- Przez rządy ostatnich 14 lat doprowadzono do sytuacji, w której ludzie muszą prosić się o życie, bo nie stać ich na leki, bo nie są pewni czy dostaną się do lekarza specjalisty – mówił podczas konferencji Patryk Fajdek, lider radomskiej Lewicy w wyborach do sejmu. - To jest dramat, to jest skandaliczna sytuacja. Na szczęście jest Lewica, która ma program napisany z ekspertami.
Kolejki, przepełnione szpitale, drogie leki. Lewica przedstawiła program ratujący polską służbę zdrowia. Jednym z postulatów jest dofinansowanie polskiej służby zdrowia do 7.2 proc. PKB do 2024 roku. - Leki na receptę za maksymalnie 5 zł, tak, aby już nikt nigdy nie wychodził z apteki bez wykupionych recept. To jest możliwe, to da się zrobić, podobne systemy istnieją już w Anglii i w Niemczech – przekonywał Fajdek.- Pompy insulinowe za 5 zł, jak i wszelkie inne wyroby medyczne. Darmowe leki dla dzieci, kobiet w ciąży, emerytów i rencistów.
Z kolei kandydatka lewicy, Anna Prus-Żytkowska przyznała, że ochrona zdrowia, to dziedzina, która od dawna wymaga szybkich zmian. - Wzrost nakładów na ochronę zdrowia, podniesienie płacy w tej strefie i poprawienie komfortu osób zatrudnionych w tym sektorze spowoduje przypływ kadry medycznej i zwiększy efektywność świadczonych usług – mówiła na konferencji kandydatka Lewicy do sejmu.
Lewica chce ponadto podnieść standardy opieki senioralnej, wprowadzić urlopy wytchnieniowe dla opiekunów osób starszych i niepełnosprawnych. - Lewica dąży do tego, aby standardy opieki okołoporodowej były wyższe. Kobiety zasługują na to, aby rodzić po ludzku. Likwidacja klauzuli sumienia i doprowadzenie do stanu, aby to kobiety decydowały o swoim ciele, to tematy, które są również przedmiotem troski Lewicy – mówiła Anna Prus-Żytkowska.
Z kolei Ireneusz Sitarski mówił o zadłużeniu szpitali. - Zadłużenie szpitali w skali kraju wynosi blisko 13 mld zł. Zarówno PO , jak i PiS tak naprawdę nic nie zrobiło w tym zakresie. To zadłużenie wzrasta. Reforma w tym zakresie jest niezbędna. Samorządy powinny zarządzać szpitalami powiatowymi, bo one najlepiej wiedzą, co ludzie w danym regionie potrzebują – twierdzi Ireneusz Sitarski.