Lepszego momentu na tzw. ochrzczenie nowego oświetlenia w Radomiu nie można było sobie wymarzyć. Radomiak Radom w zaległym pojedynku z 10. kolejki Fortuna 1 Ligi podejmował najlepszą obecnie drużynę tej klasy rozgrywkowej, a więc Łódzki Klub Sportowy.
https://www.cozadzien.pl/sport/radomiak-radom-lks-lodz-relacja-live/68809
Rywale do Radomia przyjechali w optymalnym zestawieniu i po efektownym, bo trzybramkowym zwycięstwie nad GKS-em 1962 Jastrzębie. Liderzy z Łodzi po 11. seriach gier mieli na koncie aż 31 punktów i w tychże meczach stracili zaledwie cztery gole, zdobywając ich 29. Lepszego zespołu pod tym względzie w lidze nie było i nic dziwnego, że bukmacherzy właśnie w drużynie Wojciecha Stawowego upatrywali faworyta meczu.
Szanse ŁKS-u były tym większe, że radomianie musieli przystąpić do rywalizacji bez dwóch czołowych bocznych obrońców. Zarówno Damian Jakubik, jak i Artur Bogusz odpoczywali za kartki, które ujrzeli w starciu z Zagłębiem Sosnowiec.
Sam początek gry był dość wyrównany i było widać, że obie drużyny do rywalizacji podeszły z należytym szacunkiem do rywala. Dopiero po około 10. minutach nieco śmielej zaatakowali łodzianie. Na szczęście bardzo dobrze funkcjonowała defensywa „Zielonych” z nowym kapitanem Maciejem Świdzikowskim na czele. Radomiak skutecznie się bronił i sam próbował wyprowadzać akcje ofensywne, ale Arkadiusza Malarza w pierwszej połowie zaskoczyć próbował jedynie Karol Angielski, ale strzał napastnika nie sprawił byłemu reprezentantowi kraju problemów.
Groźnie było za to pod drugą bramką. Zwłaszcza po akcji z 35. minuty, kiedy to w pole karne wpadł Adrian Klimczak, ale futbolówka po jego uderzeniu z ostrego kąta zatrzymała się na słupku!
Ostatecznie pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem, a łodzianie w posiadaniu piłki byli przez aż 69 % gry.
W przerwie meczu trener Banasik nie dokonał żadnej zmiany, zaś w ŁKS-ie w miejsce Klimczaka wszedł Maciej Wolski.
Obraz gry się nie zmienił. Wciąż w posiadaniu piłki częściej byli łodzianie, a „Zieloni” liczyli na grę z kontry. Po takiej właśnie akcji w 57. minucie Meik Karwot dośrodkował do Karola Angielskiego, a ten stojąc pięć metrów przed pustą bramką, trafił futbolówką w poprzeczkę!
Od tego momentu spotkanie się wyrównało, a częściej w posiadaniu futbolówki byli „Zieloni”, którzy swoich szans szukali po stałych fragmentach gry. Widząc nieporadność swoich podopiecznych w ataku trener Stawowy na ostatni kwadrans zdecydował się wpuścić Łukasza Sekulskiego. Szkoleniowiec liczył, że to być może ten napastnik znajdzie sposób na defensywę radomian.
Tak też mogło się stać w 82. minucie, kiedy to właśnie wprowadzony na boisko napastnik znalazł się w sytuacji sam na sam z Mateuszem Kochalskim, ale golkiper efektowną paradą wyronił jego strzał.
https://www.cozadzien.pl/sport/rozblysna-jupitery-radomiak-zagra-przy-swiatlach/68776
Kto wie, czy ta sytuacja nie zemściła się na ŁKS-ie w 86. minucie, kiedy to w polu karnym faulowany był Damian Gąska. Do piłki oddalonej od Arkadiusza Malarza o 11. metrów podszedł Leandro Rossi i precyzyjnym strzałem w prawy róg bramki golkipera zmusił go do kapitulacji.
Radomiak Radom – ŁKS Łódź 1:0 (0:0)
Bramka: Leandro (86. karny)
Radomiak: Kochalski - Banasiak, Cichocki, Świdzikowski, Bodzioch, Kozak, Kaput, Angielski (76. Podliński), Karwot, Gąska, Leandro.
ŁKS Łódź: Malarz - Sobociński, Klimczak (46. Wolski), Dąbrowski, Dankowski, Corral (73. Sekulski), Dominguez, Trąbka, Pirulo, Sajdak, Rozwandowicz.