Robert Prygiel, trener Cerradu Enei Czarnych Radom:
- Szczerze mówiąc, to nie wierzę. Tak naprawdę nie byliśmy faworytem, ale sport ma to do siebie, że jest nieprzewidywalny. Pokonaliśmy drużynę, w której jest wielu utytułowanych zawodników, tak naprawdę grając dużo, dużo lepiej. To nie był mecz wygrany szczęśliwie, tylko mecz, w którym mieliśmy ogromną przewagę w bloku, co jest bardzo dziwne, bo Verva jest jedną z najlepiej blokujących drużyn w PlusLidze w tej chwili. Byliśmy też skuteczniejsi w ataku i wytrzymaliśmy niewątpliwie na przyjęciu ich bardzo agresywną zagrywkę. Jestem pełen podziwu dla chłopaków. Zrobili to.
- Powrót ze stanu 10:16 w czwartym secie? Szczerze mówiąc, to już się przygotowywałem do piątego seta. Zrobiłem zmianę Bartka Grzechnik za Alena Pajenka, żeby wpuścić później Dejana Vincicia i Bartka Firszta, aby dać odpocząć trochę Michałowi Kędzierskiemu i Karolowi Butrynowi. No cóż, chłopaki nie dali mi takiej możliwości i chwała im za to.
- My się nikogo nie boimy, ale do każdego czujemy respekt i to zwycięstwo z Vervą nie spowoduje, że nagle zaczniemy chodzić z głową w chmurach. Mamy w pamięci porażki i to bardziej o nich pamiętamy, po to, aby być lepszym. Nie zachłystujemy się zwycięstwami. Jastrzębie, czyli nasz kolejny rywal, jest teraz w gazie, grają bardzo dobrze. Jedziemy walczyć i się bić. Zobaczymy co mecz przyniesie.
- Może się tak zdarzyć, że za dwie kolejnki znowu spadniemy w tabeli. Oczywiście zrobimy wszystko żeby tak nie było, ale jestem przekonany, że walka o play-off będzie do samego końca.
- W ciągu ostatnich dwóch tygodni, zwłaszcza przed meczami, przyświeca nam hasło "grajmy tak, jakby jutra nie było" i chłopaki sobie to wzięli do serca. To nam pomaga.
https://www.cozadzien.pl/zdjecia/cerrad-enea-czarni-radom-verva-warszawa-orlen-paliwa-zdjecia/62834
Mateusz Masłowski, libero Cerradu Enei Czarnych Radom:
- Moja kontuzja? Nie ma co o tym rozmawiać, wygraliśmy mecz i z tego się cieszymy. Wiadomo, że w sporcie zawodowym bywają kontuzję. Trzeba wiedzieć i znać swój próg bólu. Cieszę się, że mogę pomóc drużynie.
- Zagraliśmy taką siatkówkę, jak ostatnio z Rzeszowem. Myślę, że u nas decydującym czynnikiem jest takie nastawienie z walką i agresją w grze. To ona robi tę różnicę.
- Na pewno po tej wygranej z Rzeszowem było łatwiej podejść do tego spotkania z Vervą. Nie ma co ukrywać, że tamten mecz był dla nas ciężki. Na szczęście go wygraliśmy. Teraz znowu zwyciężyliśmy, tym razem z zespołem, który do tej pory wygrywał praktycznie wszystko, ale nie ma co na to patrzeć. Zdobyliśmy trzy punkty i trzeba grać dalej. Jeśli nie awansujemy do play-off, to nikt tego nie będzie pamiętał. Fajnie, teraz po meczu się pocieszyliśmy, to jest nasze pięć minut, ale już od niedzieli o tym zapominamy. Walczymy i trenujemy dalej, bo chcemy być w fazie play-off, a nie tylko wygrywać poszczególne mecze.
- Widzę, że bardzo dużo daje nam granie w naszej hali. Dla mnie to jest coś niesamowitego. Czuję jak po prostu kibice i cała ta atmosfera ponosi nas do tej walki i człowiek czuje się jakby mógł latać. To dla nas bardzo duży atut. Wiadomo, że jednak na wyjazdach też musimy walczyć. Podejdziemy z pełną agresją i motywacją na mecz z Jastrzębiem.
- Powrót ze stanu 10:16 w czwartym secie? Wiadomo, że wierzyć trzeba zawsze do końca. Wydawało się to mało prawdopodobne, że odwrócimy tego seta, ale wróciliśmy do gry. Fajnie, że wyszliśmy z tego, brzydko mówiąc bagna w tym secie, bo to dwa razy bardziej cieszy.
Andrzej Wrona, kapitan i środkowy Vervy Warszawa Orlen Paliwa:
- Spodziewaliśmy się takiego meczu. Oglądaliśmy pojedynek Czarnych z Rzeszowem i wiedzieliśmy, że to oni wygrali go przede wszystkim swoją dobrą grą. Widzieliśmy, że chyba znaleźli to swoje takie optymalne ustawienie, w którym dobrze się czują, w którym walczą i dobrze grają. Wiedzieliśmy, że w tej hali nie będzie lekko, bo nigdy tu nie jest lekko i kibice niosą Czarnych do zwycięstwa. Dziś nie było inaczej, dlatego gratulacje dla radomian, bo im te punkty dadzą na pewno oddech i to zwycięstwo im się przyda. Nam pewnie ten mecz też się przyda, żeby nas trochę może sprowadzić na ziemię. Gdybyśmy kończyli fazę zasadnicza przed tym spotkaniem, to gralibyśmy z Czarnymi w play-offach, bo byliśmy na pierwszym miejscu, a oni na ósmym. To pokazuje, że żadna pozycja nie gwarantuje łatwego play-offu i musimy mieć to na uwadze i ciężko pracować i walczyć o to, aby wrócić do naszej dobrej gry, bo te ostatnie dwa mecze nam nie wyszły.
- W czwartym secie uciekło nam parę takich głupich punktów. Do tego Czarni grali bardzo dobrze. Butryn grał dziś jak Ivan Miljković za najlepszych czasów. Im trudniejsza piłka, tym z większym spokojem kończył akcje, więc brawa dla niego i dla całej drużyny Czarnych, bo zagrali świetny mecz, walczyli do końca i to im się opłaciło też w czwartym secie.
- Przebieg całego meczu był taki, że Czarni grali od nas lepiej chyba w każdym elemencie. W pierwszym secie mieli 80 procent skuteczności w ataku, to są nieprawdopodobne statystyki. Grali od nas lepiej. Ta hala też sprzyja gospodarzom i oni tutaj grają bardzo dobrze i spodziewaliśmy się tego, że może być ciężko i tak też było.