We wtorek, 3 marca, w radomskiej Wyższej Szkole Handlowej odbył się wykład otwarty Janusza Korwin-Mikkego. Lider partii KORWiN wyjaśniał publice, która wypełniła aulę wykładową, jak działa system podatkowy. Podczas wykładu nie zabrakło barwnych przykładów, na podstawie których pięciokrotny kandydat na urząd prezydenta RP, wyjaśniał patologie podatków Polsce.
- Władze troszczą się o to, by podatków nie wyjaśniać, bo służą one do ograbiania obywateli - zaczął słynący z wolnościowych poglądów polityk. - Mamy rządy lewicowe, które zakładają, że ma być jak najwięcej podatków, żeby było więcej pieniędzy w budżecie. To sprzeczne z podstawami ekonomii i zasadami Adama Smitha. Im mniej pieniędzy w budżecie państwa, tym lepiej, bo pieniądze w budżecie państwa idą na zmarnowanie. Oczywiście jakieś pieniądze w budżecie być muszą, bo trzeba utrzymać wojsko, policję, prezydent musi pobierać pensję, dlatego muszą też być jakieś podatki. Niektórzy twierdzą, że my chcemy zlikwidować podatki. To bzdura, my chcemy je tylko maksymalnie uprościć - tłumaczył.
Janusz Korwin-Mikke przytoczył także teorię amerykańskiego noblisty, Miltona Friedmana, o czterech sposobach wydawania pieniędzy, czyli: wydawanie własnych pieniędzy na własne potrzeby, własnych pieniędzy na cudze potrzeby, cudzych pieniędzy na własne potrzeby oraz cudzych pieniędzy na cudze potrzeby. - Ostatni sposób jest najgorszy, a właśnie tak działają podatki i budżet państwa - wyjaśnił Korwin-Mikke. - W budżecie państwa jest obecnie 350 miliardów zł. Na każdej złotówce, Polacy tracą 40 groszy. Wychodzi na to, że każda rodzina traci rocznie 50 tys. zł - dodał były poseł.
Polityk wyjaśnił też, dlaczego podnoszenie podatków niekoniecznie równa się większym wpływom do budżetu. - Krzywa Laffera pokazuje, że jest pewien punkt, w którym podatki są najwyższe i dają najwyższy zysk. Przekraczając ten punkt, wpływy maleją. Jeśli podatków nie ma, to wpływ do budżetu jest równy zero, jeśli podatki są stuprocentowe, to wpływ też jest równy zeru, bo nikt nie prowadzi działalności - mówił Korwin-Mikke. Wolnościowiec posłużył się przy tym przykładem działania... rządu SLD. - Leszek Miller zmniejszył podatek od alkoholu, a wpływy do budżetu wzrosły. Dlaczego? Bo ludzie przestali oszukiwać, nie kręcili lewego alkoholu. Alkohol zaczęto także importować - tłumaczył.
Korwin odniósł się także do egzotycznego przykładu. - Czuję wstyd, kiedy pani prezydent Sierra Leone mówi, że wpływy z kakao spadły, ale podatków nie podniesie, bo nie wolno przenosić ciężaru na obywateli. Oni to rozumieją, a który europejski przywódca tak postąpi? To upadek naszej cywilizacji - wyjaśnił lider partii KORWiN. Nie było to jedyne jedyne afrykańskie porównanie Korwina. - Przestałem wierzyć w socjalizm, kiedy miałem 9 lat i zobaczyłem, że tam gdzie go nie ma, buduje się drapacze chmur, a u nas się ich nie buduje. W Maroku powstaje teraz wieżowiec 460 metrowy. W Europie nie ma żadnego wieżowca wyższego niż 400 metrów. Ponad 300 metrowych jest 10: pięć w Rosji, trzy w Turcji, po jednym w Anglii i Niemczech. Pod okupacją Unii Europejskiej nie ma wzrostu gospodarczego, zanika przyrost naturalny. Stajemy się skansenem, do którego przyjeżdżają np. Azjaci i dziwią się temu co widzą - objaśniał zgromadzonym gościom polityk, publicysta i filozof.
Były eurodeputowany mówił też o tym, jakie podatki są najbardziej szkodliwe. Według Janusza Korwin-Mikkego, najgorszy jest podatek dochodowy, przytaczając słowa sędziego Johna Marshalla: "władza podatkowa to władza niszczenia" - Sąd Najwyższy USA dwukrotnie udaremniał jego wprowadzenie, tłumacząc, że jest to sprzeczne z konstytucją. Dzięki niemu rząd ma wgląd w księgi handlowe, co jest niedopuszczalne. Rząd wie co kto produkuje, skąd co ma, gdzie i komu sprzedaje. Podatek dochodowy, podatki cit i pit są po to, żeby wiedzieć wszystko o ludziach. Stanowią niewielki wpływ do budżetu, ale pozwalają na inwigilację, dlatego nie można ich znieść. To tyrania, a podatek dochodowy to grzywna za dobrą pracę - tłumaczył polityk.
http://www.cozadzien.pl/zdjecia/janusz-korwin-mikke-i-jacek-wilk-w-wsh-zdjecia/55135
Drugim haniebnym podatkiem jest według byłego posła podatek od kupna i sprzedaży. - Można opodatkować samochody i nieruchomości, ale nie wolno opodatkować ich kupna i sprzedaży. Rząd nie ma prawa pobierać od tego pieniędzy, to hamuje wolną przedsiębiorczość i utrudnia działania. Nie ma najmniejszego powodu, żeby pobierać pieniądze od tego, co ktoś kupi lub sprzeda - mówił. W przypadku nieruchomości polityk posłużył się przykładem, który zobrazował zgromadzonym wspomniany problem. - Jest taka piosenka, która mówi o marzeniu o kurnej chacie. Co to jest kurna chata? To taka chata bez komina. W Polsce wiedzieli co to komin, ale budowali chaty bez kominów. Dlaczego? Bo rząd opodatkował kominy, więc ludzie woleli nie mieć komina i nie płacić podatków. To samo jest teraz w Grecji. Jak pojedziecie do Grecji to zobaczycie domy, z których na piętrze wystają pręty. Dlatego, że za ukończony dom w Grecji trzeba zapłacić podatek, wiec łatwiej zostawić pręty, że niby się dalej buduje, niż zapłacić podatek.
Janusz Korwin-Mikke tłumaczył także, dlaczego przedsiębiorca w rzeczywistości nie płaci podatków. - Jeśli rząd podnosi podatki, to przedsiębiorca podnosi ceny, żeby zachować zysk. Różnicę pokrywają kupujący jego towary. Ludzie chcą, żeby opodatkować supermarkety, bo nie zdają sobie sprawy, że to oni za to zapłacą. Wzrosną ceny, a rząd się ucieszy, bo zarobi jeszcze więcej na swoje potrzeby - mówił.
Nie zabrakło również odniesień do socjalnych propozycji Prawa i Sprawiedliwości. Zdaniem Korwina jest to przekupowanie wyborców. - Państwo obserwujecie, jak obecny rząd przekupuje ludzi ich własnymi pieniędzmi. 500+, 13 emerytura: skąd się to bierze? Z podatków. Jeśli rząd wam daje 500 zł, musi zabrać 700 zł. Jeśli rząd coś daje, to znaczy, że Polska straciła. Pieniądze są marnowane, bo rząd musi przekupić wyborców. Jeśli tego nie zrobi przegra wybory. W demokracji mówi się to, co większość chce usłyszeć. Dopóki tak będzie, rozwój gospodarczy będzie zerowy. 500+ jest przejadane, zamiast te pieniądze inwestować, to się je przejada - powiedział autor książki "Podatki, czyli rzecz o grabieży".
Podsumowując wykład o podatkach, Janusz Korwin-Mikke odniósł się też do bieżącego problemu, związanego ze strajkiem nauczycieli. - Ludzie myślą, że szkoły są darmowe, bo tak im powiedziano. Nie widzą, że pieniądze na nie pochodzą z podatków, a jak mówi powiedzenie: czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal. Wmawia się nam, że gdyby szkoły nie były bezpłatne, to nie byłoby nas na nie stać. To nieprawda, bo teraz płaci się za nie więcej, bo te pieniądze nie trafiają bezpośrednio do szkoły, ale do ministerstwa. Tam się je rozdziela i tak z 500 zł robi się 250 zł. Reszta przepada po drodze. Mamy bardzo drogie szkoły, a po podwyżce dla nauczycieli będą jeszcze droższe - zakończył jeden z liderów ugrupowania Konfederacja KORWiN Braun Liroy Narodowcy.
