Robert Prygiel po zakończonym sezonie rozgrywek PlusLigi prawdopodobnie pozostanie trenerem Cerrad Czarnych Radom. Obecna umowa szkoleniowca wkrótce się kończy, jednak trener od lat związany z radomskim klubem ma podpisać nową umowę. Nowy kontrakt ma obowiązywać przez dwa kolejne lata. - Dostałem od rady nadzorczej ofertę dwuletniego gwarantowanego kontraktu. Było mi niezmiernie miło, bo rada nadzorcza po raz kolejny mi zaufała i dała szansę. Chcieli, żebym na stulecie klubu to ja prowadził drużynę - przyznał sam zainteresowany.
http://www.cozadzien.pl/sport/cerrad-czarni-walcza-o-polfinal-zobacz-kiedy-zagraja/54851
Złożenia podpisu pod dokumentem jeszcze nie było. - Nie ukrywam, że się zgodziłem, ale nie doszło jeszcze do oficjalnego podpisania kontraktu. Myślę, że to jest kwestia czasu. Poprosiłem radę nadzorczą, żebyśmy po sezonie usiedli i to potwierdzili. Chcemy się skoncentrować na tym, co teraz mamy, żeby się nie rozpraszać rzeczami, które możemy załatwić później. Teraz cel numer jeden jest sportowy, play-offy z Zawierciem, a co będzie potem zobaczymy - skomentował Robert Prygiel.
Trener Cerrad Czarnych Radom pracuje w klubie od 2013 roku. Początkowo był pierwszym trenerem "Wojskowych", potem asystentem Raula Lozano, a później wrócił na stanowisko pierwszego szkoleniowca zespołu. Pod jego wodzą zespół zajął dwukrotnie siódme miejsce w lidze, Prygiel przejął też zespół po Lozano, kończąc rozgrywki na szóstym miejscu w tabeli.
http://www.cozadzien.pl/sport/robert-prygiel-nasza-gra-wyglada-coraz-lepiej/54643
Warto dodać, że w obecnym sezonie trener Cerrad Czarnych Radom jest jedynym Polakiem w gronie szkoleniowców z PlusLigi, który wywalczył awans do play-offów. - Fakt faktem, że konkurencja nie jest zbyt duża, aczkolwiek z roku na rok się podnosi, bo jest coraz więcej polskich trenerów, ale mówiąc nieskromnie w ostatnich latach zawsze byłem najwyżej lub drugi jeśli chodzi o polskich trenerów - przyznaje trener "Wojskowych".
Dla Roberta Prygla praca w Radomiu jest wyjątkowa, choć wiążą się z tym pewne komplikacje. - Inaczej traktuję pracę w Radomiu niż poza nim. To, że to jest moje miasto, że wszyscy mnie znają, wyzwala dodatkową motywację. Ale też po przegranych meczach muszę tłumaczyć się większej ilości osób, na czele z moim największym kibicem poza żoną, moim tatą, który po każdym przegranym meczu nie odzywa się do mnie dwa dni - żartuje sam zainteresowany.