Nowa nazwa, wyższy budżet i zdecydowanie większe aspiracje. Dla Arki (dawniej Asseco) Gdynia, bieżący sezon jest przełomowy. Gdynianie celują w podium Energa Basket Ligi, są zresztą uważani, za jednego z faworytów rozgrywek. Ligowe potyczki łącza też z grą w EuroCup. Jeden z najbardziej utytułowanych polskich klubów chce wrócić do złotych lat, w których gdynianie (do 2009 sopocianie) rządzili polską koszykówką, a na międzynarodowej arenie dotarli aż do najlepszej ósemki Euroligi.
http://www.cozadzien.pl/sport/kaminski-lepszy-od-rosy-zabraklo-argumentow/50842
Nowe gwiazdy, starzy liderzy
Powrót na szczyt Arka rozpoczęła z przytupem. W pierwszej kolejce Energa Basket Ligi gdynianie ograli mistrza Polski, Anwil Włocławek. Nieco słabiej zespołowi z północy kraju idzie w Europie. Najpierw Arka przegrała z Lokomitivem Kubań Krasnodar, a w środku tygodnia uległa Tofasowi Bursa. Wygrana z Anwilem robi wrażenie, choć warto zwrócić uwagę, gdzie leży jej źródło. Latem zespół z Gdyni został poważnie wzmocniony. Do Arki dołączyli dobrze znani polskim kibicom James Florence i Adam Łapeta, z Sopotu pozyskano doświadczonego Filipa Dylewicza, a eksperci za transfer okienka uznali sprowadzenie Josha Bostica z włoskiego Dinama Sassari. Zakończono projekt "polskiego zespołu", ale Arka zyskała na jakości. Ekipa trenera Przemysława Frasunkiewicza ostatnio ocierała się o play-offy, ale grała efektownie dla oka - najczęściej w lidze decydowali się na rzuty z dystansu.
W starciu z Anwilem przebudowany zespół z Gdyni wciąż wyróżniał się rzutami za trzy, a sukces Arki oparł się na niewielu stratach piłki i skutecznych blokach. Gdynianie mieli jednak swoje problemy. Trener Frasunkiewicz nazwał grę Arki w obronie w pierwszej połowie... kompromitacją. Włocławianie mieli z kolei olbrzymi kłopot z zatrzymaniem Marcela Ponitki. Prawdziwe show zrobił Krzysztof Szubarga, który zaliczył double-double (22 punkty, 11 asyst). To wyraźnie pokazuje, że mimo sporych zmian, w Gdyni ogromny wpływ na grę wciąż mają liderzy z poprzedniego sezonu.
http://www.cozadzien.pl/sport/rosa-radom-przegrala-z-legia/50732
Jeszcze będzie czas, by wygrywać...
ROSA Radom jest w wyraźnym dołku. Cztery ostatnie mecze, to cztery porażki radomian. W tych meczach ROSA rzuciła łącznie aż o 50 punktów mniej niż rywale. Projekt "nowej ROSY" rodzi się w bólach, ale "Smoki" nie widzą w tym problemu. W Magazynie Energa Basket Ligi (Polsat Sport) przytoczono bowiem słowa płynące z radomskiego klubu, który stwierdził, że porażki, ani brak Obiego Trottera nie mają dla ROSY żadnego znaczenia. - Mamy tak trudny terminarz, że nikt nie oczekuje od nas zwycięstw już teraz. Chcemy wygrywać w listopadzie, a wtedy Obie będzie już z nami, wtedy będzie ROSA, którą chcemy oglądać - prowadzący zacytował opinię zasłyszaną w klubie. W tym samym programie zastanawiano się, jaki bilans będzie miała ROSA, skoro chce wygrywać dopiero w listopadzie. W międzyczasie radomian czekają przecież jeszcze trzy mecze. Wygląda jednak na to, że w ROSIE zupełnie się tym nie przejmują, a aktualna sytuacja oczami klubu wygląda mniej więcej tak, jak na prezentowanym poniżej obrazku.
Bez względu na to, czy ROSA chce wygrać z Arką, czy nie, na parkiecie trzeba się jednak pojawić. A skoro trzeba się pojawić, to wypada wyciągnąć wnioski z meczu ze Stalą Ostrów Wielkopolski. W starciu z wicemistrzem Polski, "Smoki" miały fatalną skuteczność "dwójek" - zaledwie 41 proc. Na takim samym poziomie stała skuteczność rzutów z gry ROSY. Podopieczni trenera Roberta Witki nieźle zbierali (39 ROSY vs 33 Stali), ale sporo tracili (16 start i tylko pięć przechwytów). Wyraźnym problemem radomian były też bloki - nasza drużyna aż siedmiokrotnie została zatrzymana pod tablicą.
Kontuzje i przemęczenie
W obydwu zespołach żniwa zebrały urazy. Trener Przemysław Frasunkiewicz nie będzie mógł skorzystać z kontuzjowanego Filipa Dylewicza. Z kolei szkoleniowiec ROSY, Robert Witka, wciąż nie będzie miał do dyspozycji Obiego Trotter. "Smoki" boleśnie odczuwają brak Amerykanina, dla którego brakuje naturalnego następcy. Wystarczy spojrzeć w statystyki - najlepszy asystent po stronie radomian miał cztery asysty na koncie, a po stronie Ostrowa - osiem. Trener Witka ma obecnie niezwykle wąską ławkę rezerwowych - zasiada na niej tylko pięciu zawodników, a dwaj z nich to młodzi i niedoświadczeni Wojciech Wątroba i Mateusz Szczypiński. Przekłada się to na liczbę minut rozgrywanych przez liderów ROSY: Artur Mielczarek w meczu ze Stalą spędził na boisku aż 36 minut, ponad pół godziny na parkiecie przebywał też Carl Lindbom, blisko tego wyniku był C.J. Neal (29 minut), a Filip Zegzuła rozegrał 26 minut. Porównując z Arką - dwóch zawodników z Gdyni minimalnie przekroczyło 30 minut na placu gry, kolejna dwójka zagrała nieco ponad 20 minut, a reszta plasuje się daleko w tyle.
http://www.cozadzien.pl/sport/finskie-wzmocnienie-rosy/50731
Czy mimo wszystkich problemów, które wiszą nad ROSĄ, uda się postraszyć Arkę? Mecz "Smoków" z Arką Gdynia rozpocznie się w sobotę, 13 października, o godz. 17.