Pod koniec tygodnia i w poniedziałek w radomskich szkołach odbędą się rady pedagogiczne. Teoretycznie rok szkolny kończy się 29 czerwca. A jak jest w praktyce? Nieoficjalnie dowiedzieliśmy, że w kilku szkołach nauczyciele sugerują uczniom, aby nie przychodzili na zajęcia w nadchodzącym tygodniu. Taka sytuacja miała mieć miejsce w Publicznym Gimnazjum nr 9.
- Może to jakiś odosobniony przypadek, że któryś z uczniów coś sobie takiego powiedział. W szkole w następnym tygodniu zajęcia będą odbywały się normalnie. Będą realizowane projekty edukacyjne według wymogów podstawy programowej. Może będzie troszeczkę inna forma tych zajęć, bardziej luźna, ale na pewno się odbędą – zaprzecza Mirosław Wróbel, dyrektor Publicznego Gimnazjum nr 9.
Pedagodzy przyznają jednak, że w ostatnie dni roku szkolnego, kiedy oceny są już wystawione, frekwencja jest zazwyczaj dużo niższa. Dotyczy to zwłaszcza uczniów starszych klas.
- Faktycznie jest to dość poważny problem od wielu lat, który sygnalizowaliśmy w Wydziale Edukacji UM. Jest tutaj konflikt interesów: rodzice chcą, aby uczniowie chodzili do szkoły do końca roku, nauczyciele pragną realizować program, ale szkoła nie ma jak wyciągać konsekwencji za brak obecności w ostatnich dniach roku szkolnego. Najlepszym rozwiązaniem byłoby zakończenie zajęć dydaktycznych zaraz po ostatniej radzie i przeznaczenie tego czasu na dopełnienie wszelkich obowiązków przez nauczycieli np. takich jak wypisywanie świadectw i arkuszy ocen. U nas nauczyciele mają obowiązek poprowadzić zajęcia nawet jeżeli pojawi się tylko jeden uczeń – wyjaśnia Małgorzata Pudzianowska, wicedyrektor Publicznego Gimnazjum nr 10. - Niestety wiadomo, że uczniowie traktują te zajęcia niepoważnie, dzisiaj na przykład przyszły mi na lekcję uczennice bez zeszytów i podręczników – dodała Pudzianowska.
- Rok szkolny kończy się 29 czerwca, do tego czasu mają być prowadzone zajęcia. Nauczyciele i szkoły są przygotowane na to. Nie można zakończyć zajęć dydaktycznych wcześniej, bowiem kalendarz szkolny jest ustalany odgórnie przez ministerstwo. Trzeba apelować do rodziców, aby wymagali od dzieci i młodzieży chodzenia do szkoły do końca roku szkolnego - mówi Leszek Pożyczka, dyrektor Wydziału Edukacji, Sportu i Turystyki UM w Radomiu.
W biurze prasowym Ministerstwa Edukacji Narodowej dowiedzieliśmy się tylko tyle, że za organizację pracy szkoły odpowiada dyrektor i to on powinien zadać sobie trud, aby lekcje w ostatnim tygodniu nauki były na tyle atrakcyjne, żeby uczniowie chcieli przyjść do szkoły.
- Ponadto szkołom nie jest narzucany termin, w którym ma się odbyć ostateczna rada pedagogiczna - stwierdziła Bożena Skomorowska z biura prasowego MEN.
Taka sytuacja ma miejsce od wielu lat. Młodzież przyzwyczajona jest do wcześniejszych wakacji, nauczyciele narzekają na brak czasu na realizowanie podstawy programowej, rodzice chcą aby dzieci miały zapewnioną opiekę przez szkołę, a dyrektorzy załamują ręce. Ministerstwo umywa od sprawy ręce, przerzucając odpowiedzialność na dyrektorów. Nikt nie może zrozumieć, że bez względu na to, jak bardzo atrakcyjne będą zajęcia w ostatnim tygodniu szkoły, młodzież i tak woli sama zagospodarować sobie czas. I uczniowie pozwalają sobie na to, bo za opuszczanie zajęć i tak nic im nie grozi. Problem ewidentnie istnieje, ale jak to zazwyczaj bywa, „z góry” go nie widać.