Sprostowanie byłego prezydenta Radomia ukazało się we wtorek w „Gazecie Wyborczej”. Kosztowniak pisze, że „nieprawdziwe są wiadomości w postaci sugestii, że przyjmowałem od osoby określonej jako „Roman S.” jakiekolwiek korzyści majątkowe. W szczególności nie otrzymywałem łapówek związanych z przeprowadzeniem inwestycji objętych zamówieniami publicznymi Urzędu Miasta Radomia”. Wyjaśnia także, że nie jest prawdą, iż „przytoczone w artykule inwestycje realizowane w ramach zamówień publicznych podlegały urzędnikom miasta Radomia. Nie były prowadzone przez Miasto Radom i nie miałem z nimi związku – nie były to inwestycje samorządowe Radomia, ani majątek Radomia”. Chodzi o zakup Techmatransu, który był przedsiębiorstwem państwowym pod nadzorem skarbu państwa, o rozbudowę i modernizację Fabryki Broni „Łucznik”, bo to „inwestycja w przedsiębiorstwie państwowym”, o rozbudowę i modernizację Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej, ponieważ i ta inwestycja nie podlegała miastu oraz o roboty budowlane przy Centrum Onkologii Ziemi Radomskiej, które jest inwestycją prywatną. Prezydent Radomia tym bardziej nie mógł mieć nic wspólnego z inwestycjami w szkole w Kłudnie, Centrum Kulturalno-Artystycznym w Kozienicach, Mazowieckim Centrum Medycznym, kompleksie sportowym w Makowie Mazowieckim czy hali sportowej w Pabianicach.
Kosztowniak zaprzeczył, by „pośrednio lub bezpośrednio uzyskał poniżej wymienione składniki majątkowe: sfinansowanie i wybudowanie domu przy ul. Spadzistej – nigdy nie należał do mnie, ani moich bliskich; ani ja, ani moi bliscy nie korzystaliśmy z tego domu oraz mieszkanie przy ul. Rapackiego „do dyspozycji”, spotkań biznesowych i spotkań „z różnymi kobietami” – nigdy z niego nie korzystałem, nie przebywałem, nie odbywałem tam spotkań. Twierdzi, że nieprawdziwe są zawarte w artykule „GW” informacje, jakoby był właścicielem działek budowlanych w Hucie Mazowszańskiej nabytych fikcyjnie na Roberta R., Ewę R. i Błażeja N. „Z osobami tymi nie uzgadniałem nabywania działek na moją rzecz; działki nigdy do mnie nie należały, ani bezpośrednio, ani powierniczo” - napisał w oświadczeniu.
Kosztowniak zaprzeczył również, że podczas spotkania z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim usłyszał, iż „moja pozycja w partii wisi na włosku, nie jestem już kandydatem na prezydenta Radomia”. „Takie słowa nie padły, natomiast rozmówcy uznali, że w świetle pogłosek o szykowanych medialnych zarzutach wobec mnie, korzystną sytuacją będzie, gdy partia będzie dysponowała zawczasu przygotowanym oświadczeniem negującym ewentualne naruszenia prawa z mojej strony” - czytamy w oświadczeniu.
Nieprawdą jest również, jak twierdzi poseł PiS”, że „konsekwencją polityczną podejrzeń korupcyjnych względem mnie była decyzja PiS o tym, że nie będę kandydował na prezydenta Radomia. Nie istniał taki związek”.
http://www.cozadzien.pl/radom/czy-istnial-uklad-korupcyjny/49927