Poniższy tekst nie jest może związany z Radomiem, ale przecież nie co dzień zdarza się wyjechać do stolicy Hiszpanii na mecz samego Realu Madryt! Zapraszamy do obejrzenia galerii zdjęć i relacji naszego wysłannika ze stolicy Hiszpanii.
Spotkanie realu z Levante zaplanowane było na niedzielę (9 marca), a w Madrycie - grupa sympatyków Realu Madryt nie tylko z Radomia - byliśmy już w piątek. Czasu na zwiedzanie miasta więc nie brakowało. Wcześniej jednak, w piątkowe popołudnie część z nas udała się pod Valdebebas - ośrodek treningowy Realu Madryt. Jako że dla zwykłych śmiertelników nie ma tam wstępu, kibicom pozostaje czekać przed bramami z nadzieją, że któryś z piłkarzy zatrzyma swoje auto, wyjeżdżając po zakończonym treningu. Nie było żadnej gwarancji, ale mimo to fani czekali z nadzieją, że uda się zdobyć upragniony autograf lub zrobić zdjęcie ze swoim idolem. Determinacja została nagrodzona, bowiem kilku zawodników (m.in. Luka Modrić, Alvaro Arbeloa, Casemiro, Xabi Alonso, Sergio Ramos, Diego Lopez) znalazło chwilę dla sympatyków.
W sobotni poranek udaliśmy się w kierunku Estadio Santiago Bernabeu. Tuż po wyjściu z metra (które jest swoją drogą rewelacyjnym środkiem transportu, można się nim dostać w Madrycie praktycznie w każde miejsce w krótkim czasie) naszym oczom ukazał się stadion, który robi naprawdę ogromne wrażenie! Po wykonaniu kilku pamiątkowych zdjęć ruszyliśmy do kasy po bilety na Tour Bernabeu. Taka wycieczka kosztuje 19 euro i jest punktem obowiązkowym dla każdego kibica Realu Madryt. Zaczyna się od wejścia prawie na koronę stadionu, aby z góry zobaczyć Bernabeu w całej okazałości - widok nieprawdopodobny! Kolejne przystanki podczas zwiedzania to sala z trofeami, loża prezydencka, płyta boiska wraz z ławkami rezerwowych, szatnie, sala konferencyjna i na koniec bogato wyposażony oficjalny sklep Realu.
Madryt to jednak nie tylko Estadio Santiago Bernabeu. W mieście jest wiele ciekawych miejsc, które koniecznie trzeba zobaczyć. Są to m.in. Puerta del Sol, Palacio Real, ogrody pałacowe Campo del Moro, Ogrody Sabatiniego, Las Ventas (arena corridy), katedra La Almudena, Museo Nacional del Prado (w godz. 18-20 wejście za darmo), Puerta de Alcala, a także rzecz jasna Plaza de Cibeles, gdzie Blancos fetują zdobyte tytuły. Kiedy odwiedziliśmy Cibeles w niedzielę, ruch uliczny był zamknięty, więc mogliśmy podejść pod samą fontannę!
Wspomniany Puerta del Sol to jeden z największych placów w Madrycie. Nic więc dziwnego, że mimo późnych godzin nocnych to miejsce tętniło życiem. Podróż ulicami o tej porze była bardzo przyjemna, również ze względu na hiszpański klimat - 21 stopni, w nocy, na początku marca - szkoda, że nie mamy tak w Polsce! Grzechem byłoby również nie skosztować słynnych hiszpańskich tapas czy paelli.
Kiedy nadeszło niedzielne popołudnie, ubrani w barwy ruszyliśmy w stronę Santiago Bernabeu. Po drodze ludzie zaczepiali nas, krzycząc „Vamos Real”, czy „Hala Madrid!” (naprzód, Real! Naprzód Madrycie!) - naprawdę miłe uczucie! Na miejscu byliśmy niespełna dwie godziny przed rozpoczęciem meczu. Z minuty na minutę ludzi było coraz więcej, nieopodal stadionu nie brakowało także stoisk z koszulkami, flagami czy szalikami. Trybuny zapełniały się powoli, ostatecznie zasiadło na nich 74 tysiące 172 widzów. Sam mecz to dominacja zespołu Carlo Ancelottiego i pewna wygrana 3:0. Radość po każdej kolejnej bramce była niesamowita. Wszystkie elementy tego widowiska były magiczne. Kiedy jest się na takim stadionie i ogląda taką grę, szkoda, że mecz trwa zaledwie dziewięćdziesiąt minut… Wrażeń nie da się jednak opisać, słowa nie oddadzą wszystkich emocji dlatego trzeba to zobaczyć na własne oczy!