W sumie do delegatury wpłynęło pięć wniosków, choć chęć przystąpienia do programu przywrócenia sieci autobusów na terenach wykluczonych, na drodze rozmów, choćby z wicewojewodą Arturem Standowiczem, deklarowało więcej samorządów. - Myślę, że to zainteresowanie jest spore. My nie liczyliśmy, powiem szczerze, na aż tak duże zainteresowanie biorąc pod uwagę właśnie te krótkie terminy, ale samorządowcy stanęły na wysokości zadania, wsłuchały się w głos mieszkańców i jak widać, był to wystarczający czas do tego, by dobre wnioski złożyć - mówił w środę, 28 sierpnia w delegaturze na chwilę przed podpisaniem umów wicewojewoda mazowiecki Artur Standowicz.
Marek Suski, szef Gabinetu Politycznego Prezesa Rady Ministrów, który także brał udział w podpisaniu dokumentów przyznał, że rząd, tworząc Fundusz Rozwoju Przewozów Autobusowych, mimo wielu zgłoszeń, nie był wstanie stworzyć idealnej mapy z faktycznie potrzebnymi liniami. W całym województwie mazowieckim wnioski złożyło tylko 40 samorządów, 19 powiatów i 21 gmin na 240 linii. Oznacza to, że z niespełna 18 mln zł, które rząd przeznaczył na nasze województwo, rozdysponowanych zostanie ok. 2,5 mln tł, a to jedynie nieco ponad 12,5 proc. całej kwoty. - Mieliśmy liczne sygnały, że taka potrzeba jest. Przygotowaliśmy spore środki po to, żeby właśnie nie zabrakło, jeżeli byłyby wnioski i okazało się, że rzeczywiście nie zabrakło - wyjaśniał Suski.
https://www.cozadzien.pl/zdjecia/umowy-na-odnowe-siatki-polaczen-komunikacyjnych-podpisane/58705
Ale sygnały to jedno, a faktyczne korzystanie przez mieszkańców z odtworzonych linii autobusowych, to drugie. - Czasem jest tak, że jest jeden, czy dwóch mieszkańców, którzy bardzo mocno zabiegają o odtworzenie linii. Zobaczymy czy będzie tych mieszkańców więcej. To jest program, można powiedzieć, otwarty w tej chwili i tak, jak powiedział pan wojewoda czy starosta, zobaczymy. Jeśli rzeczywiście będzie duże zainteresowanie, to będziemy sukcesywnie zwiększać możliwości - zapowiedział minister Suski.
Ostrożne podejście do programu prezentuje powiat przysuski, który wnioskował tylko o trzy linie, bo chce sprawdzić czy trasy, które były kiedyś, dziś w ogóle mają rację bytu. - Traktujemy to jako pilotaż. Chcemy w ten sposób zobaczyć czy ten projekt pasuje do dzisiejszej rzeczywistości. Jak pan minister Suski powiedział, ta struktura sieci komunikacyjnej się strasznie zmieniła - zauważył Marian Niemirski, starosta powiatu przysuskiego.
Pierwsze PKS-y w powiecie przysuskim wyjadą jeszcze we wrześniu. Gmina Grójec złożyła tylko jeden wniosek dotyczący trasy Grójec – Falęcin, na której znajdują się bloki komunalne. - Tutaj mieszkańcy najbardziej upominali się o przywrócenie tej linii, ale wiem, że są też inne linie, które leżą na ciągach kilku gmin. Liczymy na to, że od nowego roku i na tamtych odcinkach zostanie zostanie przywrócona komunikacja - mówi Dariusz Gwiazda, burmistrz gminy i miasta Grójec. - Dziesięć proc. kosztów linii pokrywa gmina Grójec, 90 proc. jest z dofinansowania, a jeśli będą ewentualne straty, bierze to na siebie operator, czyli PKS Grójec.
Umowy na kolejne wnioski (Starostwo Powiatowe w Białobrzegach, Starostwo Powiatowe w Grójcu oraz porozumienie powiatów białobrzeskiego i grójeckiego) mają zostać podpisane w najbliższych dniach