W obecnym sezonie Anwil jest niepokonany na własnym parkiecie. Hala Mistrzów w tym roku nie została ani razu zdobyta, a kibice z całej Polski okrzyknęli ją mianem prawdziwej "Twierdzy" - to główny argument przemawiający za tym, że to włocławianie są faworytami obu nadchodzących spotkań.
Trzeba jednak pamiętać, że z reguły ROSA również doskonale prezentuje się przed własną publicznością, a jednak w pierwszym półfinale musiała uznać wyższość rywali, którzy zagrali po prostu lepiej. Jak powtarza Kamil Łączyński, rozgrywający Anwilu, a były playmaker Rosy: o wyniku tych spotkań stanowi tak naprawdę dyspozycja dnia. Kibice pamiętają zapewne emocjonujące starcie we Włocławku na inaugurację rozgrywek TBL 2015/16 - wtedy, w październiku radomianie byli o krok od zwycięstwa nad Anwilem. Przegrali minimalnie w dogrywce 92:89. Przed dwoma laty, w debiutanckich play-offach radomskich Smoków, udało im się pokonać weteranów tej fazy rozgrywek właśnie na ich terenie! Te wyniki pokazują, że wszystko może się tutaj zdarzyć.
W pierwszym półfinałowym starciu górą byli gracze Igora Milicicia, którzy do samego końca zachowali więcej zimnej krwi i mieli więcej szczęścia przy rzutach z daleka. Bardzo dobre spotkanie rozegrał Michał Sokołowski (16 pkt), ale brakowało za to dotychczasowych liderów: Toreya Thomasa i CJ'a Harrisa. W rewanżu znów błyszczał Sokół (20 oczek), a swoje dołożył Robert Witka (19 pkt). Radomianie włączyli wyższy bieg w ostatniej kwarcie, w której zainkasowali rywalom aż 32 punkty! Tego dnia to podopieczni Wojciecha Kamińskiego byli lepiej dysponowani.
Od pierwszych minut pierwszego meczu pomiędzy zawodnikami obu ekip mocno iskrzy. Sportowa walka na wysokim poziomie, której nie brakuje na parkiecie, podsycana jest przez zachowanie po obu stronach boiska i trybun. Na tę chwilę niepokoją wieści dochodzące z obozu Rosy: występ CJ'a Harrisa z powodu urazu dłoni jest mocno zagrożony, możliwe jest także wykluczenie Igora Zajcewa na jeden mecz za 2 faule techniczne, które zapisał na swoim koncie w ostatnim spotkaniu.
Jeśli Harris wróci i razem z Thomasem zagrają co najmniej na swoim optymalnym poziomie - jeśli w kolejnych dwóch meczach zdobędą przynajmniej średnią ilość zdobywanych przez siebie punktów, a pozostali gracze mocno ich wesprą, o wynik możemy być spokojni. Nie można jednak zapomnieć, że cały Włocławek liczy na przebudzenie ich supergwiazdy - Czecha Davida Jelinka, który również nie gra ostatnio na poziomie, do jakiego przyzwyczaił kibiców.
Początek trzeciego spotkania półfinałowego pomiędzy Anwilem Włocławek a ROSĄ Radom we wtorek (17 maja) o godz. 20:00. Czwarte spotkanie tej pary zostanie rozegrane dwa dni później, w czwartek.
