[gallery id=1174]
Spotykamy się po trzech miesiącach treningów i diety. Nasuwa się wiele pytań, ale chyba najbardziej interesuje czytelników, kto wygrał współzawodnictwo?
- Zacznę może od tego, że w trakcie trwania programu uczestnicy bardzo się ze sobą zżyli. Wspólny cel i treningi doprowadziły do integracji grupy i to ona zdecydowała, że nie będziemy typowali zwycięzcy, a wspólnie wybierzemy cel, na który przekazana zostanie nagroda. O nagrodzonych poinformujemy niebawem. Mam nadzieję, że robiąc coś dobrego dla siebie, uda nam się pomóc również innym. Co do samych wyników… Wraz z dietetykiem projektu Dorotą Sidorko bardzo wysoko oceniliśmy zaangażowanie większości uczestników. Postanowiliśmy jednak wyróżnić tych, którzy osiągnęli najlepsze wyniki. Są to Oskar Żytkowski, Piotr Kotwicki i Marta Filipiak.
Co braliście pod uwagę, typując?
- Przyjmuje się, że na zdrowie wpływ mają określone w procentach czynniki. I tak kolejno: stan opieki zdrowotnej – 10 proc., geny – 15 proc., jakość środowiska fizycznego i społecznego, w jakim żyjemy – 25 proc. Najważniejszy zaś, bo 50-procentowy, wpływ na zdrowie ma styl życia. Celem projektu, co podkreślałem od początku, była właśnie poprawa jakości i stylu życia, a nie odchudzanie samo w sobie. Zależało nam na trwałej zmianie nawyków prowadzącej do poprawy kondycji, czy jak kto woli, do zdrowszego życia. A zdrowie według definicji przyjętej przez Światową Organizację Zdrowia to nie tylko całkowity brak choroby czy kalectwa, ale także dobre samopoczucie - zarówno fizyczne, jak i psychiczne.
Wszyscy uczestnicy w trakcie trwania projektu byli pod stałym nadzorem specjalistów, a ich postępy i stan zdrowia były przez nas monitorowane. Najlepszym wskaźnikiem poprawy stanu zdrowia jest tzw. wiek metaboliczny, czyli obraz tego, ile nasz organizm ma lat i czy jego kondycja jest dobra czy słaba. W tej kategorii bezkonkurencyjny okazał się Piotr Kotwicki, który trenował pod moim okiem. Udało mu się obniżyć wiek metaboliczny o 15 lat.
Innymi wskaźnikami pomagającymi w ocenie ogólnej kondycji organizmu jest poziom tkanki tłuszczowej. W tej kategorii najwyższy spadek zanotowali Oskar Żytkowski, którego prowadził trener Robert Żyszczyński, i Marta Filipiak – podopieczna zarówno Roberta Żyszczyńskiego, jak i Łukasza Cyrańskiego.
Jak czują się zawodnicy? W końcu musieli znacząco zmienić swoje dotychczasowe przyzwyczajenia.
- O to trzeba by zapytać samych uczestników. Jednak na pierwszy rzut oka widać zmiany. Oskar Żytkowski stracił 12 proc. masy ciała (tkanki tłuszczowej), a Marta Filipiak 11. To od razu widać. Utracie wagi towarzyszą bowiem zmiany obwodów. Niektórzy zmniejszyli garderobę nawet o trzy rozmiary. Myślę, że to musi budzić zadowolenie. Lepszy wygląd to zazwyczaj lepsze samopoczucie. Uczestnicy też chwalą się polepszeniem jakości życia. Poprawą metabolizmu i wzrostem witalności. Na tym nam zależało. Jeżeli uczestnicy zauważą relację między formą a samopoczuciem, to jest to pierwszy krok do zmiany swojego życia na lepsze.
Mamy lato. Czy nie obawia się pan, że okres wakacyjny ze wszystkimi pokusami zaprzepaści dotychczasowe dokonania uczestników?
- Wszystko jest w ich rękach. Nie sztuka jest dawać komuś w nieskończoność przysłowiową rybę. Sztuka dać mu wędkę. To truizm, ale tak to właśnie wygląda. My tę wędkę daliśmy, a teraz wszystko zależy od woli i determinacji uczestników. Jestem jednak dobrej myśli. Część uczestników już dziś zadeklarowała chęć dalszej współpracy; już poza konkursem. Mamy w planach przygotowanie się do sezonu narciarskiego i do przyszłorocznego półmaratonu. To jest osiągalne. Trzeba tylko odrobinę determinacji.
A co dalej z tą inicjatywą? Czy przewiduje pan następną edycję?
- Nie ukrywam, że czerpię ze swojej pracy ogromną satysfakcję. Dlatego, jeżeli tylko znajdą się chętni, ruszymy z nową edycją we wrześniu. Już dziś dostaliśmy kilka ciekawych propozycji. Wielu ludzi pytało o możliwość wzięcia udziału w takim przedsięwzięciu. Myślę, że warto nauczyć radomian zdrowo i aktywnie żyć.