Najlepsze wiadomości video z Radomia znajdziesz na naszym kanale na YouTube - TUTAJ.
Radom zagłębiem smutku.
„Byłem w Radomiu. Polskim zagłębiu smutku. W opustoszałej hurtowni po nie-wiadomo-czym zorganizowałem społeczny eksperyment, który filmowały kamery. Dwoje podstawionych przeze mnie aktorów przeprowadzało rozmowy kwalifikacyjne z osobami, które desperacko potrzebowały pracy.” W tym miejscu my radomianie moglibyśmy się jedynie wkurzyć, że ktoś nasze miasto nazywa zagłębiem smutku. Jeszcze nic nie zapowiadało jak daleko Betlejewski w swoim wątpliwym eksperymencie chce się posunąć.
Ile można było zarobić i co oferowano?
Byłemu policjantowi zaoferowano 4000 euro miesięcznie – prawie 18 tys. zł. Co za to miał zrobić? Przemycać „ciapatych”. „Trzeba będzie wozić ciapatych zamkniętych na pace ciężarówki. Wrzuca pan zgrzewkę wody, zamykasz pan drzwi i otwieramy dopiero tu” możemy przeczytać w tekście o kulisach programu. Emerytowi zaproponowano wożenie narkotyków „Będzie pan im woził nielegalne substancje. Wie pan, narkotyki.”
Ludzie czy ofiary?
Dla Betlejewskiego zdesperowany bezrobotny został odhumanizowany. Potraktowany jak szczur laboratoryjny. Dziennikarz, który uważa się za performera uczestników „eksperymentu” nazwał jednoznacznie – ofiarami. „Ofiar eksperymentu jest jeszcze kilka. Rozmowy są grupowe i pojedyncze, ale większość z nich dowodzi, że jeśli prowadzić ją w manipulacyjny sposób z ludźmi, którzy są zdeterminowani przez okoliczności, można uzyskać ich zgodę na bardzo wiele. Ot, choćby jak z tym chłopcem, który zgodził się świadczyć usługi seksualne prezesce (aktorce) pod płaszczem posady kierowcy. Aktorka posunęła się nawet do tego, że pocałowała chłopca siłą. Nie obronił się. Nie potrafił. Drżał cały, był sparaliżowany, nie wiedział, jak zareagować. Nie potrafił wyjść i uciec. Nie wiedział, czy można to gdzieś zgłosić, że to co z nim robią jest nielegalne.”
Czy popełniono przestępstwo?
Zauważyliście ostatnie słowo? „To co z nim robią jest nielegalne”. Brawo dla autora zarówno programu jak i tekstu. Sam przyznał, że to co zostało zrobione jest nielegalne. Jak inaczej można nazwać podżeganie do popełnienia przestępstwa lub jawne molestowanie. W kontekście tego co zostało napisane i pokazane w programie zastanawiam się tylko, kiedy wątpliwym eksperymentem zajmie się rada etyki mediów i prokuratura.
Autocenzura zadziałała.
W samej stacji telewizyjnej program został mocno ocenzurowany. Wiele wątków opisanych w tekście w programie się nie znalazło, a twarze niektórych uczestników zostały zamazane. Zastanówmy się gdzie są granice eksperymentu? Czy oferowanie zdesperowanym ludziom pensji lepszej niż poselska w zamian za popełnienie przestępstwa jest moralne i etyczne? Zwłaszcza, że mieliśmy do czynienia z ludźmi zdesperowanymi w znalezieniu pracy. Ile zarobili uczestnicy owego „eksperymentu”? Policjantowi obiecywano prawie 18 tys. miesięcznie. Ci którzy zgodzili się na udział w programie dostali 50 zł. „Wszyscy uczestnicy programu otrzymują wyraźną informację o tym w czym wzięli udział, gdzie to będzie emitowane i są proszeni o wyrażenie zgody na publikację wizerunku. Czasami dostają za to wynagrodzenie, czasami nie. Zależy od zdarzenia. W Radomiu posunęliśmy się daleko, ale odstąpiliśmy od publikacji tych scen, które mogłyby być uznane za nieetyczne. Na moją wyraźną prośbę producent był przygotowany na wypłatę honorariów.” Napisał po emisji programu jego autor. Domyślmy się jak musiał się poczuć 20-latek, którego aktora „pocałowała siłą”. Ile dostał autor programu i ekipa go realizująca? To pozostaje tajemnicą.
Przeprosiny po fakcie.
„Chciałbym przeprosić wszystkich, którzy wzięli udział w programie. Wiem, że nie spodziewały się tego, co je spotka, wiem, że szukały uczciwego zajęcia, że dzielnie walczą o siebie w bezlitosnym środowisku polskiego kapitalizmu. Na swoje usprawiedliwienie powiem, że robiliśmy tylko to, co naprawdę zdarza się podczas rozmów kwalifikacyjnych. Poddaliśmy próbie bogu-ducha-winnych ludzi po to, byśmy wszyscy mogli się nauczyć, czego nie wolno robić, jak nigdy się nie zachowywać i czego nie możemy tolerować. Mam nadzieję, że ta nauka nie pójdzie na marne i przed naszą następną rozmową kwalifikacyjną wszyscy będziemy mądrzejsi. Nie wszystkie sceny weszły do odcinka. Niektóre postanowiliśmy zachować dla siebie.” pisze Betlejewski.
Ja również przepraszam. Przepraszam, że tym tekstem zrobiłem reklamę komuś kto nie zasługuje na istnienie w mediach, komuś kto chcąc zwrócić uwagę na nieetyczne zachowania podczas rozmów kwalifikacyjnych sam się ich dopuścił. Przepraszam, że napisałem o dziennikarzu, który gdy się zorientował, że przekroczył granicę etyki dziennikarskiej nazwał się performerem. Czy to go usprawiedliwia? To już musicie ocenić sami.
Najświeższe wiadomości z Radomia i regionu znajdziesz na profilu CoZaDzien.pl na Facebooku - TUTAJ.