Z zielonego lasu przyszła
Świerk albo jodła, sztuczna albo żywa, pachnąca lasem... Nie ma chyba domu, w którym na Boże Narodzenie nie ubierałoby się choinki. Stroimy ją w bombki i kolorowe lampki, wieszamy cukierki i małe jabłuszka. To pod nią chowamy prezenty, to obok niej dzielimy się opłatkiem i śpiewamy kolędy.
Zwyczaj strojenia drzewek na święto Saturna, które wypadało mniej więcej w czasie dzisiejszego Bożego Narodzenia znany był już w starożytnym Rzymie. Chrześcijaństwo przejęło go niejako w wiekach średnich - przy okazji misteriów o Adamie i Ewie strojono„rajskie drzewo dobrego i złego”. „Według legendy „odkrywcą” choinki jest św. Bonifacy, który w VIII wieku działał na ziemiach niemieckich jako misjonarz nawracający pogan. To on właśnie ściął wielki dąb uważany przez Germanów za święty. Upadając, olbrzymie drzewo zniszczyło wszystkie rosnące obok krzaki. Ocalała jedynie mała jodełka.
– Widzicie – rzekł misjonarz - ta mała jodełka jest potężniejsza od waszego dębu. I jest zawsze zielona, tak jak wieczny jest Bóg dający nam wieczne życie” - możemy przeczytać w artykule Ewy Gackiej „Drzewko bożonarodzeniowe”. Znana nam choinka pochodzi z Niemiec, a dokładniej z XVI-wiecznej Alzacji.
Wielkim jej zwolennikiem był Marcin Luter, niemiecki teolog i reformator religijny. Najpierw zaczęli ją ubierać jego wyznawcy, a w niedługi czas potem choinka – przejęta przez Kościół katolicki - wyruszyła na podbój Europy. Do Polski trafiła na przełomie XVIII i XIX wieku, czyli w czasie zaborów za sprawą niemieckich żołnierzy – protestantów. Była więc popularna przede wszystkim na ziemiach zaboru pruskiego i austriackiego.
Wcześniej w polskich domach w czasie Bożego Narodzenia królowała podłaźniczka, zwana też jutką, sadem rajskim, bożym drzewkiem czy wiechą. Były to gałązki lub czubek świerka albo jodły podwieszane u sufitu i dekorowane orzechami, jabłkami i ciasteczkami. Na podłaźniczce często też zapalano świeczki. Podłaźniczki z kolei wyparły znacznie starszy, słowiański, zwyczaj stawiania w domu i dekorowania snopka zboża.
Co pochodzi z pola, ogrodu i sadu
Początkowo dekorowano w Wigilię iglaste drzewko wyłącznie w miastach. Stopniowo jednak obyczaj przenikał na wieś. Czym przyozdabiano pierwsze bożonarodzeniowe drzewko? Przede wszystkim wykorzystywano to, co pochodziło z pola, ogrodu, sadu lub lasu.
„Pierwotnie wieszano na choince jabłka, które były przypomnieniem grzechu pierworodnego, a także symbolem płodności. Świeczki symbolizowały światłość świata, czyli Chrystusa, były też związane z kultem zmarłych. Początkowo świece zapalano właśnie dla nich” - pisze Ewa Gacka. - „W zależności od regionu na choinkach zawieszano odmienne ozdoby - ciastka i suszone owoce, a także ozdoby własnoręcznie wykonane z papieru i słomy. Łańcuchy zrobione np. z rodzynek, migdałów czy pierników specjalnie wieszano nad świeczkami, aby płomień mógł przepalić nitkę i przysmaki same spadły. Przyjął się zwyczaj ozdabiania ich wierzchołka papierowym aniołem i gwiazdą, która symbolizować miała Gwiazdę Betlejemską. Symbol gwiazdy występował w zwyczajach bożonarodzeniowych już wcześniej, zanim upowszechniły się choinki. Gwiazdy wykonywano ze słomy i kolorowych papierków”.
Znaczenie miały kolory ozdób. Biel symbolizowała niewinność nowo narodzonego Dzieciątka, złoto – bogactwo, czerwień – zdrowie, a ciemna zieleń igliwia – życie wieczne.