Wśród miłośników muzyki i tanecznych pląsów nie brakuje ludzi inteligentnych i kulturalnych, pozytywnie nastawionych do świata oraz zarażających wszystkich dookoła swoim optymizmem.
Można jednak zaobserwować pewne przypadki osobników nie zaliczających się do tej grupy.
Do tego grona należą „damy”, u których po alkoholu budzi się agresja wobec każdej obcej kobiety, wkraczającej nieświadomie na ich teren,oznakowany cekiniarsko-dżecikowymi torbami, leżącymi na parkiecie w centrum ich tanecznego kręgu.
Wśród odmian ataków skierowanych do intruzki, dominuje ruch łokciowo-szpilkowy bądź gest obrazujący, że któraś z „dam” jest gotowa rzucić się na nią z pięściami. W klubach zazwyczaj dominuje liczebna przewaga samic nad samcami, dlatego u źródeł tego typu zachowań może być idea „Im mniej samic do podziału, tym więcej samców dla nas”.
Jeśli chodzi o budzący się atawizm, to należy również wymienić „dżentelmenów”, którzy widząc w swoim pobliżu przedstawicielkę płci pięknej, często nie są w stanie powstrzymać swych odruchów chwytnych. W tej dziedzinie narażone są dolne partie kobiecego ciała. Być może ich odruchy są również związane chęcią zbadania proporcji talii w stosunku do bioder, która w każdym w zakątku na Ziemi powinna wynosić 0,7.
Do klubów tłumnie przybywa także grono entuzjastów poligamii. Ci, nie bacząc na mocno rozwiniętą siatkę zwiadowczą kobiet, udają się na nocne łowy. Niestety ich - osłabiony alkoholem - instynkt samozachowawczy nie jest w stanie ostrzec ich przed nachalnym zalecaniem się do pań stanu wolnego. Jak wiadomo świat jest mały, więc bardzo często w tymże klubie bawią się również koleżanki jego partnerki.
Te z kolei w imię odwiecznej solidarności jajników informują jego lubą o łowieckich poczynaniach ukochanego. Panowie powinni mieć na uwadze to, że późniejsza konfrontacja z rozwścieczoną partnerką może doprowadzić do uszkodzenia najcenniejszej części ciała, którą obdarzyła ich Matka Natura. To z kolei grozi brakiem możliwości ewentualnego przedłużenia gatunku.
Niestety na parkiecie można również natrafić na ekstremalne przypadki atawistów, którzy od razu pragną zabrać się do „rzeczy”. Śmiało można ich zaliczyć do grona entuzjastów niekontrolowanej kopulacji, którzy węszą wśród samic w nadziei na odnalezienie niewiasty gotowej oddać swe ciało tu i teraz. Tacy dzicy bywają natrętni, bezczelni oraz chamscy, ale na szczęście ten gatunek można szybko rozpoznać i… uciekać! Należy zaznaczyć, że są to na szczęście pojedyncze przypadki, ale skutecznie potrafią wprowadzić roztańczonych współpląsających w stan daleki od euforii.
Bronią przeciw dzikuskom, mogą być mocno rozwinięte zdolności ignorowania ich agresywnych zachowań. Natomiast jeśli chodzi o „dżentelmenów”, to sprawdza się stanowcze, odpowiednio zaintonowane NIE lub odruch kolanowy (bo dzikusy nie zawsze rozumieją ludzką mowę). Wybawieniem może być również mężczyzna, który nie pozwala zbliżyć się intruzom do swojej kobiety, dzięki czemu niewiasta nie musi opędzać się od atawistów.