Prawie każdy z nas korzysta codziennie z internetu. Wiele osób łapie się przy tym w pułapki zastawione przez cyberprzestępców.
- Łapiemy się w pułapkę, że internet jest łatwy, a chyba nie do końca się go nauczyliśmy. Mam wrażenie, że dostaliśmy internet, a nie mamy do niego dokładnej instrukcji obsługi - mówi Łukasz Gierek, edukator w zakresie cyberbezpieczeństwa.
Nie ma jednej recepty na bezpieczne korzystanie z internetu.
- Trzeba być po prostu cyfrowo świadomym i poznać mechanizmy. Często zbytnio ufamy temu, co widzimy. Przykładowo, przeglądam stronę internetową banku, w którego nazwie jest litera "i". Ona bardzo często może nam się pomylić z "l", a strona wyglądać niemal identycznie. Z racji szybkiego trybu życia popełniamy błędy i one nas słono kosztują - tłumaczy.
Wiele osób zastanawia się, czy jest sens instalowania programów antywirusowych w czasie, kiedy coraz bardziej rozwinięte są wbudowane zapory systemowe.
- Antywirus jest podstawą. To, że mamy wbudowane systemy zabezpieczające, to nie zwalnia nas z odpowiedzialności. W telefonie komórkowym również powinniśmy mieć zainstalowanego antywirusa. Jest on zupełnie niezabezpieczony - mówi Łukasz Gierek.
Potencjalną pułapką są również aplikacje, które instalujemy na telefonie. Wiele z nich wymaga on nas wyrażenia zgód i dostępów do naszych prywatnych danych.
- Przykładowo aplikacja "latarka" żąda dostępu do kontaktów, rozmów telefonicznych i wysyłania plików - mówi.
W ostatnim czasie coraz większą popularność zyskuje pojęcie "deep fake". Przy wykorzystywaniu go w złym celu może się on okazać jedną z najniebezpieczniejszych broni.
- To sztuczna inteligencja, która ma za zadanie spreparować film czy dźwięk, który będzie wyglądał identycznie jak oryginał. Ktoś może pobrać próbkę naszej twarzy czy głosu i podłożyć to do innego materiału. To jest fajne przy wykorzystaniu w śmiesznych filmikach, ale w mass mediach może być niebezpieczne. W kontekście wojny na Ukrainie pojawił się prezydent, który został spreparowany i mówił, że Ukraina się poddaje. Rosjanie chcieli to wykorzystać, aby Ukraińcy pomyśleli, że są na przegranej pozycji. Można to również wykorzystać przy oszustwach "na wnuczka" - przestrzega.