Zapis Relacji LIVE - TUTAJ
Nie sposób opisać, co działo się w niedzielę w Hali Centrum tuż po zakończeniu meczu finałowego. Ogrom emocji, wielka radość, łzy szczęścia. Samo spotkanie to popis w wykonaniu radomskich koszykarzy, którzy nawet przez sekundę nie oddali Stelmetowi prowadzenia. Tak rozbitych zielonogórzan dawno nie było.
Stelmet wygrał walkę o piłkę, ale już pierwsza akcja udowodniła, że to nie będzie dla nich "spacerek" - Rosa postawiła na twardą defensywę, której nie mogli sforsować rywale. Strzelanie zaczął Igor Zajcew, od razu trafiając z dystansu, a za moment poprawił w ten sam sposób Robert Witka. Dopiero po trzech minutach Stelmet odpowiedział punktami z gry za sprawą Dejana Borovnjaka.
W całej kwarcie gracze z Zielonej Góry aż 6 razu pudłowali z dystansu, notowali straty zarówno w ataku, jak i obronie. Zawodzili właściwie w każdym elemencie, a Rosa na każdym kroku punktowała. CJ Harris rozgrywał jeden z najlepszych meczów w tym sezonie i na koniec zanotował serię 8:0, w tym dwukrotnie trafiając z daleka. W ostatnich akcjach rywale również odpowiedzieli serią 9:0 i kwarta zakończyła się wynikiem 22:17.
Mało punktów padło łupem obydwu zespołów w drugiej odsłonie, która zakończyła się rezultatem 9:14. Pierwsza "trójka" meczu dla Stelmetu wpadła dopiero po sześciu minutach drugiej ćwiartki. Trafił Przemysław Zamojski, który próbował wziąć na siebie ciężar gry w tym fragmencie. Punkty Gruszeckiego i Borovnjaka dały Zielonej Górze remis 31:31 i ten wynik zakończył pierwszą połowę.
Piłki niefortunnie wykręcały się z kosza, gdy rzucali gracze Stelmetu - wpadały zaś, kiedy to Rosa dochodziła do głosu. Szczęście było po stronie "gospodarzy" również na początku trzeciej kwarty. Zielonogórzanie szybko mieli na swoim koncie 5 fauli, a radomscy koszykarze wykorzystywali to i wymuszali kolejne przewinienia. Przewaga Rosy szybko wzrosła (41:33) po serii Harrisa z linii rzutów wolnych. Tymczasem niemoc byłych już mistrzów trwała - pierwsze punkty z gry wpadły dopiero po 5 minutach, a zdobył je Zamojski, mijając Zajcewa pod koszem. Te 10 minut zakończyła udana próba za trzy punkty Łukasza Bonarka, która dała jego ekipie prowadzenie 55:42.
Tak grającej Rosy nie sposób było zatrzymać. Trener Saso Filipovski prosił o kolejne przerwy, ale nie przynosiło to rezultatu w postaci lepszej gry jego podopiecznych. W połowie czasu radomianie prowadzili nawet różnicą 17 "oczek" (64:47), ale Stelmet zdołał jeszcze dojść na 9 punktów (68:59) po kilku dobrych akcjach Bosta i Djurusicia oraz próbie krycia na całym boisku. Tę obronę z łatwością przełamywał "mózg" Rosy, rozgrywający Torey Thomas. Sam, pomimo nieznacznego wzrostu, szukał miejsca pod koszem i dwukrotnie zdobywał łatwe punkty z dwutaktu. Końcówkę obie ekipy zagrały niemal punkt za punkt, ale wypracowana wcześniej przewaga Smoków wciąż utrzymywała się.
Ostatnie trafienie należało do Mateusza Ponitki, który stojąc na linii rzutów wolnych słyszał już tylko gromkie: "Puchar jest nasz!" dochodzące z sektora radomskich fanów. Doping w hali zdominowali bowiem kibice Rosy, którzy przyjechali do Dąbrowy Górniczej wspierać swój eksportowy team. Podróż opłaciła się, bowiem ulubieńcy zafundowali im wspaniałe widowisko,zwieńczone happy end'em i zdobyciem pierwszego trofeum w historii zarówno klubu, jak i miasta.
ROSA RADOM NOWYM ZDOBYWCĄ PUCHARU POLSKI, GRATULUJEMY!
MVP: CJ Harris (ROSA Radom)
Rosa Radom - Stelmet Zielona Góra 74:64 (22:17, 9:14, 24:11, 19:22)
ROSA: CJ Harris 23, Thomas 13, Zajcew 13, Szymkiewicz 8, Sokołowski 5, Bonarek 5, Witka 3, Jeszke 2, Hajrić 2
Stelmet: Ponitka 12, Zamojski 12, Moldoveanu 9, Bost 9, Borovnjak 8, Gruszecki 8, Djurisić 4, Hrycaniuk 2, Koszarek