Dzięki porozumieniu Skaryszewa z fundacją Centaurus powstał nowy regulamin, który ma zapobiegać wywozowi koni na rzeź. Jak mówi Ireneusz Kumięga, burmistrz Skaryszewa, nie wszyscy jednak handlarze zmiany uszanowali. - Praca, którą wykonaliśmy w tym roku, dała już pierwsze efekty. Wstępy rozpoczęliśmy o 5 rano, nic nie odbyło się w nocy. Wiemy, że w kolejkach czekało trochę koni, ale to już zależne jest od ich właścicieli i tych, którzy przyjeżdżają. Muszą uszanować naszą godzinę uruchomienia bram jarmarku.
To mentalność handlarzy wymaga zmiany
Burmistrz podkreśla, że zmiana dotyczy głównie mentalności i sposobu traktowania zwierząt. - Zauważamy też sporą różnicę w podejściu do traktowania koni, jakości technicznej pojazdów, które służą do przewożenia zwierząt. Ja bardzo bym nie chciał, żeby konie ze Skaryszewa wyjeżdżały na ubój. Chciałbym, żeby były prezentowane, sprzedawane, żeby zachwycały wszystkich tych, którzy tu przyjeżdżają – mówi Kumięga.
Nowy regulamin powstał dzięki współpracy z fundacją Centaurus. Burmistrz Skaryszewa zaznacza, że jako jedna z nielicznych podjęła z miastem współpracę i stała się partnerem przy organizacji wydarzenia. - Te kilkaset lat tradycji daje nam powód do dumy, ale nie może być tak, że w jakikolwiek sposób będzie się tu działać krzywda koniom. Niestety, nie możemy zakazać przyjazdu, ale nie zapraszamy tu tych, którzy przywoziliby tu konie z przeznaczeniem na ubój – mówił ze sceny podczas oficjalnego otwarcia „Wstepów” burmistrz Skaryszewa.
http://www.cozadzien.pl/zdjecia/wstepy-targ-koni-w-skaryszewie/45112
To, że nie wszyscy przestrzegali zasad, potwierdza Scarlett Szyłogalis, prezes fundacji Tara, która co roku przyjeżdża na „Wstępy”; co roku też interweniuje. - Konie nie były sprzedawane na rzeź na targach, ale jeszcze wjazdem do Skaryszewa. Mają pozakładane kantary sznurkowe. Proszę zobaczyć, choćby tu, przed chwilą z tego zwierzęcia, z pyska płynęła krew. Proszę spojrzeć na jego oko. Myślicie, że to interesuje lekarzy weterynarii? - pytała retorycznie prezes Tary. - Proszę zobaczyć, jak zrezygnowany jest ten koń. To już jest rezygnacja i ból. Tam dalej stoją piękne fryzy, które mają bielma na oczach.
Koń ze zranionym okiem został odkupiony przez fundację za 6 tys zł. - Ludzie sami podchodzili i dawali choćby po 20 zł – mówi prezes Tary.
Cofnięte samochody, handel na polach
Fundacja prowadzi własne działania, które mają na celu ochronę zwierząt. Według Szyłogalis końmi na ubój handlowano na polach, jeszcze przed wjazdem do Skaryszewa, a załadunki były choćby na stacji w kierunku Warszawy. - Namierzyliśmy kilka tirów, przy których są nasi ludzie i pilnują. One podjechały w nocy, były załadunki. Mamy bardzo dużo zarejestrowanego materiału. Jak mówi dużo transakcji odbyło się już w kolejce, poza targiem.
Jak mówi Marek Pietrusiak z fundacji Centaurus, wiele samochodów z transportem koni nie zostało wpuszczonych na targi. - Sam odprawiłem z policją ich ok. 60. Wiemy, że Inspekcja Transportu Drogowego cofała ciężarówki zanim te jeszcze dojechały do Skaryszewa. Samochód, który gdzieś próbował skupować na boku konie, był ścigany aż do województwa świętokrzyskiego i tam zatrzymany do kontroli – relacjonuje Pietrusiak. - Widzimy po reakcjach niektórych handlarzy, którzy zakładali, że będzie jak zawsze, że otworzymy bramy o północy, i że będziemy niby sprawdzać. Wszystko było tak, jak obiecaliśmy. Bramy zostały otwarte o 5 rano, a wszystkie dokumenty sprawdzane. Kto nie miał dokumentów, nie wjechał na targowisko.
Po zakończonych „Wstępach” będą znane dane dotyczące liczby kontroli i zatrzymań. - Mieliśmy kilka zgłoszeń jeśli chodzi o kontuzje, kilka zadrapań, kontuzję oka. Nasz weterynarz fundacyjny, za zgodą weterynarza wojewódzkiego zajął się tą interwencją – wylicza Marek Pietrusiak z fundacji Centaurus. - Należy przy tym pamiętać, że żadna interwencja nie może się odbyć bez zgody właściciela konia.
Folklor, kuchnia i rękodzieło
Jarmark koński, to zaledwie jedna piata tego, co dzieje się w Skaryszewie przez dwa dni, choć to wokół koni kręcą się całe „Wstępy”. To także widowisko muzyczne prezentujące lokalny folklor i dnia regionalne: chleby, miody, sery czy wszelakiej maści wędliny. Podczas wydarzenia goszczą tu nie tylko handlarze i kupujący. Nie brakuje tu gości z całej Polski, którzy prezentują asortyment rymarski czy kowalski; tych najwięcej jest z małopolski. To choćby Wiesław Nowak, rymarz z pokolenia na pokolenie. - Wykonuję przede wszystkim asortyment wojskowy, bo teraz popyt ze względu na grupy rekonstrukcyjne. Robię między innymi ogłowie oficerskie, uprzęże wyjazdowe czy robocze, wszystko pod konia i pod jeźdźca. Robię też ozdoby dla koni, takie czerwone kokardki służące do ozdoby i odczarowywania złego uroku – mówi rymarz z Małopolski. - Niektóre rzeczy są tanie, niektóre droższe. Pełne wyposażenie konia, z siodłem i uprzężami, kosztuje ok. 6 tys. zł.
Na „Wstępach” nie brakowało również kowali, z którymi można było porozmawiać choćby o podkowach.
„Wstępy” w Skaryszewie po raz pierwszy odbyły się w 1633 roku. Nazwa pochodzi od pierwszego, wstępnego poniedziałku Wielkiego Postu.
