Urzędu Pracy w Radomiu. Wynika z nich, że gółem w PUP jest zarejestrowanych 1314 bezrobotnych nauczycieli, w tym 866 z samego Radomia. Od lipca tego roku w PUP zarejestrowało się 330 nauczycieli, z tego 199 z samego Radomia.
- Dlaczego aż 199? Chcę również prezydenta o to dopytać, może chodzi o absolwentów, którzy nie znaleźli pracy? – dodała Marzena Wróbel.
Zabierzmy prezesom – stworzymy 100 miejsc pracy
Marzena Wróbel twierdzi, że rozwiązaniem problemu może być zmniejszenie liczebności w klasach.
- Klasy są przepełnione, powinniśmy stawiać na jakość kształcenia. Jeżeli będą mniejsze klasy, wówczas aż tylu nauczycieli nie straci pracy – wyjaśniła.
Posłanka ma również inny pomysł na poprawę sytuacji w radomskiej oświacie.
- Ostatnio mówiłam o bardzo wysokich wynagrodzeniach kierownictwa w miejskich spółkach, które często przekraczają wysokość wynagrodzenia prezydenta miasta. Gdyby zrównać te pensje przynajmniej do takich, jakie otrzymuje prezydent, to zostaje spora nadwyżka. Te pieniądze (jeżeli podzielimy przez 2 tys. 700 zł, czyli średnie wynagrodzenie nauczyciela), to jesteśmy w stanie stworzyć 100 etatów. Będzie lepsza jakość kształcenia i nie zwiększy się bezrobocie – powiedziała.
Trzeba poczekać do września
Wiceprezydent Ryszard Fałek informuje, że kwestie ilości zwolnień nauczycieli nie są jeszcze ostatecznie przesądzone. Ta liczba może się zmniejszyć.
- My realizujemy jedynie zapisy ustawy. Wiele zależy od ilości uczniów, którzy przyjdą do danej szkoły – wyjaśnił wiceprezydent. - Dyrektorzy jeszcze analizują wszystkie dane, po 1 września dowiemy się, ilu nauczycieli jest ostatecznie potrzebnych. Na ostateczne wyniki trzeba poczekać.