O Spółdzielni Mieszkaniowej Ustronie zrobiło się głośno za sprawą ostatniego walnego zgromadzenia członków. Zebranie miało się odbyć 8 czerwca na sali gimnastycznej w liceum ogólnokształcącym przy ul. Osiedlowej, ale ostatecznie się nie odbyło. Ireneusz Owczarek, przewodniczący Rady Nadzorczej zadecydował o jego zamknięciu zanim na dobre rozpoczęto procedowanie. Powodem takiego zachowania przewodniczącego była zbyt mała sala jak na przybyłą liczbę uprawnionych do udziału osób. - Zaskoczyło mnie osobiście jako wieloletniego działacza, że to walne zgromadzenie miało tak ogromne zainteresowanie. Warunki były trudne, w kolejce po mandaty czekało dużo osób. Po konsultacji z radcą prawnym, który obsługiwał zgromadzenie, podjąłem decyzje o jego zamknięciu i przeniesieniu na inny termin. To wywołało bardzo duże niezadowolenie, szczególnie w grupie osób, które posiadały pełnomocnictwa – przyznaje Owczarek.
Jak wynika z relacji przewodniczącego rady nadzorczej, po tym zdarzeniu w sali gimnastycznej doszło do awantury. Na zebranie wezwana została nawet policja. - Padały słowa pod naszym adresem: „Wasz czas już się skończył”, „Czas odejść”. Zaczęło się robić coraz bardziej agresywnie. Zostałam zaatakowany nawet fizycznie, w związku z tym wykonałem telefon na policje z prośbą o interwencję. Kiedy policja przyjechała na miejsce sytuacja się uspokoiła - relacjonuje przebieg zdarzenia Ireneusz Owczarek.
Zupełnie inaczej o tym, co działo się na zebraniu mówi Piotr Kotwicki, radny PiS, który był obecny na zgromadzeniu. - Niestety zebranie zakończyło się w moim przekonaniu ogromnym skandalem – przyznaje. Jak mówi na zebraniu pojawiło się ok. 700 osób i sala na taką ilość członków była przygotowana, a jedynymi, którzy nie byli przygotowani do przyjęcia takiej liczby osób były władze spółdzielni. Kiedy tylko zorientowały się one, że nie mają większości, zebranie przerwano. – Do tej pory władze spółdzielni wybierane były przez niewielką grupę osób, teraz się to zmieniło i to bardzo dobrze, że ludzie zaczęli interesować się sprawami spółdzielni – kwituje Kotwicki.
Jak przyznał również na antenie Radia Rekord i Telewizji Dami, w ogóle nie rozumie też skąd wzięła się policja na zebraniu. Całość rozmowy do wysłuchania TUTAJ.
Co z tymi pełnomocnictwami?
Do całej sprawy postanowił odnieść się zarząd Spółdzielni Mieszkaniowej Ustronie, który zwołał w tej sprawie konferencję. Poruszono również problem pełnomocnictw. Jak przyznaje zarząd spółdzielni, na zebraniu zarejestrowało się ponad 300 członków spółdzielni i ponad 400 osób z pełnomocnictwami. Pojawiły się głosy, że pełnomocnictwa nie były autentyczne, a nawet kupione. - Jeżeli ktoś przychodzi z pełnomocnictwem to zostaje odnotowany na liście i sprawdzone zostaje czy faktycznie osoba, która udzieliła pełnomocnictwa jest członkiem spółdzielni mieszkaniowej. Tyle wymaga od nas ustawa. Na dziś nie mamy informacji co do autentyczności tych pełnomocnictw. Nie posiadamy wiedzy, że te pełnomocnictwa w jakiś sposób zostały sfałszowane czy kupowane, jak tutaj sugerują na forach internetowych – stwierdza szef Rady Nadzorczej S.M. Ustronie.
Z kolei Robert Pyzara, główny księgowy S.M. Ustronie twierdzi, że „niektóre osoby zdobyły pełnomocnictwa w sposób nietransparentny i próbują przejąć zarządzanie spółdzielnią.” - I myślę, że to jest zamach na tę kasę, która tutaj jest – stwierdza.
- Czy chcielibyście, żeby 400 osób na 300 zupełnie nie znających spółdzielni, mieszkających poza jej zasobem zarządzało tą spółdzielnią? – pytał retorycznie Pyzara. - Pełnomocnictwo jest szczególnym przywilejem, umocowaniem kogoś dla nas bliskiego. Natomiast w tym momencie zrobiła się z tego procedura polegająca na tym, że puka się do mieszkańców i wymusza pełnomocnictwa. A to jest chyba zaprzeczenie sensu prawnego i znaczenia tego przywileju – zauważa.
Chrobotowicz apeluje
Robert Chrobotowicz (PO), radny rady miejskiej i zarazem członek rady nadzorczej S.M. Ustronie zwrócił się do radnych Prawa i Sprawiedliwości: - Ja mam pytanie do zatroskanych o losy spółdzielni Ustronie przedstawicieli dobrej zmiany, pana Kotwickiego, Wójcika, Gogacza i Sońty. Dlaczego nie pójdą ratować np. spółdzielni Gołębiów II, w której panuje zapaść finansowa? Spółdzielnia nie ma pieniędzy na bieżącą spłatę kredytu zaciągniętego przez ich kolegę pana Karola Sońtę, gdzie brakuje pieniędzy na opłacanie bieżące mediów. Niech ze swoimi pełnomocnikami pójdą ratować spółdzielnię Gołębiów II, a nie wyciągają ręce do spółdzielni mieszkaniowej Ustronie, gdzie sytuacja finansowa jest klarowna.
Chrobotowicz zaapelował także do wszystkich członków spółdzielni Ustronie, aby wypełniali pełnomocnictwa i dawali je tylko osobom, do których mają zaufanie. - Nie pozwólmy, aby za nas decydowały osoby, które spółdzielnie mieszkaniową Ustronie widzą tylko z okien samochodu jadąc na zakupy – mówił.
Walne w lipcu
Kolejne walne zgromadzenie członków spółdzielni zaplanowane jest na środę, 10 lipca, na godz. 17, tym razem odbędzie się na hali MOSiR, bowiem zarząd przewiduje, że na zebraniu pojawi się jeszcze większa liczba osób. Mieszkańcy Ustronia w liście otwartym pytają skąd ta data, bowiem jak mówią, data ta uniemożliwia udziału w nim osób pracujących oraz osób przebywających na urlopach. - Żadna data, którą ustalimy nie będzie dobra. Jej wybór uzależniony był od dostępności hali po stronie MOSiR-u. Ponadto wynika ona z ustawowego terminu, że musimy zachować 21 dni do powiadomienia wszystkich członków o walnym zgromadzeniu – tłumaczy Ireneusz Owczarek.
Spółdzielnia Ustronie liczy 9580 członków.