Wszystkiemu winna jest nowa Ustawa o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej. - Nowe przepisy wprowadzają bardzo rygorystyczne przepisy dotyczące wysokości pomieszczeń, wyjść ewakuacyjnych i wielkości okien. Nasza placówka mieści się w piwnicy, nie mamy funduszy, aby zaadoptować pomieszczenie do obowiązujących przepisów. Pod koniec roku kończy nam się dofinansowanie, a przy obowiązujących przepisach nie możemy starać się w samorządzie o kolejne, ponieważ nie spełniamy wymogów formalnych, czyli w tym przypadku przede wszystkim lokalowych – mówi Włodzimierz Wolski, szef Towarzystwa Przyjaciół Dzieci w Radomiu.
W Senacie trwają prace nad poprawkami do tej ustawy, tak aby nowe przepisy zaczęły obowiązywać dopiero po 2014 roku. - Na razie czekamy, nie możemy podjąć żadnych działań, ponieważ nie wiemy nad czym stoimy. Jeżeli uda się przeforsować te zmiany, potrzebny będzie czas, aby się one uprawomocniły. To najprawdopodobniej wstrzyma działanie świetlicy. W tym momencie nie możemy nic robić – mówi Włodzimierz Wolski. - Ustawa została wymyślona za biurkiem. Przykre jest to, że nikt nie zauważył, jak bardzo utrudni lub wręcz uniemożliwi działanie miejsc takich jak nasze. Nikt nie zwrócił uwagi, że proces wychowawczy, to nie jest coś co ot tak można przerwać lub zawiesić.
Dwie pracownice świetlicy przy ulicy Miłej otrzymały już wypowiedzenia. Do placówki codziennie przychodzi około 40 podopiecznych. Organizowane są tam zajęcia pozalekcyjne, wycieczki, wyjścia na basen i do kina, dzieci mają również ciepły posiłek. Na ten rok placówka otrzymała dofinansowanie od samorządu w wysokości około 36 tys. zł oraz 10 tys. zł od wojewody mazowieckiego. - Oprócz środków z samorządu i od wojewody, pozyskujemy również sponsorów. W sumie na utrzymanie świetlicy mamy około 50 tys. zł rocznie. Nie są to wielkie pieniądze, tym bardziej szkoda, aby to miejsce potrzebne tylu młodym osobom zniknęło. Nie rozumiem tych nowych przepisów, przez tyle lat funkcjonowania tego miejsca nic nigdy tam się nikomu nie stało. W naszym kraju wiele rzeczy funkcjonuje źle, takich miejsc jak nasza świetlica i tak jest za mało. Czy faktycznie lepiej, żeby dzieciaki stały w bramach lub pod trzepakami? – pyta Włodzimierz Wolski.
Co na to władze?
- Rozwiązaniem są świetlice szkolne, które funkcjonują w tej okolicy. Dzieci, które będą musiały zostać w szkole po zajęciach, znajdą tam opiekę - wyjaśnia Ryszard Fałek, wiceprezydent Miasta Radomia. - Co do nowych przepisów uważam, że nie powinny one działać wstecz. W Radomiu jest wiele szkół, które nie spełniają wszystkich nowych wymogów, a mimo to funkcjonują. Uważam, że skoro przez tyle lat działania tej świetlicy nic tam się nie stało, nie doszło do żadnej tragedii, to powinno nadal istnieć to miejsce na starych zasadach.
