Są takie mecze, o których chciałoby się szybko zapomnieć. Dla ROSY takim spotkaniem z pewnością był weekendowy blamaż w Gliwicach, jednak wyjazd do Turcji znalazłby się bardzo wysoko w klasyfikacji rzeczy, które powinniśmy wyrzucić z pamięci. Pamiętna, wygrana przez "Smoki", konfrontacja z turecką ekipą w Radomiu nie była porywającym widowiskiem. Wygląda na to, że obydwa zespoły zwyczajnie sobie "nie leżą", bo również w Bandirmie emocji na parkiecie nie doświadczyliśmy. Można rzecz, że był to mecz bez historii, bo radomianie tylko w jednej kwarcie rzeczywiście postraszyli gospodarzy.
Przebieg spotkania był łudząco podobny do pierwszego starcia ROSY z Banvitem. Po obydwu stronach szwankowała skuteczność, ale powoli lokomotywy się rozkręcały. Zdecydowanie szybciej zrobili to Turcy, którzy co prawda nie zagrali porywającej koszykówki, jednak bez problemu utrzymywali bezpieczne prowadzenie nad radomianami. "Smoki" sprawiały wrażenie nieco zagubionych i pozbawionych pomysłu na grę. Wpływ na to z pewnością miała daleka i męcząca podróż naszego zespołu. Pierwszą kwartę, mimo początkowego prowadzenia, wygrali gospodarze. Druga odsłona meczu była nieco bardziej wyrównana, ale wciąż brakowało fajerwerków i zrywu do walki. Przewaga Banvitu wzrosła nawet do dziewięciu oczek, jednak ROSA nieco ją zmniejszyła. Szansę na dopadnięcie tureckiego zespołu mieliśmy tuż przed przerwą. Wtedy jednak straciliśmy piłkę i okazję na poprawę wyniku. Do szatni schodziliśmy ze stratą siedmiu punktów.
http://www.cozadzien.pl/sport/banvit-bandirma-rosa-radom-7464-zapis-relacji-live/44461
Zdecydowanie najlepszy okres gry ROSY przypadł na trzecią kwartę meczu. "Smoki" wreszcie pokazały to, co lubimy najbardziej. Walka, ambicja i serce do gry przyniosły nam dwanaście punktów z rzędu. Chwilę później do wyrównania doprowadził Patrik Auda. Banvit był wyraźnie zaskoczony cudowną przemianą ROSY i nawet nie zareagował, gdy podopieczni Wojciecha Kamińskiego przejęli inicjatywę na parkiecie. W ostatniej akcji trzeciej partii Ryan Harrow miał okazję podwyższyć prowadzenie, na które wyszliśmy po trafieniu z dystansu Marcina Piechowicza, jednak stracił piłkę po indywidualnym rajdzie pod kosz.
Dziesięć minut dobrej gry "Smoków" okazało się jednak maksimum możliwości naszych zawodników. W czwartej kwarcie ROSA zagrała poniżej oczekiwań, szybko przyjmując kolejne ciosy, które ostatecznie odebrały nam nadzieję na zwycięstwo. Fantastyczny mecz rozgrywał Damian Kulig, który szalał zarówno w defensywie, jak i w ofensywie, prowadząc szarżę Turków. Jeśli dobry występ Polaka możemy traktować jako delikatne pocieszenie, to z pewnością w tym upatrywalibyśmy pozytywów środowej porażki. Szkoda niewykorzystanej okazji, bo rozleniwieni Turcy w konfrontacji z ROSĄ z trzeciej kwarty, zdziwiliby się po raz drugi w tym sezonie. Niestety, sensacja tym razem nie była nawet blisko.
Najbardziej jednak szkoda Kevina Puntera. Amerykanin był dziś zupełnie osamotniony na boisku. Porównując naszego najlepszego strzelca do filmowych bohaterów, tak wielkiej pustki wokół siebie nie doświadczył nawet podpułkownik Frank Slade w "Zapachu kobiety", ani Chuck Noland w "Cast away - poza światem". Punter wykręcił świetny indywidualny wynik (26 punktów, 3 asysty, 4 zbiórki), ale zupełnie brakowało mu pomocy ze strony kolegów. Ryan Harrow znów grał samolubnie, co zresztą mocno odbiło się na jego statystykach (4 punkty, 2 asysty, 4 zbiórki), Michał Sokołowski sprawiał wrażenie nieobecnego na parkiecie, a Igor Zajcew wyróżnił się jedynie faulami, po których wyleciał z boiska.
http://www.cozadzien.pl/zdjecia/rosa-banvit/23572
ROSA zdecydowanie nie przyzwyczaiła nas do porażek w Lidze Mistrzów w takim stylu. A raczej bez stylu. Przed radomskimi "Smokami" ciężkie wyzwanie - pozbierać się po dwóch fatalnych występach w ciągu kilku dni, bo już w niedzielę w hali MOSiR podejmiemy Anwil Włocławek. Taryfy ulgowej nie będzie, a w przeciwieństwie do europejskich pucharów, w których gramy już o przysłowiową "pietruszkę", w Energa Basket Lidze wciąż mamy wiele do zyskania.
Głowy do góry, panowie. Nie zapominajcie, że płynie w was błękitna, smocza krew.
Banvit Bandirma - ROSA Radom 74:64 (19:13, 17:16, 13:21, 25:14)
Banvit: Caloiaro 12, Thomas 11, Taylor 11, Rautins 9, Vidmar 7, oraz Kulig 22, Gecim 2, Hazer 0, Öncel 0.
ROSA: Punter 26, Szymkiewicz 9, Auda 8, Sokołowski 7, Trojan 0, oraz Zajcew 7, Harrow 4, Piechowicz 3, Zegzuła 0, Szymański 0.