Podczas konferencji po meczu Resovia - Radomiak trener Dariusz Banasik nie był w najlepszym nastroju. Na pytanie o ocenę meczu odparł szorstko: - Przegraliśmy 0:1, dziękuję. Nie chcę za dużo powiedzieć, dziękuję bardzo.
Dopiero "pociągnięty za język" pytaniami szkoleniowiec "Zielonych" odniósł się do boiskowych wydarzeń, choć i tu początkowo zachowywał wstrzemięźliwość. - Nie jestem rozgoryczony. Nie jestem zdenerwowany postawą swoich piłkarzy, tylko innymi rzeczami. Pan przecież wie jakimi - odpowiedział na jedno z pytań.
Szkoleniowiec szeroko odniósł się do pracy sędziego, mając do niego spore zażalenia. - Państwo będą mnie prowokować, jeśli chodzi o wypowiedzi. Zastrzeżenia do gry mojego zespołu mam w pierwszej połowie, w drugiej połowie takich nie było. Trzeci mecz przegrywamy na wyjeździe po rzucie karnym w kluczowym momencie. Jedyny mecz wyjazdowy bez podyktowanego karnego przeciwko nam wygraliśmy. Nie wiem, czy sędziowie nie wytrzymują presji, czy o co tutaj chodzi. Z naszej perspektywy sędziowanie było fatalne. Sędzia nie panował nad tym, co się dzieje na boisku. Rozdawał kartki, w takich samych sytuacjach gwizdał faule w jedną stronę, a w drugą nie. Była absurdalna sytuacja w polu karnym, kiedy Rafał Makowski nic nie zrobił, niczego nie wymuszał, a dostał kartkę. To jest takie ustawianie. Mój kierownik został usunięty z ławki, też nie wiem dlaczego, szkoda gadać, lepiej to przemilczeć - powiedział.
- Ta liga to jest liga rzutów karnych, już kiedyś o tym mówiłem. Nie wiem, czy sędziowie się na to dają nabierać, ale jak takie karne się gwiżdże, to mecze by się kończyły wynikami po 6:5. Można było wybrać pięć takich sytuacji i podyktować pięć kolejnych rzutów karnych, no ale sędzia ma zawsze rację - kontynuował Dariusz Banasik.
Trener Radomiaka nie chciał oceniać gry rywali, ale po raz kolejny pochwalił golkipera przeciwnej drużyny. - Trener Resovii jest od tego. Ja patrzę na swój zespół. Gratuluję rywalom, walczyli, zneutralizowali pewne nasze zachowania, zwłaszcza w pierwszej połowie. Znowu w moim odczuciu najlepszym zawodnikiem przeciwnika był bramkarz. Tydzień temu najlepszy był bramkarz, teraz też w decydujących momentach wybronił sytuacje - ocenił.
Radomiak w meczu z Resovią, a zwłaszcza drugiej połowie meczu, miał mnóstwo stałych fragmentów gry. Nie przyniosły one jednak pożądanego efektu. Szkoleniowiec "Zielonych" nie był jednak pod tym względem krytyczny. - Myślę, że po stałych fragmentach gry stwarzaliśmy duże zagrożenie, było kilka sytuacji, że piłka powinna wpaść do bramki. Jest paru zawodników wyznaczonych do stałych fragmentów gry, jest Leandro, Makowski, Karwot, który gdyby grał też by je wykonywał. Na ten moment wykonują je zawodnicy, którzy robią to najlepiej, ale możemy pomyśleć i w następnych meczach coś urozmaicić - skomentował Dariusz Banasik.
W trakcie meczu na boisko wszedł Dawid Jabłoński. Ofensywna zmiana wymagała jednak szybkiej korekty, bo zawodnik chwilę później opuścił plac gry z urazem. - Kontuzja Dawida Jabłońskiego trochę pokrzyżowała plany. Wszedł zawodnik świeży, zagraliśmy bardzo ofensywnie na bokach obrony, mieliśmy dwóch napastników, ofensywnie ustawionych pomocników, ale nie wpadło - przyznał szkoleniowiec Radomiaka. - Wygląda na to, że to coś poważnego - dodał, uzupełniając informacje o stanie zdrowia swojego podopiecznego.