Mateusz Masłowski, libero Cerradu Enei Czarnych Radom:
- Na pewno jest to dla nas porażka, ten jeden punkt. Lepiej go mieć niż nie mieć, ale nie tego oczekiwaliśmy. Daliśmy ciała w tym meczu. Drużyna z Bydgoszczy zagrała dobre zawody. Grali bardzo dobrze w zagrywce, natomiast my w tym elemencie im zrobiliśmy zdecydowanie zbyt mało krzywdy. Trochę nas brzydko mówiąc załatwili też grą na środku. Nie mieliśmy zbyt dużo obron w tym meczu. To jest dla nas porażka. Bierzemy się do roboty, bo na pewno nie tak sobie to wyobrażaliśmy. Mamy zaraz bardzo ważny kolejny mecz, z Będzinem w poniedziałek. Szkoda, bo potrafimy parę dni wcześniej wygrać z drużyną z Gdańska, gdzie są emocje, a potem przychodzi takie coś. Przeciwnik postawił nam w Bydgoszczy ciężkie warunki, ale wydaje się, że jesteśmy taką drużyną, która powinna je odeprzeć i grać swoje.
- Ten pierwszy set może nie tyle nam nie wyszedł, co bardzo dobrze wyszedł ekipie z Bydgoszczy. Na pewno nie mieli nic do stracenia i ryzykowali na zagrywce. Zaczęło im wszystko w tym elemencie wychodzić i wtedy na pewno się ciężej gra. Drugi set w naszym wykonaniu był już lepszy, trzeci znowu gorszy, a w czwartym dobrze graliśmy. Uważam jednak, że powinniśmy w tej czwartej odsłonie bardziej dobić przeciwnika, a daliśmy im się w końcówce jako tako rozkręcić i w tie-breaku już ciężko nam było.
Dmytrij Skorij, drugi trener Cerradu Enei Czarnych Radom:
- Bydgoszcz w tym meczu postawiła wszystko na jedną kartę jeśli chodzi o zagrywkę i to im się opłaciło szczególnie w dwóch setach, gdzie "nastrzelali" więcej asów i mieli mniej zepsutych zagrywek od nas. Myślę, że współpraca blok-obrona w naszym zespole powinna wyglądać lepiej, szczególnie patrząc na zespół po przeciwnej stronie, gdzie jest jeden zawodnik, który dysponuje mocnym atakiem, dobrą techniką i jest doświadczony w tym elemencie, a reszta mu pomaga. Powinniśmy w tym systemie blok-obrona zagrać zdecydowanie lepiej, szczególnie jeśli mówimy o czterech setach. Tie-break to już gra nerwów i błędów, nieporozumień, plus sędzia, plus czerwona kartka i tam już tak naprawdę nie było siatkówki.