Szpecące reklamy wiszą na wielu radomskich budynkach, także zabytkowych. Okazuje się, że niektóre z nich umieszczone są nielegalnie. Jednak urzędnicy nie mogą poradzić sobie z tym problemem.
Brzydkie tablice i banery zasłaniają elewację budynków, szpecąc miejski krajobraz - denerwuje się jedna z naszych czytelniczek. Nie tylko ona dostrzega ten problem. - W centrum Radomia na co trzecim obiekcie wpisanym do rejestru zabytków stwierdziliśmy naruszenie przepisów. Na ich ścianach frontowych i balustradach były umieszczone różnego rodzaju reklamy, tablice oraz napisy o dowolnej wielkości i kolorystyce. Stwierdziliśmy uszkodzenie tynków, ornamentyki, niszczenie faktury malarskiej oraz zasłonięcie detali architektonicznych - wylicza Aleksander Sawicki, szef Społecznego Komitetu Ratowania Zabytków Radomia.
Lista 42 nieprawidłowo "udekorowanych" budynków trafiła do radomskiej delegatury Mazowieckiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. Według prawa każdy kto chce zamieścić reklamę na obiekcie, wpisanym do rejestru zabytków, musi skonsultować się bowiem z konserwatorem. - Sukcesywnie sprawdzamy informacje przekazane przez pana Sawickiego, aby dowiedzieć się jaki jest stan faktyczny – czy zgłaszano takie reklamy oraz to czy są one powieszone zgodnie z naszymi wymogami - tłumaczy Witold Bujakowski z MWKZ. - Część przykładów z tej listy rzeczywiście się potwierdziła i właściciele muszą zdjąć reklamy, które wisiały nielegalnie. Tak było chociażby w przypadku kamienic przy ul. Piłsudskiego 3 i 5 oraz 25 Czerwca 14. Nie jesteśmy jednak w stanie monitorować tego na bieżąco, ponieważ musielibyśmy zatrudnić dodatkową osobą odpowiedzialną za systematyczne sprawdzanie reklam na zabytkach – dodaje.
Konserwator podkreśla, że właściciele z reguły stosują się do nakazu i zdejmują tablice czy banery. Niektórzy jednak odwołują się do sądu, sprawy ciągną się miesiącami, a w tym czasie nielegalne reklamy wiszą na budynkach.
Czy władze Radomia mają pomysł na poprawę wizerunku Śródmieścia? - Mamy plany miejscowe, które wyraźnie regulują sprawy związane z reklamami w centrum miasta - tłumaczy Stanisław Bochyński, architekt miejski. - Teraz na przykład tworzymy plany Starego Miasta – tak więc szczegółowo odnosimy się do tego, jaki sposób zamieszczania reklam jest zabroniony. Ale w każdym planie jest również zapis mówiący o tym, że wszelkie tego typu kwestie należy ustalać z konserwatorem zabytków. Te warunki generalnie odnoszą się do sposobu umieszczania reklam: ich miejsca na elewacji, gabarytów oraz tego czego one dotyczą. Przykładowo może to być zapis mówiący o tym, że reklama musi być związana z działalnością prowadzoną w budynku - wyjaśnia.
W praktyce z egzekwowaniem przepisów bywa różnie. Jednym z najbardziej charakterystycznych przykładów "reklamowej samowolki" jest budynek przy ul. Dowkontta 4. Od kilku lat Społeczny Komitet Ratowania Zabytków Radomia stara się o usunięcie z jego elewacji kilkunastu szpecących tablic. - Złożyłem wniosek do Marka Figla, kierownika radomskiej delegatury Mazowieckiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, aby polecił usunięcie reklam. Budynek nie był wpisany do rejestru zabytków, więc pan Figiel powiedział, że nic z tym nie możne zrobić - opowiada Aleksander Sawicki. - Następnym krokiem było złożenie pisma do powiatowego inspektora budowlanego oraz wnioskowanie o wpisanie budynku do rejestru zabytków. Odwołałem się także do Tomasza Merty, ówczesnego podsekretarza stanu w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego, który kazał wznowić postępowanie.To postępowanie odbyło się w ubiegłym roku. Historyk sztuki uznał, że jest to zabytek, ale pan Figiel nie zgodził się z tą opinią. Złożyliśmy więc skargę na jego decyzje do ministerstwa, ale póki co nie mamy odpowiedzi – tłumaczy.
O budynku przy ul. Dowkontta 4 chcieliśmy porozmawiać z Markiem Figlem, ale kierownik radomskiej delegatury MWKZ przebywa na urlopie. Do sprawy wrócimy.