Panie, tego to Panu nikt tu nie powie…
Panie, tego to panu nikt tu nie powie… ten święty Jan stoi już od bardzo dawna – dziadek zatrzymuje się i z uwagą przygląda się drewnianej figurce świętego. – Ojciec opowiadali – ciągnie – że kiedyś, bardzo dawno temu, w okolicy Kłudzia panowała jakaś zaraza. Ludzie padali, panie, jak muchy! Wtedy jednemu , bardzo poważanemu przez wszystkich mieszkańców Kłudzia rybakowi, ukazał się we śnie Pan Bóg i rzekł:
- Jeżeli chcesz uratować mieszkańców wsi przed zarazą, postaw krzyże przy wszystkich drogach, które prowadzą do Kłudzia. Potem wypłyń na Wisłę, zarzuć sieci koło zatoczki, a gdy ujrzysz przepływającego obok świętego Jana, wyłów go i postaw na gościńcu.
Kilka razy wypływał rybak na rzekę, a za nim inni, aby śledzić bieg wody i za każdym razem z niczym nie wracali do wioski. Dopiero gdy przyszła ulewa i wezbrana woda zalała łachę i wypełniła zatoczkę, wyrocznia spełniła się. O świcie, po zarzuceniu sieci, wzburzone po ulewie fale Wisły złagodniały i zalśniły niezwykłym blaskiem. W chwilę później w ich głębi ukazała się figurka świętego.
No i wyłowili go – kończy swoją opowieść dziadek – aby według nakazu postawić go tak, jak i krzyże, koło gościńca. I to, jak powiadają, uratowało wieś przez zagładą. Teraz stoi taki zaniedbany i tylko od czasu do czasu ksiądz go trochę poprawi.
Stary zamilkł. Przygarbiony, wpatrzony w stronę Wisły zdawał się łowić odległe nawoływania powracających z połowu rybaków. Szli od strony Solca. Ciągnące się wzdłuż ścieżki zarośla i łany dojrzewającego żyta nie pozwalały jednak dojrzeć postaci. Gdzieś za nimi brzeg rzeki spadał stromą skarpą do miejsca, w którym przed laty wyłowiono świętego Jana.
- Poszli? – zauważyłem zaskoczony
- Dziś mało kto zatrzymuje się tutaj. Nawet rybacy. Po latach zapomnieli jak było naprawdę! – dziadek rusza przed siebie. – Tego, panie, to panu nikt tu nigdy nie powie! – kończy.
Przyglądam się figurze świętego. Mimo upływu wieków nadal fascynuje misternie rzeźbiona głowa, delikatne rysy twarzy, ułożenie włosów. Rzeźbiony w drewnie, popękany płaszcz spływa z ramion ku sutannie, która okręcona grubym, zardzewiałym drutem łączy ją z podstawą. Jaki zatem będzie jej dalszy los? Wszak zardzewiały drut może popękać, mróz i wiatr powalić na ziemię, ksiądz zapomni poprawić, a gospodarze odwiedzić…
https://www.cozadzien.pl/legendy-radomskie/legendy-radomskie-skarby-wawozu-w-skrzynnie/71577
Źródło: Zenon Gierała "Baśnie i legendy ziemi radomskiej".