- W ciągu dwóch lat badań udało się stwierdzić występowanie kilkudziesięciu gatunków chrząszczy, bo na nich skupiłem swoją uwagę. Obserwacje dotyczą również innych organizmów związanych z rozkładającym się drewnem, np. grzybów poliporoidalnych, czyli związanych z takim siedliskiem – mówi Marek Miłkowski, jeden z członków Klubu Przyrodników Regionu Radomskiego.
- Leżące pnie kształtują środowisko przyrodnicze parku. Na pniach żerują ptaki, ostatnio zaobserwowałem dzięcioła białoszyjego, pod pniem żyją drobne ssaki z rodziny myszowatych. Rozkład drewna to proces wieloletni. Chciałbym chociaż w części prześledzić ten proces w fazie wstępnej rozkładu, czyli kilka lat. W naszym klimacie całkowity proces rozkładu trwać może kilkadziesiąt lat i dłużej – wyjaśnia.
Najlepsze wiadomości video z Radomia znajdziesz na naszym kanale
na YouTube - TUTAJ.
Dzięcioł białoszyi jest krewnym popularnego u nas dzięcioła dużego. Ptaki coraz częściej zamieszkują obszary na północnym zachodzie kraju, a przyrodnicy nie wiedzą, jak jego przemieszczanie wpływa na rodzime gatunki ptaków.
Przyrodnicy wykonują dokumentację fotograficzną, co być może pozwoli oznaczyć zaobserwowane gatunki. Jak dodaje Miłkowski, badania obejmują całokształt procesów zachodzących po obumarciu drzewa. Należą do nich odpadanie kory oraz zmiana struktury drewna, czyli pękanie powodowane zmianami temperatury, wilgotności i działalności owadów, wzrastanie siewek roślin na powierzchni pnia, itp.
Przypomnijmy, że drzewa, na których prowadzone są badania, wcześniej były pomnikami przyrody. Te oraz 24 inne drzewa stanowiły pomnik przyrody pod nazwą „Starodrzew Nowego Ogrodu w Radomiu” w parku i. Tadeusza Kościuszki. Pomnik został utworzony w 2009 roku z inicjatywy radnego Mirosława Rejczaka. Pomysł merytorycznie wsparł wówczas Klub Przyrodników Regionu Radomskiego.
Ze względu na panującą w ostatnich latach suszę, niektóre starsze drzewa zaczęły obumierać. W 2014 roku uschły m.in. dwa pominkowe klony zwyczajne (obwód pni 278 i 236 cm) wchodzące w skład „Starodrzewia Nowego Ogrodu”. Zakład Usług Komunalnych stwierdził, że klony zlokalizowane w sąsiedztwie górki saneczkowej utraciły wartości przyrodnicze, ze względu na które objęto je formą ochrony przyrody, a przy silnym wietrze zagrażają bezpieczeństwu odwiedzających park. Konieczne było ich wycięcie.
Podczas sesji Rady Miejskiej w Radomiu pod koniec 2014 roku, radni podjęli uchwałę o zniesieniu z nich formy ochrony. Dzięki temu mazowiecki konserwator zabytków, pod którego nadzorem jest park, mógł wydać pozwolenie na wycięcie obumarłych drzew.
I tu wkroczyli przyrodnicy. Dzięki inicjatywie jednego z nich, Marka Miłkowskiego, ścięte pnie pozostawiono na miejscu, dzięki czemu możliwe jest prowadzenie badań.