
Wypowiedzi pomeczowe - TUTAJ
Zapis relacji LIVE - TUTAJ
Przed rozpoczęciem sezonu chyba nikt, nawet w najśmielszych snach, nie liczył na to, że po dziewięciu rozegranych spotkaniach Czarni - beniaminek PlusLigi - wskoczą do najlepszej czwórki ligi. Tak się właśnie stało po zwycięstwie nad AZS Częstochowa. Co najważniejsze, radomianie prezentują się wyśmienicie i miejsce, na którym się aktualnie znajdują nie jest przypadkowe!
Pojedynek z Akademikami był chyba pierwszym w tym sezonie, kiedy było można mówić, że to Czarni są faworytem. Goście zajmowali dziewiątą lokatę z ośmioma punktami i tego dorobku po meczu w Radomiu nie powiększyli. Spotkanie miało rewelacyjną oprawę, którą zapewnili oczywiście miejscowi fani. Swoje dołożyli też kibice z Częstochowy, którzy w 50-osobowej grupie stawili się na sektorze dla gości.
Aby myśleć o komplecie punktów, radomianie musieli podejść do tego spotkania z maksymalną koncentracją. I tak też się stało. Już po pierwszych kilku akcjach było widać, że gospodarze nie mają problemu z presją. Czarni szybko osiągnęli kilka oczek przewagi. Po punktowym serwisie Adama Kamińskiego i bloku na Michale Kaczyńskim było 12:5. W dalszej części tej partii miejscowi utrzymywali prowadzenie i kontrolowali boiskowe wydarzenia. Odsłona otwarcia zakończyła się skutecznym atakiem Wytze Kooistry.
Początek drugiego seta należał do Michała Kamińskiego. Środkowy AZS-u zadomowił się na dobre kilka minut w polu serwisowym i swoją zagrywką stwarzał bardzo duże problemy przyjmującym ekipy z Radomia (2:8). Czarni jednak szybko się otrząsnęli i wrócili do gry. Już chwilę później było 11:11. Żadna z ekip nie była w stanie już później wypracować sobie bezpiecznej przewagi i wynik oscylował w granicach remisu. Kiedy zablokowany został Adam Kamiński (21:22), trener Robert Prygiel poprosił o czas dla swojego zespołu. Po powrocie na parkiet gospodarze zdobyli dwa oczka z rzędu i wyszli na prowadzenie. Kiedy miejscowi mieli piłkę setową (24:23), szkoleniowiec zdecydował się na wprowadzenie Michała Kędzierskiego. Była to zmiana zadaniowa, bo rezerwowy rozgrywający powędrował w pole serwisowe. Jak się okazało, było to bardzo dobre posunięcie, bowiem goście przyjęli tę zagrywkę na drugą stronę, a piłkę przechodzącą skończył Kooistra i było 2:0.
Po dziesięciominutowej przerwie siatkarze wrócili na boisko i toczyli wyrównaną walkę, choć z minimalnym wskazaniem na ekipę spod Jasnej Góry. Podopieczni trenera Marka Kardosa mieli przez dłuższy czas niewielką, wynoszącą jeden-dwa punkty przewagę. To się nie zmieniło do końca. Czarni nie mogli dogonić rywali i trzeci set padł łupem przyjezdnych.
Gospodarze długo nie rozpamiętywali porażki w poprzedniej partii. Kolejną rozpoczęli od dwóch skutecznych ataków Jakuba Wachnika i bloku Jozefa Piovarciego. Szybko o czas poprosił szkoleniowiec AZS-u. Na niewiele się to jednak zdało, bo radomianie kontynuowali dobrą grę (7:3). Z każdą kolejną minutą gospodarze wydawali się coraz bardziej pewni swego i bezlitośnie punktowali rywali. Po ataku Wachnika z lewego skrzydła było 21:14 i stało się jasne, że Czarni nie mogą już tego meczu przegrać. Akademicy próbowali jeszcze walczyć, ale nie byli w stanie przeciwstawić się radomskiej drużynie. Wojskowi zainkasowali kolejne trzy punkty do ligowej tabeli, dzięki czemu awansowali na czwartą pozycję!
Cerrad Czarni Radom - AZS Częstochowa 3:1 (25:18, 25:23, 23:25, 25:19)
Czarni: Neroj, Wachnik, A.Kamiński, Kooistra, Westphal, Piovarci, Kowalski (L) oraz Bołądź, Ostrowski, Kędzierski
AZS: Kozłowski, Bąkiewicz, M. Kamiński, Kaczyński, Murek, Marcyniak, Piechocki (L) oraz Bednorz, Hebda, Kaźmierczak, Buczek
Aktualna tabela - TUTAJ