Zawodnicy HydroTrucku po porażce z Polpharmą w Starogardzie Gdańskim wciąż pozostawali pod ścianą. Radomianie plasowali się na przedostatnim miejscu w rozgrywkach i w ostatnim przedświątecznym pojedynku stanęli do walki z innym sąsiadem z tabeli. Ewentualna porażka z MKS-em mocno skomplikowałaby i tak nie najlepszą sytuację w Polskiej Lidze Koszykówki. Faworytem według bukmacherów byli gospodarze, a to m.in., dlatego że podopieczni Roberta Witki pozostawali na wyjeździe bez wygranej, choć rozegrali już siedem takich meczów.
https://www.cozadzien.pl/sport/kluczowy-mecz-przed-radomskim-hydrotruckiem/69604
Radomianie swojej szansy upatrywali jednak w tym, że drużyna prowadzona przez Alessandro Magro należała do najsłabszych ekip Energa Basket Ligi w domowych spotkaniach... MKS wygrał tylko raz na cztery pojedynki.
Środowy mecz dużo lepiej rozpoczął się dla gospodarzy. MKS w połowie trzeciej minuty prowadził już 7:0, a radomianie pierwsze oczka uzyskali po trzypunktowym trafieniu Robertsa Stumbrisa. W szóstej minucie nadal utrzymywała się siedmiopunktowa przewaga dąbrowian. Dopiero wtedy nastąpił spadek skuteczności miejscowych, co wykorzystali radomianie i po trafieniu Jabarie Hindsa było 20:19. Sama końcówka kwarty należała jednak do MKS-u, który na drugą ćwiartkę wychodził z zapasem trzech punktów.
Początek kolejnych 10. minut także należał do gospodarzy, którzy osiągnęli sześciopunktową przewagę, ale wtedy sygnał do ataku dał rywalom Jakub Zalewski. Przyjezdni nie tylko zniwelowali stratę, ale także wyszli na pierwsze w meczu prowadzenie. W 15. minucie HydroTruck wygrywał nawet 35:33, ale druga część pojedynku, to już popis MKS-ian i słaba forma ich rywali w ataku. Ta sytuacja spowodowała, że na zmianę stron w lepszych nastrojach wychodzili gospodarze. Na świetlnej tablicy wyników było wtedy 48:40.
https://www.cozadzien.pl/sport/mecz-o-duza-stawke-polpharma-podejmie-hydrotruck/69468
Na pierwsze punkty po przerwie trzeba było czekać blisko trzy minuty. Wtedy to jeden rzut wolny wykorzystał Stumbris, a w następnej akcji z dystansu celnie przymierzył Hinds. Na tym pogoń radomian się zakończyła. Słabsza forma w obronie spowodowała, że na trzy minuty przed końcem tej kwarty, to MKS wygrywał różnicą dziewięciu oczek. Kilka chwil później o czas poprosił Magro, bowiem nastąpił kilkudziesięciosekundowy przestój w zdobywaniu punktów. Po przerwie niewiele się zmieniło, a dąbrowianie wciąż utrzymywali przewagę.
Po 90. sekundach ostatniej ćwiartki MKS wygrywał 71:61 i wydawało się, że jest już po meczu. Zwłaszcza, że radomianie poza wysoką skutecznością rzutów za trzy – zawodzili. Tak się nie stało. Drużyna z Radomia wykazała się charakterem. Mając nóż na gardle HydroTruck zaimponował! Wystarczyło nieco ponad trzy minuty, by podopieczni trenera Witki po trafieniu Dayona Griffina wyszli na prowadzenie. Mecz rozpoczynał się od nowa, ale teraz w nieco lepszej sytuacji byli goście. W 38 minucie radomianie prowadzili 80:77 i nastąpiła obustronna wojna nerwów. Do końcowej syreny pozostawało coraz mniej czasu, a obie drużyny miały świadomość co może oznaczać porażka. Przez następnych 60. sekund pięć oczek z rzędu uzyskali gospodarze, a o czas poprosił trener Witka. Po nim spudłował Hinds, a Malcolm Rhett powiększył przewagę do czterech oczek i opiekun radomian wziął jeszcze jedną przerwę. Goście szybko chcieli zakończyć akcję trzypunktowym trafieniem, ale Stumbris nie wcelował do kosza i stało się jasne, że radomianie nie wygrają po raz pierwszy w sezonie na wyjeździe.
MKS Dąbrowa Górnicza – HydroTruck Radom 87:84
Kwarty: 22:19, 26:21, 17:18, 22:26.
MKS: Rhett 14, Moore 22, Mazurczak 10, Wilson 17, Nowakowski 8, Mijović 5, Cizauskas 8, Kroczak 3.
HydroTruck: Piechowicz 9, Ostojić 12, Stumbris 8, Zegzuła 4, Hinds 24, Griffin 14, Zalewski 5, Wall 2, Prahl 4.