Mateusz Radecki udzielił obszernego wywiadu dla gazety "Piłka Nożna". W "Dogrywce z Mateuszem Radeckim" wspomina m.in. mecz derbowy pomiędzy Radomiakiem, a Bronią, mówi o przywiązaniu do rodzinnych stron, czy też... treningach sportów walki! Pomocnik wspomina, że kiedy tylko może, wraca do Radomia. Co ciekawe, Radecki był też na ostatnim meczu ze Stalą Stalowa Wola. Jak przystało na oddanego kibica "Zielonych", zasiadł na trybunie od strony parku.
Jesteś mocno związany z rodzinnymi stronami?
Jeżdżę do Radomia, kiedy tylko mogę. Na jeden dzień się nie opłaca, ale kiedy mamy dłuższą przerwę w treningach i meczach, od razu wracam do domu.
Ktoś powiedział, że Radom nie jest miastem, z którego łatwo się wybić w inny sposób niż przez sport.
Także poprzez sport zbyt wiele osób jeszcze nie wybiło się z Radomia. Z piłkarzy przychodzi mi do głowy tylko Piotr Wlazło. Sporo jest tam zawodników MMA czy bokserów, o których robi się coraz głośniej.
Swego czasu próbowałeś swoich sił w ringu i na macie.
Był taki okres, kiedy byłem trochę młodszy. Chodziliśmy na treningi wspólnie z kolegą, który był bramkarzem w Radomiaku. Przez około rok uczęszczaliśmy na zajęcia bokserskie. Starałem się urozmaicać treningi, więc od czasu do czasu ćwiczyłem również inne elementy na macie, np. kopnięcia. Chodziło o wszechstronny rozwój, a nie o to, żeby nauczyć się bić.
Teraz ograniczasz się tylko do treningów piłkarskich?
Kiedy mam więcej czasu - głównie w przerwach między rozgrywkami - zdarza mi się wyskoczyć na trening ze znajomym, który uprawa brazylijskie jiu-jitsu. Ostatnio nawet trener mojego kolegi, boksera Michała Żeromińskiego, zaproponował, żebym dał mu znać, jeśli będę chciał poćwiczyć.
Czyli rywale na boisku powinni uważać, żeby ci nie podpaść.
Na murawie trzeba się pilnować. Chociaż parę lat temu w Radomiaku zdarzyło mi się trochę przesadzić. Graliśmy mecz derbowy, zrobiło się dosyć gorąco. Doszło do przepychanki z rywalem, ale na szczęście sędzia tego nie widział. Dzisiaj jetem spokojny, podczas meczów znacznie mniej się denerwuję. Awantury mnie nie interesują.
Pełny wywiad można znaleźć w najnowszym numerze tygodnika Piłka Nożna.