Sąd Rejonowy w Radomiu oddalił roszczenie MZL, który żądał od lokatorów uregulowania zaległych opłat za zużycie wody i centralnego ogrzewania. Kwoty opiewały na horrendalne kwoty, z którymi mieszkańcy się nie zgadzali – bo jak przyznali – płacili regularnie. Sąd przyznał racje lokatorom. - Od pięciu lat szarpaliśmy się z tym problemem. Nie poddawaliśmy się, no i jest tego rezultat – mówi Grażyna Gołosz, jedna z lokatorek, która wygrała sprawę.
Problemy mieszkańców bloku przy ulicy Mieszka I 15 zaczęły się jeszcze 2012 roku. Wtedy to dostali od zarządcy budynku - Miejskiego Zarządu Lokalami - pismo, z którego wynikało, że muszą dopłacić za wodę i ogrzewanie za lata 2009 - 2011. Dopłaty sięgały nawet kilku tysięcy złotych, choć wszelkie rachunki były opłacane na czas. Cały blok – według wyliczeń MZL – był zadłużony na kwotę ok. 400 tys zł. - Sąd udowodnił, że zarząd działał bezprawnie, ponieważ my wszyscy regulowaliśmy na bieżąco nasze rachunki, które były nam wystawiane – przyznaje lokatorka. - Sąd powołał się na ekspertyzie, która w całości potwierdzała nasze przypuszczenia. Główne liczniki, które mierzyły nam wodę były technicznie niesprawne, były bez homologacji. Zarządca nie dbał o budynek i za te wszystkie koszty chciał obciążyć nas lokatorów.
Obciążeni wszyscy
Wyrok sądu dotyczył jak na razie trzech osób, ale o swoje prawa walczą też inni lokatorzy, ich sprawy, do czasu rozstrzygnięcia tej, zostały zawieszone. W sumie wezwań do zapłaty dostało ok. 30 mieszkańców. - Obciążeni to byliśmy my wszyscy, z wyjątkiem lokatorów tych, którzy się przeprowadzili po tym terminie – mówi Grażyna Gołosz. - Jest nas prawie 200 rodzin, z czego część zapłaciła, bo byli podstawieni pod ścianą. Chcieli odejść stąd, więc musieli uregulować dług. Część przestraszyła się i podpisała ugody, a część nie sprzeciwiła się przeciwko nakazowi i w tej chwili komornik ich już obciążył. Garstka z nas została, którzy nie poddaliśmy się i czekaliśmy wytrwale. Mamy taki wyrok jaki oczekiwaliśmy tzn. sprawiedliwy – nie kryje radości pani Grażyna.
Musieli udowodnić swoją niewinność
Na sali sądowej podczas odczytania wyroku, byli obecni mieszkańcy, których wyrok bezpośrednio nie dotyczył. Obecny był m.in Mirosław Cichocki, który przyznał, że po odczytaniu wyroku, w geście radości, w stronę sędziego uniósł kciuk do góry. - Sędzia widział naszą radość – przyznał mieszkaniec. - Wszystko poszło po naszej myśli. Dla nas to ogromna ulga, w moim przypadku 8, 5 tys. zł – mówi Mirosław Cichocki. Natomiast pani Grażyna miała do zapłaty ponad 2 tys zł.
- Ciekawy jestem, kto za to zapłaci, za te zaniedbania – zastanawia się Mirosław Cichocki. - Zmieniła się ekipa, poprzednicy odeszli ze stanowisk i są bezkarni jak na razie.
Jak przyznała w rozmowie pani Grażyna, mieszkańcy bloku zastanawiają się czy nie wnieść do prokuratury zgłoszenia o popełnieniu przestępstwa przez MZL. Jak na razie czekają na uprawomocnienie wyrok.