Dżoana Krupa jest wiecznie zapracowaną aktorką/celebrytką. Po planie zdjęciowym i wypoczynku w USA, przyleciała do Polski na nagrania do Tap Madl. Oczywiście, to że jest strasznie zabiegana to nie powód do tego, żeby nie udzielić szybkiego wywiadu na lotnisku. Co było tematem dyskusji? Przez skromność nie odrzuciła propozycji rozmowy o... sobie samej dla Gali.
"Często słyszę od ludzi, których poznaję: "Ale ty jesteś miła, zupełnie się tego nie spodziewałem!". A dlaczego miałabym być inna? Jestem zwykłą dziewczyną z Polski. Przeszłam długą drogę do miejsca, w którym się dzisiaj znajduję. Nie znoszę zadęcia i snobizmu. Nie interesują mnie dyskusje o stanie konta, biznesowych podbojach czy posiadłościach na Karaibach. Cieszę się, że mam wokół siebie bezpretensjonalne przyjaciółki, na spotkanie z którymi kogę przyjść w dresie i makijażu. Większość kobiet powiedziałaby, że humor poprawiają im zakupy, ale ja tego nie znoszę. Nigdy nie myślałam, że jestem od kogoś lepsza. Nie oceniam ludzi po wyglądzie. Dla mnie ważne jest, jak traktują bliskich i zwierzęta."
Wspominała także o początkach swojej kariery.
"Pracowałam jako sekretarka w agencji reklamowej. Chodziłam na castingi, ale ciągle odprawiano mnie z kwitkiem - byłam za niska albo zbyt sexy. Wszystko zmieniło się, kiedy pojawiłam się na okładce holenderskiego "Maxima". Mam wrażenie, że z wiekiem wyglądam coraz lepiej. Kiedy patrzę na zdjęcia sprzed 10 lat, widzę, że nie byłam wcale taka seksowna, za jaką siebie uważałam. Teraz bardziej o siebie dbam: nie opalam się, regularnie chodzę na fitness i uważam na dietę."
Na koniec oczywiście była chwila oczyszczenia i zrozumienia. O co właściwie chodzi? O to, że Joanna Krupa doszła do wniosku, że chyba zrobiła w showbiznesie już wszystko, przekroczyła wszelki granice i upubliczniła każdy aspekt swojego życia, który niekoniecznie powinien zostać upubliczniony.
"Wydaje mi się, że przekroczyłam już wszystkie granice prywatności. Mam dystans do siebie. W Hollywood nauczyłam się, że lepiej jeśli cokolwiek o tobie mówią, niż mieliby zapomnieć."