Przypomnijmy: o tym, że kwartałem XIX-wiecznych kamienic między Rynkiem, ul. Rwańską, placem przy farze i ul. Grodzką ma po remoncie zawiadywać nowa placówka – Instytut Miejski, było wiadomo już na etapie składania wniosku o dofinansowanie inwestycji, jeszcze w poprzedniej kadencji rady miejskiej. I radni w 2016 roku wyrazili zgodę na takie rozwiązanie. Inaczej na sprawę powołania Instytutu Miejskiego „Kamienica Deskurów” zapatrywała się jednak w listopadzie ubiegłego roku nowa rada. Klub PiS uznał, że – skoro sytuacja finansowa miasta jest zła – lepiej będzie powierzyć funkcję gospodarza w kamienicy Deskurów np. Resursie Obywatelskiej niż powoływać do życia nowy byt. I zasugerował zdjęcie uchwały z porządku obrad, bo (mający większość) radni PiS go i tak nie poprą.
Dwa nazwiska źle widziane
Instytut Miejski zajmowałby się dokumentowaniem historii Radomia, głównie tej najnowszej. Szczególne miejsce mają zajmować dążenia wolnościowe mieszkańców Radomia. W piwnicach planowana jest wystawa stała poświęcona wydarzeniom radomskiego Czerwca '76. Czasu na jego powołanie nie ma za dużo bo kamienica Deskurów (pod taką nazwą kwartał budynków funkcjonuje wśród radomian co najmniej od 10 lat, choć tak naprawdę do Andrzeja Deskura należała tylko połowa, od strony ul. Grodzkiej i Rynku; tę od Rwańskiej i Rynku wybudowała dla siebie rodzina Czarneckich) ma być gotowa już w czerwcu. Dlatego miasto wróciło na poniedziałkową sesję z projektem uchwały w sprawie powołania Instytutu Miejskiego „Kamienica Deskurów”. Przed sesją projektem zajęła się komisja kultury.
- W imieniu kilku radnych złożyłem wniosek, by do nazwy „Kamienica Deskurów” dodać „im. Anny Walentynowicz”. Ale radny Robert Utkowski zwrócił uwagę, że dwa nazwiska w nazwie będą źle widziane, więc ostatecznie została Anna Walentynowicz – tłumaczył Dariusz Wójcik już na posiedzeniu rady.
Pomysł, by z Instytutu Miejskiego wyrzucić Deskurów, nie zyskał aprobaty samych mieszkańców. Około tysiąca osób podpisało się pod petycją do rady miejskiej, by pozostawić w nazwie Kamienicę Deskurów. Bo nazwa się już przyjęła. A Anna Walentynowicz i tak ma swoją ulicę w Radomiu.
https://www.cozadzien.pl/radom/kamienica-deskurow-ponad-900-osob-podpisalo-sie-pod-petycja/63164
Nie narażajcie nas na śmieszność
- Ponieważ rozgorzała dyskusja nad tą nazwą, to chcę złożyć wniosek do projektu uchwały. Żeby to był Instytut Miejski „Kamienica Deskurów” im. Anny Walentynowicz – powiedział Dariusz Wójcik. - Wiem, że niektórych boli Lech Kaczyński, Jan Olszewski, żołnierze wyklęci... Ale my się wywodzimy ze środowiska prawicowego i proszę to uszanować. Zrobimy krzywdę rodzinie, jeśli nie nazwiemy tego instytutu imieniem Anny Walentynowicz, bo rodzina już wie, że chcemy placówkę tak nazwać.
Zabierający głos w dyskusji radni PiS nie zgadzali się z argumentacją KO, że Anna Walentynowicz, choć wielce zasłużona i godna szacunku, niczym się dla Radomia nie zasłużyła.
- To nie jest argument. Bo co zrobił dla Radomia rotmistrz Pilecki? A nazwaliśmy jego imieniem ulicę i daliśmy go jako patrona Zespołowi Szkół Samochodowych – przypomniał Adam Bocheński (PiS). I dorzucił: - Niektórych uwiera historia.
Jarosław Rabenda (KO) tłumaczył, że nie jest przyjęte w naszym kraju nadawanie instytucjom kultury patronów – polityków czy choćby osób z kulturą niezwiązanych. - To tak jakby Radomskiemu Centrum Sportu nadać imię Zbigniewa Wodeckiego – zauważył. - Nie narażajcie nas na śmieszność.
Bądźmy dumni z naszej historii
Robert Utkowski przybliżył życiorys Andrzeja Deskura, właściciela kamienicy – uczestnik powstania kościuszkowskiego, walczył także w obronie Konstytucji 3 Maja i w kampanii napoleońskiej, był posłem na Sejm Królestwa Polskiego. Z rodziny Deskurów wywodzą się powstańcy styczniowi, zesłańcy na Sybir, uczestnicy wojny polsko-bolszewickiej w 1920 roku i dostojnicy Kościoła, w tym kardynał Andrzej Maria Deskur, przyjaciel Jana Pawła II. - Ks Paweł Deskur, z którym rozmawiałem, powiedział mi, cytuję: „Jesteśmy dumni z historii naszej rodziny i cieszę się, że w Radomiu będzie kamienica Deskurów” - mówił Utkowski.
Spośród kilkunastu radnych zabierających głos w dyskusji tylko Katarzyna Pastuszka-Chrobotowicz (PiS) i Kazimierz Woźniak (niezależny) wrócili do kwestii z listopada – dlaczego miasto chce utworzyć nową instytucję kultury zamiast powierzyć prowadzenie Instytutu Miejskiego którejś z istniejących placówek?
- Bo żadna z istniejących placówek nie udźwignie takiego – dodatkowego – zadania. Bo musimy się zająć animowaniem życia kulturalnego na terenie Miasta Kazimierzowskiego – odpowiedział prezydent Radosław Witkowski. - Przecież tutaj nigdy nic się nie działo... A właśnie kamienica Deskurów była fundamentem rewitalizacji tej części Radomia.
Rozpocznijmy rozmowy
Po dyskusji przewodnicząca RM Kinga Bogusz dość nieoczekiwanie zarządziła przerwę. Miała trwać 10 minut, trwała blisko godzinę. - Bardzo długo podczas tej przerwy rozmawialiśmy o sytuacji placówek kultury. Która jest tragiczna – stwierdziła, ku zaskoczeniu obecnych. - Dlatego prosimy o zdjęcie tego projektu z porządku obrad. Możemy do niego wrócić na sesji 30 marca. Ten czas chcemy poświęcić na rozmowę o sytuacji placówek kultury.
- Nie widzę związku między sytuacją placówek kultury a powołaniem Instytutu Miejskiego. Zresztą nie o sytuacji placówek tu dyskutowaliśmy – zabrał głos prezydent Witkowski. - Tylko przypomnę, że w połowie czerwca kamienica Deskurów będzie gotowa i całe jej życie trzeba będzie zorganizować. Dlatego nie czekajmy 30 dni, rozpocznijmy rozmowy od jutra.
Kinga Bogusz zgodziła się, by rozmowy władz miasta z radnymi PiS zaczęły się „w tym tygodniu”. - Zarówno rodzina Deskurów, jak i Anna Walentynowicz zasługują na uhonorowanie. Ale najistotniejszym pytaniem jest to, dlaczego w ogóle mamy tę nową placówkę powoływać – zakończyła temat przewodnicząca RM
