- Fajne przeżycie przed nami. Musimy zrobić wszystko, żeby ten mecz zakończył się dla nas happy endem – powiedział przed pojedynkiem Kamil Kuzera, trener Korony. W podobnych nastrojach wypowiadał się Mariusz Lewandowski, opiekun Zielonych. - Czujemy motywacje ze strony kibiców i wiemy, co musimy zrobić, żeby ich uszczęśliwić – oznajmił były reprezentant kraju.
https://www.cozadzien.pl/sport/korona-kielce-radomiak-radom-relacja-live/89930
Tymczasem większa presja z pewnością towarzyszyła miejscowym, którzy po piątkowym triumfie Lechii Gdańsk nad Miedzią Legnica, spadli na przedostatnie miejsce w tabeli. Strata punktów z Zielonymi mogłaby okazać się więc podwójnie bolesna. Ponadto gospodarze chcieli uczynić wszystko, by ewentualnym zwycięstwem zrobić prezent na 40 urodziny trenera Kuzery.
Pojedynek rozpoczął się punktualnie, choć służby porządkowe przed jego rozpoczęciem, robiły co mogły, by do niego w ogóle doszło. Porywisty wiatr, w dodatku padający na przemian śnieg z deszczem spowodowały, że boisko bardziej przypominało arenę gry do rugby, aniżeli piłki nożnej. Nic więc dziwnego, że boisko otoczone zostało czerwonymi liniami, a piłkarze grali futbolówką w kolorze pomarańczowym.
Lepiej mecz dla przyjezdnych rozpocząć się nie mógł, gdyż w 6 minucie na rajd z lewej strony zdecydował się Luis Machado. Portugalczyk wpadł z piłką w okolice pola karnego i stamtąd dośrodkował na głowę Leonardo Rochy. Temu nie pozostało nic innego, jak skierować jej do bramki strzeżonej przez Konrada Forenca. Od tego momentu Zieloni cofnęli się, jednocześnie oddając inicjatywę rywalom. Ci dość wyraźnie - mocniej przycisnęli w ostatnim kwadransie, kiedy to roiło się od sytuacji strzeleckich pod bramką Gabriela Kobylaka. Dość dobrze pomiędzy słupkami spisywał się radomianin, bądź ofiarnie interweniujący obrońcy. W końcu w 44 minucie Jewgienij Szykawka doprowadził do wyrównania, choć przy straconym golu, lepiej zachować powinien się Kobylak...
Po zmianie stron, to goście rozpoczęli z dużo większym animuszem i w ciągu 180 sekund wykonywali cztery rzuty rożne. Tylko po jednym z nich interweniować musiał Forenc. Z kolei miejscowi w pierwszych kilkunastu minutach tej części, liczyli na szybkie kontrataki. Po jednym z nich zza linii pola karnego strzelał Ronaldo Deaconu. Wówczas bardzo dobrze spisał się Kobylak. Podobnie było w 62 minucie, gdy oko w oko z bramkarzem Radomiaka stanął Dawid Błanik, ale golkiper po raz drugi rewelacyjnie zachował się na przedpolu i odkupił winy za stratę gola. Z uwagi na kibicowskie „racowisko” sędzia Szymon Maricniak, dwukrotnie przerywał grę, by ostatecznie do regulaminowych 90 minut, doliczyć aż 10 kolejnych. Wydawało się, że obie drużyny powoli godzą się z tym, że zdobędą po punkcie. Tak się jednak nie stało, bo w 93 minucie akcję przeprowadzili zmiennicy Korony. Błanik w dziecinny sposób w polu karnym okiwał Damian Jakubika, i podał piłkę do znajdującego się na drugim słupku Kacpra Kostorza. Ten dostawił tylko stopę i ustalił wynik rywalizacji.
Galeria zdjęć - TUTAJ.
Korona Kielce - Radomiak Radom 2:1 (1:1)
Bramki: Jewgienij Szykawka 44, Kacper Kostorz 90 - Leonardo Rocha 6
Korona: 1. Konrad Forenc - 2. Dominick Zator, 4. Piotr Malarczyk, 66. Miłosz Trojak, 5. Marius Briceag - 28. Marcus Godinho (60, 17. Dawid Błanik), 90. Kyryło Petrow, 13. Ronaldo Deaconu, 11. Nono (75, 8. Dalibor Takáč), 7. Jakub Łukowski (75, 6. Jacek Podgórski) - 99. Jewgienij Szykawka (90, 9. Kacper Kostorz).
Radomiak: 1. Gabriel Kobylak - 14. Damian Jakubik, 29. Raphael Rossi, 92. Mike Cestor, 33. Dawid Abramowicz - 7. Lisandro Semedo (72, 11. Daniel Pik), 88. Francisco Ramos, 10. Roberto Alves (90, 70. Frank Castañeda), 80. Berto Cayarga (90, 90. Jakub Nowakowski), 20. Luís Machado (90, 18. Krystian Okoniewski) - 17. Leonardo Rocha.