Bezrobotny magister inżynier chemii z Radomia Tadeusz Piestrzeniewicz przyznaje, że jego mottem życiowym jest „nigdy się nie poddawać”. Na co dzień zajmuje się szukaniem pracy, a hobbistycznie lubi projektować i budować modele kartonowe. Pan Tadeusz ma żonę i troje dzieci; jego marzeniem jest zabrać całą rodzinę na wczasy.
W połowie kwietnia Tadeusz Piestrzeniewicz wygrał drugi odcinek 80. edycji teleturnieju „Jeden z dziesięciu”. Zakończył go z wynikiem 182 pkt., co pozwoliło mu uplasować się na szóstym miejscu w klasyfikacji generalnej i zakwalifikować do finału finałów. - Bardzo się cieszę, że udało mi się wygrać odcinek. Otrzymałem nagrody, m.in. 3 tys. zł, oprogramowanie antywirusowe, bardzo fajny zegarek i pobyt w hotelu Gołębiewski. Jeszcze tej nagrody nie zdążyłem wykorzystać; mam na to rok – powiedział nam Tadeusz Piestrzeniewicz.
Pan Tadeusz już po raz drugi próbuje swoich sił w tym teleturnieju. - Pierwszy raz byłem cztery lata temu. Nie udało mi się wtedy wygrać odcinka; przyczyną był najprawdopodobniej stres. Z natury jestem raczej skryty i spokojny. Wtedy znałem odpowiedzi na pytania, ale zjadła mnie trema – powiedział Tadeusz Piestrzeniewicz.
Radomian wspomina, jak podczas eliminacji zaskoczyło go proste pytanie: jaka jest pierwsza litera alfabetu łacińskiego. - Jak inni chciałem powiedzieć, że „alfa”, a wiadomo, że chodzi po prostu o „a”. Wybrnąłem, ale to pokazuje, jak dużo w takich sytuacjach mają do powiedzenia nerwy – przyznał.
Dlaczego w ogóle zdecydował się wziąć udział w programie? - Zawsze byłem fanem „Jeden z dziesięciu” i dziwiło mnie czasem, że uczestnicy nie znają odpowiedzi na, według mnie, łatwe pytania. Dlatego postanowiłem się sprawdzić. Drugim powodem - dla mnie osobiście ważnym - była chęć poznania Tadeusza Sznuka. Uważam, że to jeden z najlepszych głosów Polskiego Radia – przyznał. - Należy przyznać, że atmosfera podczas kręcenia programu jest wspaniała i przyjazna, dlatego po czterech latach regulaminowej karencji postanowiłem spróbować swoich sił jeszcze raz. I udało się.
Pan Tadeusz przyznaje, że nie ma dziedziny, w której czuje się najmocniejszy. - Ogólnie dużo czytam, staram się być na bieżąco, jestem ciekawy świata. Nie ma pytań, które należą do moich ulubionych. Nie przepadam jednak za pytaniami muzycznymi, na które, niestety, czasem trafiałem. Nie mam w ogóle słuchu, więc wówczas strzelam prawidłową odpowiedz – wyjaśnił.
We wtorek (3 czerwca) o godz. 18.50 zobaczymy Tadeusza Piestrzeniewicza w wielkim finale 80. edycji teleturnieju „Jeden z dziesięciu” w TVP2.