„Bea" to przedstawienie, wobec którego nie da się przejść obojętnie. Szokujące. Wzruszające. Zabawne. Emocjonalne. Prawdziwe. Jak jego bohaterka. A to żywiołowa, pełna humoru i mądra dziewczyna. A do tego bardzo młoda. Spektakl mówi o tym, że żyjemy, często tego nie zauważając, wśród osób w jakiś sposób wykluczonych społecznie np. przez chorobę, wiek czy status. - Gordon pokazuje świat, w którym warto żyć nie tylko dla siebie, ale też i dla innych. Wokół nas żyją niezwykli, fantastyczni, urokliwie ludzie, na których często nie zwracamy uwagi pędząc za karierą, pieniędzmi i sławą. A życie jest krótkie. To jest też o tym, że kiedy zderzamy się z problemem odchodzenia i umierania, to już jest troszkę za późno, żeby zacząć myśleć o tym, że to życie, które przeżyliśmy, mogliśmy przeżyć pełniej, ciekawiej – mówi ceniony w świecie teatru Andrzej Bubień.
Tytułowa „Bea” cierpi na nieuleczalną, wyniszczającą chorobę. Dziewczyną opiekuje się matka i jedyny przyjaciel, rehabilitant, autystyczny Ray. Któregoś dnia Bea prosi matkę o spełnienie prośby, której nie chciałby chyba usłyszeć żaden rodzic. Dla najbliższego otoczenia to niezwykle trudna próba zbadania, ile empatii i zrozumienia właściwie w sobie ma. - Nie robiliśmy przedstawienia o umieraniu. Ono jest o tym, że życie jest piękne, tylko właśnie warto o tym sobie przypominać każdego dnia, jak wstajemy, a nie w momencie, w którym zaczynamy naszych bliskich odprowadzać na tę drugą stronę – zauważa reżyser.
http://www.cozadzien.pl/zdjecia/bea-w-teatrze-powszechnym-zdjecia/53514
Tytułową Beę gra Aleksandra Bogulewska, jej matkę Joanna Jędrejek, a Raya - Łukasz Stawowczyk. Sytuacja, w której bohaterowie się spotykają, jest niecodzienna, zatem i przygotowanie do roli wymagało więcej pracy od aktorów. - Andrzej Bubień, wybitny artysta, który przyjechał do nas specjalnie z Petersburga, słynie z tego, że jest bardzo wymagający - mówi Łukasz Stawowczyk, aktor radomskiego teatru, który w przedstawieniu wciela się w rolę rehabilitanta. - Te postacie same w sobie są dosyć wyjątkowe. Ray jest prawdopodobnie autystyczny. Stworzenie takiej postaci autysty od początku wymagało ode mnie zmiany swojego sposobu myślenia, to znaczy zmienienia konstruowaniem myśli. Powiedzmy, że konstruujemy myśl od A do Z, a Ray konstruuje swoją myśl od A przez c, d, y, przez 14 do 22 i dopiero do Z. Przestawienie się na ten sposób myślenia było chyba najtrudniejsze w tej roli.
Wcielenie się w role wymagało od aktorów także pogłębienia wiedzy medycznej. - Musiałam trochę przeczytać na temat choroby, którą ma Bea, oglądać filmy. Jest to dla mnie szalenie trudne, bo jej ciało kompletnie nie pasuje do tego, co ona ma w głowie. Reżyser był bardzo wymagający i oczekiwał od nas szeroko pojętej wiedzy na temat tego, jakie są nasze postacie. Czasem do nocy siedzieliśmy, oglądaliśmy, czytaliśmy książki medyczne. Było to trudne zadanie – wspomina przygotowania do spektaklu Aleksandra Bogulewska, także aktorka Teatru Powszechnego w Radomiu.
Przedstawienie zostało oparte o książkę Mike Gordona o tym samym tytule (pierwsze wydanie w 2010 roku). Przekładem zajęła się Kamila Jansen, za scenografię odpowiada Anita Bojarska, a za muzykę Piotr Salaber.
Spektakl porusza tematy trudne, bolesne, ale jednocześnie pokazuje, że można to robić lekko i dowcipnie. Prapremiera polska w Teatrze Powszechnym w Radomiu 3 lutego.